gen. broni Kazimierz Sosnkowski – zapomniany bohater
Kazimierz Sosnkowski – zapomniany bohater
Należał do pierwszoplanowych postaci historii walki o odzyskanie przez Polskę Niepodległości. Przez wiele lat najbliższy współpracownik Józefa Piłsudskiego. Współcześnie jeden z odsuniętych w cień bohaterów. Czy został okryty całunem zapomnienia bowiem nie zgadzał się z generałem Sikorskim? Czy może dlatego, że krytykował poczynania względem Polski pana Winstona Churchilla?
Uchwałą Sejmu RP X kadencji z 24 lipca 2024 zdecydowano o ustanowieniu roku 2025 „Rokiem Generała Kazimierza Sosnkowskiego”. Najwyższy czas przywrócić bohatera potomnym!
Niepokorny uczeń i student
Kazimierz Sosnkowski urodził się 19 listopada 1885 roku w Warszawie pochodził z rodziny szlacheckiej herbu Godziemba. Jego ojciec, Józef, był zamożnym ziemianinem, a matka, Zofia z Drabińskich, zajmowała się wychowaniem dzieci. W 1896 roku Kazimierz rozpoczął naukę w V Gimnazjum w Warszawie, gdzie zaangażował się w działalność tajnych organizacji młodzieżowych. Ze względu na represje carskie przeniósł się w 1904 roku do Petersburga, gdzie ukończył XII Gimnazjum.

Źródło: Wikipedia
Chciał tam też studiować, ale gdy w 1904 roku przyjechał do Królestwa, przedrewolucyjna atmosfera wpłynęła na jego decyzję o pozostaniu w Warszawie i zdaniu egzaminu na Wydział Architektury Instytutu Politechnicznego.
Jesienią 1904 r. wstąpił do PPS. Powodem tej decyzji nie były hasła proletariackie, lecz narodowe, a przede wszystkim fakt, że PPS – jak sam później powiedział – „organizowała z bronią w ręku walkę o niepodległość”. Przekonał się o tym w niedzielę 13 listopada 1904 roku na placu Grzybowskim, gdzie w czasie wielkiej manifestacji zorganizowanej przez PPS w proteście przeciwko wysyłaniu Polaków na front japoński zapamiętał „postacie bojowców, którzy stojąc na stopniach kościoła Wszystkich Świętych, strzelali z nieskutecznych rewolwerów, tzw. 'welodoków’, do kordonów carskiej policji i wojska, opasujących świątynię”.
Brał udział w manifestacjach PPS, wiecach i zebraniach studenckich, był nawet krótko aresztowany przez carską ochranę po manifestacji studenckiej 14 grudnia 1904 r. Gdy w 1905 r. na strajk szkolny w Królestwie Polskim, którego głównym postulatem było wprowadzenie w zaborze rosyjskim nauczania w języku polskim, władze rosyjskie odpowiedziały represjami i zamknęły szkoły średnie i wyższe, Sosnkowski całkowicie poświęcił się pracy konspiracyjnej w PPS
W organizacji działał pod pseudonimem „Ryszard”, ale brak doświadczenia sprawił, że nie zorientował się, że był obserwowany przez carskich tajniaków. Uniknął aresztowania tylko dlatego, że, jak wspominała jego siostra Stanisława, żandarmi „omylili się, trafili o piętro wyżej i wyciągnęli Bogu ducha winnego chłopca”, a gdy wrócili po niego następnego dnia, nie zastali go już w domu. Ukrywał się, a w końcu 1905 roku wyjechał na inspekcję PPS do Niemiec i Austrii, potem zaś do Krakowa.
Z pistoletem w ręku
W lutym 1906 r. podczas zjazdu PPS we Lwowie spotkał Józefa Piłsudskiego i postanowił wstąpić do kierowanej przez niego Organizacji Bojowej PPS. Skierowano go do działającej w Krakowie szkoły bojowej PPS. Faktycznie był to sześciotygodniowy kurs pod komendanturą Władysława Jaxy-Rożena. Jak każdy bojowiec, został przeszkolony w posługiwaniu się bronią i materiałami wybuchowymi, wiedział też jak wykoleić pociąg, jak walczyć w mieście, znał topografię, zasady łączności, a także potrafił opatrywać rannych. Organizację i metody pracy bojowej oraz taktykę działań partyzanckich wykładał sam Piłsudski.
Wczesną wiosną 1906 r. został mianowany przez Piłsudskiego zastępcą komendanta okręgu warszawskiego Organizacji Bojowej PPS, a latem został komendantem tego okręgu.
Efekty jego zaledwie kilkumiesięcznej pracy były imponujące: kilkuset nowych członków i nowa taktyka, czyli należyte przygotowanie każdej akcji przez wywiad, zabezpieczenie odwodów i planów wycofania po skończeniu działań. To jego bojowcy zaatakowali w czerwcu 1906 roku jednocześnie 25 sklepów monopolowych w Warszawie. Oni też dokonali udanych zamachów na carskich szpiegów oraz urzędników, w tym generała-gubernatora do spraw policyjnych Andrieja Markgrafskiego. I w końcu to Sosnkowski zainicjował i pokierował pierwszą, poważniejszą akcją zbrojną od czasu powstania styczniowego, słynną „krwawą środą”, 15 sierpnia 1906 roku, kiedy to zaatakowano jednocześnie kilkadziesiąt posterunków carskiej policji, co tak przeraziło Rosjan, że na kilka dni wycofali się z Warszawy. Po kolejnych sierpniowych akcjach, generał-gubernator Gieorgij Skałon, zresztą też ofiara zamachu, ale nieudanego, meldował do Petersburga, że jak bojowcy będą tak sobie dalej napadać, to „miasto Warszawa a z nią cały kraj, pozostaną wkrótce bez policji”.
Twórca „uzbrojonego ramienia”
Jesienią 1906 r. zdekonspirowany Sosnkowski wyjechał z Warszawy. W styczniu 1907 r. udał się do Szwajcarii, następnie zaś do Włoch, skąd wrócił do Lwowa, gdzie od września 1907 r. kontynuował przerwane przez rewolucję studia architektoniczne. Najprawdopodobniej wtedy też poznał Stefanię Sobańską i wkrótce się z nią ożenił. Latem 1908 r. urodziło się ich jedyne dziecko – córeczka Zosia.
Na życie rodzinne i studia miał jednak niewiele czasu bowiem powrócił do działalności w PPS. Piłsudski zaproponował mu prowadzenie szkoły bojowej i kierowanie pracami bojowo-partyjnymi PPS Frakcji Rewolucyjnej we Lwowie. Tam też pewnego czerwcowego dnia 1908 roku, przy kawiarnianym stoliku, Piłsudski zainspirował „Józefa”, bo takiego pseudonimu używał wtedy Kazimierz, do założenia kadrowej organizacji wojskowej, będącej zaczątkiem ogólnopolskiego ruchu wojskowego. Jeszcze w tym samym miesiącu, w lwowskim mieszkaniu Sosnkowskiego, przy ul. Lenartowicza 12, kilkunastu konspiratorów usłyszało od gospodarza, że: „Jedynie pięść uzbrojona może wydrzeć caratowi ustępstwa, jedynie ona gwarantuje ich utrzymanie. Niepodległa demokratyczna republika polska leży w odległości uzbrojonego ramienia”. Tak powstał Związek Walki Czynnej (ZWC). Jeden z obecnych wtedy gości-założycieli tegoż związku, późniejszy generał, wybitny historyk Marian Kukiel, stwierdził potem, iż: „Sosnkowski uczynił krok niezwykłej doniosłości dziejowej: w porozumieniu z kilkoma podkomendnymi założył organizację wojskową, bezpartyjną i niezależną, mającą wychowywać oficerów dla przyszłego powstania zbrojnego przeciwko Rosji”.
Na początku lata 1912 roku kierownictwo tajnego ZWC objął Józef Piłsudski. W tym czasie Sosnkowski pochłonięty był realizacją kolejnego zadania. Od 1910 dowodził zalegalizowanym przez Austrię jako paramilitarna organizacja szkoląca młodzież jawnym Związkiem Strzeleckim (ZS). Organizacje ściśle ze sobą współdziałały, a współpraca Piłsudskiego i Sosnkowskiego była bardzo ścisła. Jak podają źródła właściwie byli nierozłączni, czy to w Krakowie, czy w Zakopanem u Hyca Olesiaka, w którego chacie przy drodze do Poronina mieszkali, rozmawiając długo w nocy, czasem nad partią szachów, czasem przy wincie – Komendant Główny Piłsudski, czyli po prostu „Komendant” i jego, prawie o dwadzieścia lat młodszy, ale w pełni dojrzały, niezwykle zdolny zastępca i Szef Sztabu, czyli „Szef” – bo tak się do nich zwracano. Bogusław Miedziński zauważył, że Sosnkowski posiadał „wręcz wyjątkowy talent organizacyjny i pęd do wyciągania konsekwencji praktycznych i wcielania w życie raz powziętych koncepcji. Pod tym względem – jego zdaniem – górował nad Józefem Piłsudskim i był jego znakomitym dopełnieniem”.
