ROK 1933: X Marsz Szlakiem Kadrówki

Strzelec : organ Związku Strzeleckiego. R.13, 1933, nr 32

X MARSZ SZLAKIEM KADRÓWKI

Największy wyczyn wojskowo-sportowy Z. S. doprowadzony został

do granic doskonałości.

W bieżącym roku poraź dziesiąty zjadą do Krakowa zespoły marszowe z całej Polski, by wczesnym rankiem 6-go sierpnia wyruszyć z Oleandrów krakowskich i rozpocząć marsz historycznym szlakiem, który wytknęła I-a Kompanja Kadrowa w 1914 roku i po raz już dziesiąty przemaszerować przestrzeń Kraków-Kielce, by uczcić czyn zbrojny, dokonany przez Komendanta Józefa Piłsudskiego.

W chwili obecnej Związek Strzelecki pochlubić się może, że w tym roku, gdy przypada 25 rocznica jego egzystencji, organizuje on już X zawody marszowe Szlakiem Kadrówki, co jest dowodem nieprzerwanej i realnej pracy komórek Organizacji strzeleckiej.

Dzisiaj, gdy przyjdzie nam zrobić bilans z odbytych Marszów Szlakiem Kadrówki, to wypadnie on dla Organizacji strzeleckiej bardzo dodatnio i pod każdym względem imponująco. Z roku bowiem na rok stale wzrastające ilością i jakością marszowe drużyny strzeleckie, konkurują z powodzeniem z zespołami wojskowemi, a jeśli do tego faktu dodamy, że od trzech lat wprowadzono do marszu i strzelanie, śmiało można po wiedzieć, że Związek Strzelecki w organizowaniu swojej największej imprezy wojskowo-sportowej, jaką jest doroczny Marsz Szlakiem Kadrówki, doszedł niemal do doskonałości.

Marsz Szlakiem Kadrówki zdobył sobie wśród społeczeństwa całego kraju powszechne prawo obywatelstwa, czego dowodem jest, że co roku biorą w nim udział drużyny ze wszystkich zakątków Polski, a i zainteresowanie powszechne marszem jest bardzo wielkie. Wszystkie drużyny zjeżdżają do kolebki przedwojennego ruchu strzeleckiego — Krakowa, którego obumarłe życie w miesiącach wakacyjnych, corocznie w pierwszych dniach sierpnia niezmiernie się ożywia, wobec zbliżającej się rocznicy czynu bojowego, zawsze manifestacyjnie obchodzonej przez Krakowian. Do ogólnego zaś nastroju legjonowo -strzeleckiego przyczynia się walnie widok drużyn strzeleckich i wojskowych, oraz zwiększony ruch przyjezdnych cywilów, którzy rankiem następnego dnia chcą być świadkami wizji z 6-go sierpnia 1914 roku…

I-y Marsz Szlakiem Kadrówki odbył się w roku 1924-ym, a więc w 10-tą rocznicę wkroczenia strzelców do Kielc (1914—1924). Obecny Marsz Szlakiem Kadrówki jest już dziesiątym z kolei i będzie obchodzony bardzo uroczyście, przy czem na pewno niejeden obywatel, maszerujący w 1-ych zawodach Kadrówki w r. 1924-ym i następnych, przyjedzie w tym roku do Krakowa, by wziąć udział w tym X-ym marszu.

A jeśli już mowa o X-ym Marszu Szlakiem Kadrówki, to wszyscy maszerujący tym historycznym szlakiem strzelcy maja zarazem na myśli osobę ob. kpt. Muszkieta-Królikowskiego, pierwszego referenta sportowego Kmdy Gł., który jest nie tylko inicjatorem tej szczęśliwie pomyślanej imprezy, ale i jej wykonawcą. Corocznie bowiem od I-go marszu widzimy wśród strzelców na historycznym szlaku drogą dla nich postać ob. kpt. Muszkieta-Królikowskiego, który jest duchem corocznych zawodów. marszowych Kraków-Kielce. Jemu należy się za to ogromna wdzięczność i jestem pewien, że tę wdzięczność żywi każdy, kto tylko brał udział w Kadrówce, lub nawet tylko ją widział.

Kraków, w sierpniu 1933 r.

Marjan Krawczyk

Strzelec : organ Związku Strzeleckiego. R.13, 1933, nr 33

X-ty MARSZ SZLAKIEM KADRÓWKI

STRZELCY NA SZLAKU

Miechów, 6 sierpnia.

Aczkolwiek w r. b. doroczny zjazd wiarusów legionowych i związane z tem uroczystości wypadły w dniu 1-go etapu X marszu Szlakiem Kadrówki, odciągając od tej największej reprezentacyjnej marszowej imprezy strzeleckiej uwagę społeczeństwa, jednak, mimo wszystko marsz tegoroczny wybił się na czoło wszystkich wydarzeń życia strzeleckiego. Stał się on żywem i pięknem zwycięstwem organizacji, ofiarności i karności, które przez czas cały panowały na szlaku.

Nikt im iść nie kazał, poszli, bo tak chcieli,

bo takie dziedzictwo wziął po dziadach wnuk —

nikt nie pytał o nic, a wszyscy wiedzieli

za co idą walczyć, komu spłacić dług

Te natchnione słowa wielkiego poety legionowego, śp Słońskiego, zastosowane do Pierwszych Strzelców Rzeczypospolitej, którzy pamiętnego dnia6 sierpnia 1914 roku z pod Oleandrów Polskę w plecakach wynieśli, odnieść się dziś mogą do młodej braci strzeleckiej. Jak tamci, Pierwsi, przejęli zapał do walki o wolność Ojczyzny — tak dzisiaj my, młodzi strzelcy, stąpamy nie tylko w marszu Szlakiem Kadrówki, ale i w całem naszem bytowaniu strzeleckiem świętemi dla nas śladami Pierwszej Kadrowej Kompanii.

W tegorocznym marszu wzięły udział 34 drużyny, w czem 26 strzeleckich. Rzecz prosta, że odegrał tu pewną rolę kryzys gospodarczy — z drugiej jednak strony na zmniejszenie liczby zawodników wpłynęły nowe warunki Marszu. Na szlak kadrówkowy dopuszczane są dzisiaj tylko drużyny najlepsze z najlepszych, wypróbowane przedtem i zaprawione w licznych marszach eliminacyjnych.

Regulamin marszu, daleki od faworyzowania manji rekordów, został opracowany najściślej w duchu i po linji praktycznych celów wojskowych. W myśl tego regulaminu zadaniem drużyny nie jest, jak przed kilku laty, zdzieranie sił na emocjonujący lecz bezwartościowy z punktu wojskowego wyścig z innemi, drużynami, lecz wyłącznie przybycie w pełnym składzie, w dobrej formie i w odpowiednim maksymalnym czasie na mety trzech etapów, oraz osiągnięcie możliwie najlepszych wyników w strzelaniu, które jest przewidziane w połowie trzeciego etapu marszu. Dopiero w trzecim etapie obecny regulamin marszowy dolicza drużynom punkt za najlepszy czas. Również już od kilku lat została w marszu poskromiona trudna, a często i wręcz niebezpieczna dla zdrowia, rywalizacja młodszych wiekiem i zazwyczaj słabszych drużyn strzeleckich ze starszemi, silniejszemi i lepiej przygotowanemi drużynami wojskowemi. Decydujący wpływ wywarł tu podział drużyn na kategorje, przy czem każda, konkuruje wyłącznie we własnej kategorji. Na podkreślenie zasługuje również znaczne powiększenie liczby punktów spoczynkowych, które rozmieszczono mniej więcej w etapach 15-o kilometrowych. Jednocześnie dzięki stopniowej eliminacji, oraz kilkakrotnym surowym badaniom lekarskim, którym oddawani są zawodnicy przed marszami eliminacyjne mi, jako też w przeddzień marszu Szlakiem Kadrówki, na starcie w Krakowie stają wyłącznie najbardziej doborowi strzelcy i piechurzy.

Metoda ta daje doskonałe wyniki, czego najlepszym dowodem jest fakt, że dzisiejszy pierwszy etap Marszu, obejmujący 42-u kilometrowy odcinek między Krakowem a Miechowem, przebyły wszystkie 34 drużyny w świetnej formie i w czasie przepisanym(maksimum 12 minut na 1 km.) kwalifikując się gremjalnie do jutrzejszego marszu na 40 kilometrowym odcinku Miechów — Jędrzejów.

Dnia 6-go sierpnia już od godziny 2-giej przed świtem liczne tłumy patrjotycznych krakowian oczekiwały pod zieloną kopułą kasztanów na przybycie drużyn zawodniczych — tych samych kasztanów, które równe 19 lat temu najlepsze wieści Pierwszym Strzelcom szeptały; niebawem też nadciągnęli zawodnicy z pobliskich Błoni, gdzie mieli w namiotach swoje kwatery. Przed domem im. Marsz. Józefa Piłsudskiego wyciągnęli się długim szeregu. W chwilę później w otoczeniu generalicji, oficerów czynnych i strzeleckich pojawili się na starcie Komendant Główny Związku Strzeleckiego płk. Władysław Rusin, Gen. Mond, Naczelnik województwa ob. Cygański, starosta grodzki ob. Pakosz, prezydent miasta Krakowa prezes dr. Kaplicki, viceprezydenci dr. Klimecki i dr. Ostrowski. Przybyła stara wiara legjonowa, aby odświeżyć dawne wspomnienia. Nadjechał wreszcie Dowódca O K Kraków, Gen. Narbutt-Łuczyński, dokonując w towarzystwie Komendanta Głównego przeglądu drużyn, sprężonych na baczność.

Komendant Główny ze specjalnie wzniesionej i udekorowanej trybuny wygłosił krótkie płomienne przemówienie żołnierskie:

Obywatele!

Dziewiętnaście lat temu, na tych błoniach stanęła nieliczna garstka pierwszych żołnierzy odrodzonej Polski, by z ust Komendanta Józefa Piłsudskiego usłyszeć wiekopomne i prorocze słowa: Jesteście kadrą Wojska Polskiego. — Poszli w bój na rozkaz Wodza i z wiarą w twórcze siły narodu. Z ich entuzjazmu, z posiewu ich krwi, wyrósł cudowny plon wolności i niepodległości.

Idąc ich śladem, śladem Pierwszej Kadrowej, uprzytomnijmy sobie, w jak odmiennych i o ile cięższych warunkach szli po trasie Pierwszej Kadrowej, pierwsi żołnierze Komendanta. 1 wspominając ich ofiarność, zróbmy mocne postanowienie, że jak oni ofiarnie i wytrwale szli ku wolności, którą pracą swoją okupili, tak my w pracy codziennej nie ustając i rozwijając ziarno swobody przez nich rozsiane, będziemy zdążać ku Wielkiej, Potężnej, Mocarstwowej Polsce.

Następnie ob. płk. Rusin odczytał niezapomniane nigdy, a dla całej Polski święte słowa pierwszego rozkazu Komendanta.

Po błogosławieństwie kapłańskiem o godz. 4-ej 15 min. nastąpił start w kolejności następującej: drużyny wojskowe, drużyny strzeleckie w wieku poborowym, drużyny strzeleckie w wieku przedpoborowym. Z gromkiem: Cześć! Cześć! Cześć! rozpoczynali marsz wszyscy zawodnicy. Poznań zastąpił je swojem ,,rybcium — pypcium”, a drużyna Okręgu Północnego w takt pierwszych kroków zaśpiewała:

Niech go weźmie cholera

tego drania H….a!

Ostatnie słowo każdy strzelec łatwo sobie uzupełnił.

Już pierwszy etap Marszu na odcinku Kraków — Miechów pozwolił snuć pewne przypuszczenia co do dalszych wyników. Faworytem kategorji wojskowej została drużyna 30 pp w Warszawie, laureatka Marszu z roku ub. Niebezpiecznym jej rywalem jest jednak drużyna 74 pp z Lublińca, znakomicie zgrana i zaprawiona, budząca podziw i zachwyt równem tempem, utrzymanem od początku do końca każdego z dwóch pierwszych etapów. Dość duże szanse ma również w chwili, w której to piszemy (Jędrzejów wieczorem) 57 pp z Poznania i 4 pp Leg z Kielc, który wysunął się na czoło Marszu, jak gdyby spiesząc się w domowe progi strzeleckie. Niewiele jednak mu to pomoże, ponieważ w myśl regulaminu marszowego w pierwszym i drugim etapie, pokrycie przez drużynę etapu w czasie krótszym od minimalnego czasu przepianego nie ma żadnego wpływu na kwalifikację.

W kategorji strzeleckiej w wieku poborowym wybijają się na czoło drużyny: Powązki (stęsknione za starym Wiklem, którego choroba wstrzymuje w Warszawie), mocna drużyna Poznań — Miasto, Orlęta krakowskie, którym marzy się ponownie zdobycie dawnych laurów, Łódź — Miasto — z 6-cioma starymi wiarusami kadrówkowemi z drużynowym Walerysiakiem, który już 8 raz na szlak chodzi, a jeszcze szlag jakoś go nie trafił… Dalej dobrze się przedstawia Borek Fałęcki, góralska drużyna strzelecka z Suchej jest naprawdę sucha, bo jakoś wcale się nie poci i jednym skokiem janosikowym bierze wszystkie krakowsko-kieleckie pagórki. Pięknie maszeruje również startująca po raz pierwszy Gdynia, serdecznie przez kolegów i przez widzów przyjmowana.

W kategorji strzeleckiej w wieku przedpoborowym przez cały czas doskonale maszeruje drużyna z Dubna, składająca się w 70 proc, z Rusinów. Wszyscy jej zawodnicy znajdują się po raz pierwszy na szlaku. Ale największą sensację budzi świetna forma i szalony rozmach drużyny strzeleckiej z Poznania, słusznie, ,,Zuchowatymi” nazwanej. Drużyna ta w pierwszym etapie zdobyła najlepszy czas.

Jan Piotrowski.

KADRÓWKA W JĘDRZEJOWIE

Jędrzejów, 7 sierpnia

Drugi etap strzeleckiego maratonu marszowego mamy już poza sobą. Mała mieścina Jędrzejów przeżywała dziś swój wielki dzień, na który czeka cały rok. Dorocznym zwyczajem zbudowano na rynku efektowną bramę triumfalną i okazałą metę, zdobiąc je obficie zielenią i flagami. Cały Jędrzejów bez różnicy płci i wieku wyległ na metę i sąsiednie ulicę w oczekiwaniu na zawodników. Przez 11-tą w tumanach kurzu wpadają na metę samochody Kierownictwa Marszu i Komisji Sędziowskiej, a w chwilę po nich nadjeżdża kierownik marszu generał Narbut-Łuczyński. Po chwili oczekiwania na metę wkraczają pierwsze drużyny. Orkiestra gra marsza powitalnego, kompanja strzelecka prezentuje broń, strzelczynie i licznie zgromadzona publiczność zasypuje nadciągające drużyny kwiatami w niemilknącym huraganie oklasków. Pierwsza na metę wkroczyła drużyna IV-go P. P. Leg. z Kielc, jedna z groźniejszych rywalek w rozgrywce o pierwsze miejsce. Po niej nadciągają „Zuchowaci” strzelcy z Poznania w doskonałej formie, bez śladu zmęczenia, wybijając „pieroński” krok defiladowy, a później naciągają kolejno drużyny wojskowe i strzeleckie, z pośród których najpewniej i najlepiej przed stawiają się drużyny 74 pp z Lublińca (świetna forma) i 30 psk z Warszawy (maszeruje w idealnym spokoju, w doskonale wyrównanych trójkach, niemal bez śladu zmęczenia). Zadzierżyście prezentują się strzelcy z Sanoka z podhalańskiemi piórkami u czapek, wypróbowany zespół marszowy strzelców z Łodzi, dzielnie maszerująca drużyna z Gdyni i mocna pewnością kroku drużyna Warszawa — Powązki.

Zawodnicy na ogół w bardzo dobrej formie, a przygotowane przez Kierownictwo Marszu samochody sanitarne służą tylko za wygodne legowisko dla bezrobotnych sanitarjuszy. Drugi etap Kadrówki strzelcy przebywali na czas z minimalną szybkością 10 minut kim. Na trasie mieli kilka punktów odpoczynkowych, przy czym w Książu Wielkim witały ich tłumy mieszkańców i ze brana z okolicznych wiosek dziatwa. Miejscowe strzel czynie zorganizowały sprawnie funkcjonujący punkt odżywczy. Drugi większy wypoczynek mieli zawodnicy w Wodzisławiu, gdzie również mogli się pokrzepić w specjalnym punkcie odżywczym. Niewątpliwie celowo pomyślany regulamin marszu i planowo rozłożone punkty wypoczynkowe wpłynęły na tak dobrą formę sportową zawodników, co jest tym znamienniejsze iż etap Miechów — Jędrzejów jest najcięższym odcinkiem marszu. Malowniczo wijące się serpentyny szosy spadającej niespodziewanie z góry na dół i znów wspinające się stromo na górę następną, dla piechurów jednak stały się prawdziwie kamienną drogą, której krajobrazowych powabów nie byli w stanie dojrzeć poprzez potem zalane oczy. Zwłaszcza, że darzące strzelców swmi względami słońce towarzyszyło im przez całą drogę, oświetlając ją jaskrawo gorącemi promieniami.

Etap w Jędrzejowie został doskonale zorganizowany. Kwatery, wyżywienie, opieka sanitarna przygotowane bez zarzutu i funkcjonują sprawnie. Z uznaniem podkreślić należy sportową karność zawodników, którzy zbierając wszystkie siły na rozstrzygający etap jutrzejszy, nie opuszczają wyznaczonych im kwater, a w doskonałych humorach dzielą się wrażeniami przebytych etapów, dowcipkują między sobą, masują się wzajemnie i dzielą się po koleżeńsku radami i doświadczeniem marszowem. Z prawdziwem zadowoleniem podkreślić możemy sportowy duch panujący na trasie marszu. Nie spotrzegamy ani śladu nielojalnej konkurencji, lub rywalizacyjnej zawiści między drużynami. Przeciwnie drużyny mocniejsze mijając słabsze zachęcają je gorącymi okrzykami, dodają im otuchy i nierzadko zwalniają tempo, by maszerując ramię w ramię podnieść na duchu słabnącą drużynę, mimo iż być może dopomagają w ten sposób najgroźniejszemu swemu konkurentowi, ubiegającemu się o zaszczytną palmę pierwszeństwa.

Mimo iż od kilku lat strzelczynie nie uczestniczą w marszu jako zawodniczki, to jednak marsz ten jest dla nich ciężką próbą sprawności organizacyjnej i wytrzymałości fizycznej, jakich wymaga od nich odpowiedzialna funkcja sanitarjuszek w marszu i kierowniczek punktów odżywczych. Nie tylko w czasie marszu opiekują się słabnącymi strzelcami, lecz na postojach, wtedy kiedy strzelcy spokojnie wypoczywają, czeka je najcięższa praca w postaci licznych opatrunków zbolałych nóg, masaży itp.

Jutro czeka strzelców decydująca rozgrywka o miejsce i cenne punkty. Trzeci etap marszu jest bo wiem marszem na czas, a jednocześnie w czasie jego trwania odbywa się strzelanie bojowe pod Chęcinami, którego wyniki zaliczane będą do ogólnej punktacji marszu. W tej chwili trudno jeszcze przewidywać kto zdobędzie mistrzostwo, zwłaszcza, że większość drużyn znajduje się w jednakowo dobrej formie. W każdym razie w grupie wojskowej stoczą między sobą ostrą walkę dotychczasowy mistrz marszu 30 psk, 74 pp z Lublińca i 4 pp Leg. z Kielc. Z pośród drużyn strzeleckich dobrze zapowiadają się Warszawa — Powązki, Zuchowaci — Poznań, Orlęta Krakowskie i Łódź — miasto. Zwraca również uwagę drużyna okręgu północnego, drużyna z Pionek i Lwowa.

Dzień jutrzejszy da rezultaty X marszu Szlakiem Kadrówki, którego tradycja i wyniki słusznie jednają mu powszechną popularność i miano marszowego maratonu Polski.

T. Zenczykowski

WYNIKI X MARSZU SZLAKIEM KADRÓWKI

W chwili oddawania numeru „Strzelca” do druku, otrzymaliśmy telefonicznie rezultaty tegorocznej Kadrówki. Podajemy je też w dużym skrócie, odkładając ze względu na brak miejsca omówienie całokształtu Marszu i przebiegu zaciętej walki między drużynami na trzecim etapie, do numeru następnego, naszego Szlaku Marszowego.

Kategorja A.

1. 30 pp. Warszawa 530.75 pkt.

2. 74 pp. Lubliniec 525,25 pkt.

3. 16 pp. Tarnów 502 pkt.

4. 4 pp. Leg. Kielce 489 pkt.

5. 57 pp. Poznań 457,5 pkt.

6. 20 pp. Kraków 429.25 pkt.

7. 35 pp. Brześć n/B. 413 pkt.

Kategoria B.

1. Z. S. Powązki I 534 pkt.

2. Z. S. Łódź — miasto 523 pkt.

3. Z. S. Lublin — miasto 513,5 pkt.

4. Z. S. Sucha 506 pkt. 5. Z. S. Borek Fałęcki 504,25 pkt.

6. Z. S. Sanok 501,75 pkt.

7. