6 września 1914

KOŃSKIE

(6.10.1) Liczący 25 ułanów patrol „Beliny”, który noc spędził w Sielpi dotarł na przedmieścia Końskich. Przed miastem zauważono szwadron 5 Kargopolskiego Pułku Dragonów. „Belina” zdecydował się zaatakować Rosjan. Polski oddział prowadziła szpica 5 ułanów. Wjechali oni ul. Krakowską i na rogu z ulicą Pocztową (dziś okolice ul Pocztowej 9, przedłużenia ul. Krakowskiej nie było) stoczył potyczkę z podjazdem. Wyjeżdżając z ulicy Pocztowej ułani zobaczyli na ulicy Zamkowej z prawej strony odpoczywających Kozaków, do których natychmiast oddali kilka strzałów, co spowodowało odwrót tych ostatnich. Jeden z Kozaków znajdował się z lewej strony „Beliniaków” i pędził od strony budynku Ochotniczej Straży Pożarnej – do swoich. Mijając w pędzie legionistów uderzył lancą jednego z nich, zwalając go z siodła, a koń tegoż legionisty pogalopował za końmi Kozaków. Zrzuconym z konia był Ludwik Skrzyński ps. „Kmicic”, który przeżył tylko dzięki temu, że lanca Kozaka trafiła na kieszeń wypełnioną portfelem. Zaraz po ucieczce Kozaków legioniści wybrali dla niego nowego wierzchowca ze stajni hrabiego Juliusza Tarnowskiego.

Tablica
Końskie
(autor: Dionizy Krawczyński)

Nieprzyjaciel wycofał się przez bramę pałacu Tarnowskich w kierunku Starego Młyna. Pluton „Beliny” dotarł za nimi do lasu w kierunku drogi na Izabelów, lecz w związku z możliwością powrotu przeciwnika w większej sile w tym miejscu zatrzymał się. Do Kielc wracano inną trasą celem dokonania zaleconego rozpoznania.

U zbiegu ulic Pocztowej i 16 stycznia odsłonięto tablicę upamiętniającą wydarzenie. Przez lata uznawano, że wydarzenia miały miejsce 5 września, ale badania prowadzone m.in. przez Urszulę Oettingen pozwoliły na ostateczne ulokowanie ich pod datą 6 września.

KIELCE

(6.10.2) Strzelcy udali się do Katedry na nabożeństwo. Jak wspomina ojciec Kosma Lenczowski prałat Obuchowicz, proboszcz Katedry, radził nie śpiewać „Boże coś Polskę”, ale legioniści nie posłuchali.

Ojciec Kosma Lenczowski
kapelan Legionów
(fot. Pamiętnik kapelana)