I wojna światowa i strzelecka epopeja
Jesienią 1914 roku Szef miał zdawać egzaminy końcowe na politechnice, bo mimo nawału wojskowej pracy oddawał wszystkie wymagane rysunki i projekty oraz zaliczył cały obowiązujący materiał studiów i to celująco. Ale nie dane mu było zostać inżynierem architektem, ponieważ… wybuchła wojna.
Już wcześniej doszło do zjednoczenia głównych paramilitarnych organizacji, tj. Związku Strzeleckiego i Polskich Drużyn Strzeleckich. 29 i 30 lipca 1914 roku Piłsudski ogłosił mobilizację organizacji strzeleckich. Nad jej sprawnym przeprowadzeniem czuwał niezawodny Sosnkowski. Naprzeciwko krakowskich Błoni, na skraju Parku Jordana od 1912 roku stały prowizoryczne, ale malownicze drewniane dworki, postawione specjalnie z okazji wystawy wnętrz mieszkalnych. Po zakończeniu ekspozycji władze Krakowa przekazały te pomieszczenia Piłsudskiemu i jego strzelcom na koszary. Były to słynne Oleandry gdzie 3 sierpnia 1914 r. utworzono I Kompanię Kadrową. 6 sierpnia komendant Piłsudski i szef sztabu Sosnkowski odprawili ją z zadaniem dotarcia do Kielc i podjęcia walki z Rosją o Niepodległą Polskę.

Źródło: Wikipedia
8 sierpnia do Kadrówki dołączyli Piłsudski i Sosnkowski, a wkrótce jeszcze dwie inne kompanie i z wszystkich trzech utworzono batalion kadrowy strzelców, na którego czele 12 sierpnia około godziny 13.30 Piłsudski i Sosnkowski wkroczyli do Kielc. Tam Sosnkowski dowodził inauguracyjnym bojem strzelców z Rosjanami, którzy jeszcze tego dnia próbowali wtargnąć do miasta. Główna walka miała miejsce 13 sierpnia, ale przygotowane do niej oddziały strzeleckie nie dały się rozbić. „Sosnkowski – pisał Piłsudski – wdał się w bój, mając przeciw sobie całą dywizję kawalerii. Bitwa trwała niedługo; Sosnkowski okazał się rozważnym i wolał nakazać odwrót. Pod naporem całej dywizji nieprzyjacielskiej cofa się on, ale cofa się powoli”.
I Brygada Legionów
Docierające przez cały czas zmobilizowane kompanie strzeleckie pozwoliły Piłsudskiemu na utworzenie jeszcze w sierpniu 1914 roku 1 pułku legionów. Gdy w październiku, na postoju w Jakubowicach, Piłsudski awansował pierwszych 134 oficerów, Szef jako jedyny w pułku został podpułkownikiem. W grudniu, w zastępstwie nieobecnego Piłsudskiego, poprowadził przemianowaną właśnie I Brygadę Legionów Polskich w stronę Tarnowa, na pomoc austriackiej 4 Armii. 22 grudnia legioniści prawie z marszu poszli do boju o stracone przez Austriaków pozycje. Tak zaczęła się największa w 1914 roku trzydniowa krwawa bitwa I Brygady Legionów pod Łowczówkiem.
Od 1915 r. dowodził walkami I Brygady najpierw w Królestwie Polskim, a później na Wołyniu, gdzie w lipcu 1916 r. rozpoczęła się największa, najkrwawsza i najbardziej zacięta (od czasów Łowczówka) bitwa Legionów – pod Kostiuchnówką. Trwała trzy dni (4–6 lipca), wzięły w niej udział wszystkie trzy brygady. Straty były bardzo znaczne, w samej I Brygadzie zginęło lub zostało rannych 35 oficerów i 604 żołnierzy. Pierwszego dnia bitwy Piłsudski i Sosnkowski (był już wtedy pułkownikiem – awans 16 kwietnia 1916) byli na pierwszej linii, w huraganowym ogniu artylerii. Postawa żołnierzy Legionów w tej bitwie wywarła ogromne wrażenie na Niemcach, co miało duże znaczenie dla ich późniejszych poczynań, dawało też Piłsudskiemu mocny atut w jego „licytacji wzwyż” sprawy polskiej.
We wrześniu 1916 r., wobec braku zainteresowania sprawami Polski ze strony państw centralnych, Piłsudski podał się do dymisji ze stanowiska komendanta I Brygady Legionów. Jego miejsce zajął Sosnkowski, ale niedługo i on został usunięty.
Po ogłoszeniu przez Niemcy i Austro-Węgry Aktu 5 listopada, gwarantującego powstanie samodzielnego Królestwa Polskiego, mianowano Piłsudskiego szefem departamentu wojskowego Tymczasowej Rady Stanu. Sosnkowski został jego zastępcą. Ponieważ zaborcom chodziło jedynie o pozyskanie bitnego polskiego żołnierza, a sprawa Niepodległości Polski nie ruszyła z martwego punktu, z początkiem lipca 1917 r. Piłsudski i Sosnkowski podali się do dymisji, co dało początek tzw. kryzysowi przysięgowemu w Legionach, wywołanemu odmową złożenia przysięgi na wierność Niemcom i Austriakom przez większość polskich legionistów.
Większość żołnierzy posłuchała wezwania Komendanta – przysięgi nie złożyło 166 oficerów i ok. 5 tys. żołnierzy dawnej I i III Brygady. Przeciwnie postąpiło ok. 60 oficerów i 1250 żołnierzy w większości służących w II Brygadzie dowodzonej przez gen. Józefa Hallera.
Niemcy uznali tzw. kryzys przysięgowy za przejaw buntu i Legiony zostały rozwiązane. Szeregowych i podoficerów, którzy odmówili złożenia przysięgi internowano w obozie w Szczypiornie pod Kaliszem, a oficerów – w obozie w Beniaminowie pod Zegrzem.
Natomiast Józef Piłsudski w nocy z 21 na 22 lipca został aresztowany. Podobnie potoczyły się losy Sosnkowskiego, którego Niemcy początkowo trzymali w Gdańsku, potem w Spandau pod Berlinem i w Wesel nad Renem. Po miesiącu otrzymał celę oficerską na trzecim piętrze więzienia wyższego sądu wojskowego w Magdeburgu. Rok później w twierdzy magdeburskiej spotkał się z Piłsudskim i odtąd siedzieli razem.
Tytan pracy organizacyjnej
Zwolnieni zostali z więzienia 8 listopada 1918 roku, dwa dni później, w niedzielę rano, przyjechali specjalnym pociągiem do Warszawy. Piłsudski przejmuje władze, a dzień 11 listopada uznawany jest po dziś za dzień odzyskania Niepodległości.
Paradoksalnie czas zwycięstwa, jest też czasem kłopotów Sosnkowskiego. Jeszcze 16 listopada 1918 został awansowany na stopień generał podporucznik, ale już w grudniu 1918 roku na szalejącą po wojnie w Europie grypę hiszpankę zmarła jedyna córka generała, dziesięcioletnia Zosia (małżeństwo Sosnkowskich zostało później anulowane z powodu ciężkiej choroby psychicznej Stefanii przebywającej w szpitalu w Tworkach pod Warszawą). Na Boże Narodzenie zachorował także generał. Do zdrowia wrócił dopiero pod koniec stycznia 1919 roku.
Piłsudski zaproponował mu objęcie teki ministra spraw wojskowych, ale odmówił, zgadzając się zostać drugim wiceministrem. Nominację otrzymał 3 marca 1919 roku, w przeddzień swoich imienin, które nazajutrz hucznie obchodził w wielkiej sali Hotelu Angielskiego.
Na tym stanowisku osiągnął największy sukces w służbie dla ojczyzny. Głównie dzięki jego niezmordowanej pracy formowano Wojsko Polskie. Tworzono je z byłych legionistów, żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej oraz żołnierzy polskich służących w trzech armiach zaborczych. Wojsko borykające się z wprost niewyobrażalnymi brakami wszystkiego, zróżnicowane prawie we wszystkim wysyłane było od razu do walki ze wszystkimi sąsiadami, którzy w chwili zamętu chcieli uszczknąć cos dla siebie.
Podczas wojny z bolszewicką Rosją dowodził z powodzeniem na przełomie maja i czerwca 1920 r. na froncie litewsko-białoruskim Armią Rezerwową utworzoną na mocy rozkazu naczelnego wodza z 25 maja 1920 r. i na jej czele od 2 do 12 czerwca 1920 r. toczył ciężkie walki, w których odparł tzw. pierwszą ofensywę Michaiła Tuchaczewskiego. Za operację tę został odznaczony przez marszałka Piłsudskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Virtuti Militari (II klasy). Po zakończonej walce wrócił do Warszawy na zajmowane wcześniej stanowisko.
W przełomowych dla wojny polsko-bolszewickiej tygodniach lipca i sierpnia 1920 r., kiedy bolszewicy podchodzili pod Warszawę, gen. Sosnkowski 10 sierpnia został mianowany ministrem spraw wojskowych w Rządzie Jedności Narodowej Wincentego Witosa. Przywrócił w armii żelazną dyscyplinę i ukrócił dezercję. Jednak pierwszą jego troską było zaopatrzenie walczących na froncie wojsk w sprzęt i ekwipunek wojenny. Osiągnął to dzięki zakupom zagranicznym i organizacji własnego improwizowanego przemysłu wojennego. Zainicjował i przeprowadził budowę mola przeładunkowego w nadmorskiej wiosce Gdynia, co rozwiązywało problem blokowania dostaw do Polski nabytego za granicą sprzętu wojennego w krytycznym momencie Bitwy Warszawskiej przez probolszewicko nastawionych robotników portowych Wolnego Miasta Gdańska. To był faktyczny początek historii portu w Gdyni! Formalne decyzje zapadły dopiero w październiku 1920, a budowa rozpoczęła się w kolejnym. To jednak Sosnkowski w czasie wojny czynem udowodnił gdzie port może funkcjonować.
Dzięki jego inicjatywie, talentom organizacyjnym, niestrudzonym działaniom i niezachwianej wierze w ostateczne zwycięstwo wydatnie zwiększono siłę obronną państwa. Do dyspozycji naczelnego wodza skierował m.in. 170 tys. nowych żołnierzy (w tym 80 tys. z Armii Ochotniczej), których wcielono do walczących oddziałów, 70 nowo utworzonych baterii artylerii, 200 dział do uzupełnienia starych baterii (naczelny wódz stwierdził: „dzięki nadzwyczajnej energii, którą dla Warszawy rozwinął gen. Sosnkowski, od razu rzucała się w oczy ogromna, dotąd nieznana u nas na wojnie, obsada artylerii”). W sierpniu 1920 r., podczas bitwy warszawskiej, Sosnkowski był faktycznym dowódcą obrony miasta i wpłynął na rząd, aby nie opuszczał zagrożonej stolicy.
W służbie Ojczyźnie
Kazimierz Sosnkowski był ministrem spraw wojskowych od 9 sierpnia 1920 do 10 marca 1922 w rządach Wincentego Witosa i Antoniego Ponikowskiego, od 10 marca do 28 czerwca 1922 zajmował natomiast stanowisko kierownika ministerstwa do spraw wojskowych w rządzie Ponikowskiego, następnie od 28 czerwca 1922 do 28 maja 1923 ponownie był ministrem w rządach Artura Śliwińskiego, Juliana Nowaka i Władysława Sikorskiego.
Poza działalnością wojskową, prowadził także na polecenie Piłsudskiego rozmowy o charakterze politycznym. Jednocześnie opowiadał się za oddzieleniem armii od bieżącej polityki, m.in. przestrzegał w Sejmie przed prowadzeniem partyjnej działalności agitacyjnej pomiędzy żołnierzami Wojska Polskiego. W tym czasie skupiał się także na pomocy dla trwającego III powstania śląskiego.
30 kwietnia 1921 generał Sosnkowski ponownie się ożenił. Jego wybranką była Jadwiga z Żukowskich. Ślub odbył się w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie. Jednym ze świadków Sosnkowskiego był Józef Piłsudski (Żukowska była jego daleką krewną), a sakramentu udzielił kardynał Aleksander Kakowski.
3 maja 1922 został zweryfikowany w stopniu generała dywizji ze starszeństwem z 1 czerwca 1919 i 7. lokatą w korpusie generałów
Pod koniec maja 1923 r. ze względu na negatywny stosunek do nowo powołanego gabinetu Witosa, w którego skład weszły ugrupowania prawicowe obwiniane o śmierć prezydenta Narutowicza, Piłsudski odszedł z wojska, a Sosnkowski otrzymał kilkumiesięczny urlop.
W 1925 roku został dowódcą Okręgu Korpusu nr VII w Poznaniu. Podczas przewrotu majowego nie opowiedział się po żadnej ze stron i 13 maja 1926 r. usiłował popełnić samobójstwo, strzelając do siebie z pistoletu Browning 9 mm. Pocisk przeszył go na wylot, ranił osierdzie, lecz o milimetry ominął serce i generał został odratowany. Wkrótce pojawiły się głosy, że pozorował samobójstwo (niestety, taka opinia bywa powtarzana i obecnie). Nie brano pod uwagę faktu, że Sosnkowski, będąc mańkutem – co utrudniało mu wymierzenie w lewą część ciała – i działając w stanie wysokiego podenerwowania, niezbyt precyzyjnie wymierzył, przez co strzał nie był śmiertelny. Używając broni o jednym z największych kalibrów, nie mógł jednak zakładać, że celując w klatkę piersiową, przeżyje. Powody tej dramatycznej decyzji generała nie są jasne do dziś. On sam w prywatnym liście z 1965 r. napisał: „prawdziwe motywy mego kroku […] jedynie ja sam podać byłbym w stanie”. Tego jednak do śmierci nie uczynił.
Po długotrwałym leczeniu wrócił do służby dopiero w marcu 1927 r. i został inspektorem armii w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych w Warszawie, przewidzianym na wypadek wojny z ZSRR na dowódcę Armii „Podole”, później „Wołyń”, a następnie „Polesie”. Z racji wojskowego starszeństwa zastępował w wojsku marszałka Piłsudskiego. Po jego śmierci (12 maja 1935 r.) prezydent Ignacy Mościcki wyznaczył jednak na nowego Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych (czyli naczelnego wodza na wypadek wojny) gen. Edwarda Rydza-Śmigłego.
W obronie kraju. Walka z Niemcami i Sowietami
W kwietniu 1939 r. Niemcy wypowiedziały Polsce pakt o nieagresji. Na początku czerwca Sosnkowski sugerował marszałkowi Rydzowi-Śmigłemu, aby – w związku z nieuniknioną już wojną z Niemcami – przygotować się do stoczenia głównej bitwy obronnej na umocnionej wcześniej linii Wisły i Narwi z „bardzo silnym ukształtowaniem obu skrzydeł”, a na dalekim przedpolu obu tych rzek pozostawić silne ariergardy strategiczne. Jeszcze 25 sierpnia przedłożył Śmigłemu referat, w którym przedstawił niemiecką koncentrację i wynikającą z niej konieczność stworzenia silnej grupy zamykającej kierunek na Radomsko – Piotrków.

Źródło: Wikipedia
Po wybuchu 1 września 1939 r. wojny gen. Sosnkowski w każdej chwili spodziewał się wezwania do Kwatery Głównej i otrzymania przydziału wojennego. Gdy nie nadchodziło, zniecierpliwiony, 3 września sam udał się do naczelnego wodza, ale i tym razem przydziału nie otrzymał. Nazajutrz zaproponował, aby powierzono mu organizację i dowództwo obrony Warszawy, ale naczelny wódz odmówił i polecił jedynie generałowi wyjazd w charakterze oficera łącznikowego do sztabu Armii „Karpaty” w Rzeszowie. Żona generała podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r. była pielęgniarką w Szpitalu Ujazdowskim. Za odwagę została odznaczona Krzyżem Walecznych.
Po wypełnieniu misji Sosnkowski powrócił do stolicy i ponowił prośbę o dowództwo obrony Warszawy, do której zbliżały się już wojska niemieckie. I tym razem spotkał się z odmową. Naczelny wódz zlecił mu jedynie przygotowanie stolicy do obrony, po czym generał miał odjechać do Brześcia nad Bugiem, dokąd przenosiła się Kwatera Główna. Wyjechał 7 września, a stamtąd dwa dni później udał się do Przemyśla, następnie zaś do Lwowa.

Pogrzeb gen. Władysława Sikorskiego w Newark.
Nad trumną przemawia Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski.
Źródło: NAC
Dopiero tam, faktycznie już po przegranej kampanii, w nocy z 10 na 11 września, otrzymał dowództwo nieistniejącego Frontu Południowego z zadaniem obrony linii Sanu i osłony Lwowa, pod który podeszli już Niemcy, próbując go zdobyć z marszu. Ich atak odparto, lecz podległe Sosnkowskiemu dywizje zostały odcięte od miasta.
Generał postanowił więc samodzielnie dotrzeć do odciętych pod Przemyślem wojsk i poprowadzić je na odsiecz Lwowa. 13 września wraz z trzema towarzyszącymi mu oficerami odleciał czterema dwumiejscowymi samolotami obserwacyjnymi do Przemyśla. Generał zamierzał przebić się z trzema wykrwawionymi już dywizjami piechoty do Lwowa, aby stamtąd bronić południowo-wschodniego obszaru Polski i połączeń z Zachodem przez sojuszniczą Rumunię. Walcząc na dwa fronty, dywizje grupy gen. Sosnkowskiego parły na wschód. W nocy z 15 na 16 września pod Mużyłowicami oddziały 11. Karpackiej Dywizji Piechoty rozbiły część elitarnego zmotoryzowanego pułku SS-Standarte Germania, zdobyły duże ilości sprzętu motorowego i kilkanaście dział różnego kalibru. Był to sukces taktyczny polskich oddziałów niemający sobie równego w całej kampanii 1939 r. Przez dwa kolejne dni, 16 i 17 września, walczyły w rejonie lasów janowskich, a dzień później pod Hołoskiem Wielkim – na rogatkach Lwowa, ale do miasta nie zdołały się już przebić. Polacy naciskani z trzech stron, także przez broń pancerną, odpierali ataki (zniszczyli kilkanaście czołgów) i podejmowali rozpaczliwe próby przedarcia się do Lwowa – zabrakło im jednak sił. W tych ostatnich bojach gen. Sosnkowski kierował ogniem armaty przeciwpancernej lub z karabinem w ręku pozostawał na pierwszej linii.
Wobec wyczerpania oddziałów i zbliżania się od wschodu do Lwowa oddziałów Armii Czerwonej, która 17 września przekroczyła wschodnią granicę Polski, dalsza walka stała się beznadziejna. Generał z niewielką grupą żołnierzy postanowił obejść niemieckie pozycje i od północy, od strony Dublan, przed nadejściem Sowietów prześlizgnąć się do miasta. W nocnym marszu pogubiono się (rankiem większą część kolumny przechwycili Sowieci), a Sosnkowski został już tylko z jednym oficerem. Postanowił przedostać się na Węgry i dalej do Francji, gdzie – jak się spodziewał – będzie odtwarzane Wojsko Polskie. Po dramatycznym przejściu przez Gorgany, najdzikszy zakątek Karpat, 4 października Sosnkowski z trzema innymi uciekinierami przekroczył granicę polsko-węgierską.
We Francji i w Anglii – służba Polsce
Sosnkowski dostał się do Francji gdzie 13 listopada 1939 roku został mianowany Komendantem Głównym Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), tajnej organizacji wojskowej w okupowanej Polsce.
W momencie upadku Francji w czerwcu 1940 r. Sosnkowski kierował ewakuacją resztek oddziałów polskich do Wielkiej Brytanii. Wobec utrudnienia łączności z krajem przekonał Sikorskiego do ustanowienia osobnej Komendy Głównej ZWZ w kraju i mianowania jej komendantem głównym gen. Stefana Roweckiego „Grota”. Sam pozostawał komendantem głównym ZWZ (tak był tytułowany w dokumentach jeszcze do lipca 1941 r., co powodowało pewne zamieszanie w nomenklaturze) i był zwierzchnikiem komendanta głównego w kraju, sprawował też ogólne kierownictwo nad całością wojskowych prac niepodległościowych, w Londynie podlegał mu też Samodzielny Wydział Krajowy.
Na wieść o wybuchu 22 czerwca 1941 r. wojny między Niemcami i Sowietami Sosnkowski, przebywający na leczeniu w Szkocji po tym, jak w maju 1941 r. został ciężko ranny odłamkami bomby lotniczej w centrum Londynu, napisał list do Sikorskiego, w którym stwierdzał, że wojna ta „jest zdarzeniem wysoce korzystnym dla Polski”, Rosja bowiem najprawdopodobniej nie da się szybko rozbić i wojna przeciągnie się w czasie. W tej sytuacji za „możliwe, a nawet wskazane” uważał współdziałanie z Sowietami przeciw Niemcom i postulował utworzenie w ZSRS polskiej armii. Nie był zatem przeciwnikiem ułożenia poprawnych stosunków z Sowietami (co później notorycznie mu przypisywano), przeciwnie, widział je jako konieczność chwili. Domagał się jedynie, aby w podpisywanym przez polski rząd układzie z ZSRS znalazło się stwierdzenie, że państwo to gwarantuje Polsce granice z 1939 r., uważał bowiem, że brak precyzji w zasadniczych punktach będzie zarzewiem późniejszych konfliktów.

Zdjęcie: Getty Images/Corbis
Premier Sikorski, działając pod presją Anglików zalecających pośpiech, podpisał jednak 30 lipca 1941 r. z sowieckim ambasadorem Iwanem Majskim układ Sikorski–Majski, w którym nie sprecyzowano sprawy granic, co już w niedalekiej przyszłości Sowieci skwapliwie wykorzystali. Zdaniem niektórych, gen. Sikorski zaprzepaścił wówczas niepowtarzalną okazję, aby zawrzeć ze Stalinem, porażonym rozmiarem sowieckich klęsk, umowę korzystną dla Polski. Sosnkowski, nie mogąc zaakceptować takiego rozwiązania, podał się do dymisji z rządu i poprosił o przydział krajowy. Sikorski dymisję przyjął i pozbawił jednocześnie Sosnkowskiego funkcji komendanta głównego ZWZ, definitywnie kończąc niemal dwuletnią, zresztą często napiętą, współpracę.
W następnych miesiącach Sosnkowski ponawiał prośby o przydział do walki w kraju bądź na jakiekolwiek realne stanowisko wojskowe. Sikorski odmawiał, proponując jednocześnie odległe placówki dyplomatyczne (Stany Zjednoczone, Brazylia, Chiny), których Sosnkowski z różnych przyczyn nie przyjmował. W istocie propozycje te miały na celu pozbycie się go z Londynu, był bowiem niewygodny dla rządu jako potencjalny przywódca opozycji. Krytykując politykę ustawicznych ustępstw na rzecz Sowietów, stał się niewygodny również dla Wielkiej Brytanii. Był też konsekwentnie zwalczany przez komunistów.
Naczelny Wódz, niewygodny dla aliantów
Po tragicznej śmierci gen. Sikorskiego 4 lipca 1943 r. w Gibraltarze postanowiono oddzielić władzę cywilną od wojskowej. Prezydent Władysław Raczkiewicz zaproponował Kazimierzowi Sosnkowskiemu – najstarszemu rangą spośród generałów, dysponującemu właściwym doświadczeniem i cieszącemu się niekwestionowanym autorytetem w armii – objęcie funkcji naczelnego wodza. Generał uzależniał jej przyjęcie od powołania rządu jedności narodowej oraz desygnowania na premiera osoby, która gwarantowałaby zgodną współpracę naczelnego wodza z rządem. Prezydent warunki przyjął i 8 lipca 1943 r. mianował Sosnkowskiego naczelnym wodzem.
W trzeciej dekadzie lipca 1944 r. Armia Czerwona wkroczyła na Lubelszczyznę i parła w kierunku Warszawy. W tej sytuacji dowództwo AK zadecydowało 31 lipca o rozpoczęciu otwartej walki z Niemcami w Warszawie i następnego dnia wybuchło Powstanie Warszawskie. Do powstania parł też premier Mikołajczyk, sądząc, że dzięki niemu uda mu się nawiązać poprawne stosunki z Sowietami. Generał Sosnkowski nie podzielał tej opinii i był przeciwny powstaniu, ale niewiele mógł zdziałać, nie miał bowiem wpływu na decyzję o podjęciu walki – leżała ona po stronie dowództwa AK, które w dużej mierze uniezależniło się od władz w Londynie.
Gdy powstanie wybuchło, naczelny wódz rozpoczął u sprzymierzonych starania o jak najszybszą i najwydatniejszą pomoc dla Warszawy. Nieustannie domagał się jej od wszystkich wyższych dowódców brytyjskich, próbował poruszyć angielską opinię publiczną. Widząc mierne efekty sojuszniczej pomocy, wydał 1 września 1944 r. rozkaz nr 19 do Armii Krajowej, w którym m.in. żądał natychmiastowej pomocy od aliantów i zarzucał im niedopełnianie międzysojuszniczych zobowiązań. Rozkaz ten wywołał burzę. Pojawiły się otwarte żądania Sowietów, premiera Winstona Churchilla i niestety własnego rządu, aby usunąć Sosnkowskiego. Prezydent Władysław Raczkiewicz uległ zmasowanej presji i wbrew Krajowej Radzie Ministrów, dowódcy AK, wielu generałom i oficerom PSZ oraz rzeszom żołnierskim 30 września 1944 roku udzielił naczelnemu wodzowi dymisji.
Autorytet
Po zakończeniu wojny Sosnkowski osiedlił się w Kanadzie, gdzie aktywnie uczestniczył w życiu polskiej emigracji. Był uznawany za autorytet w sprawach wojskowych i politycznych, choć unikał angażowania się w bieżące spory polityczne.
Zmarł 11 października 1969 roku w Arundel w Kanadzie. Początkowo pochowany na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency pod Paryżem, w 1992 roku jego prochy przeniesiono do krypty katedry św. Jana w Warszawie.

(1885-1969) – znaczek
Źródło: Poczta Polska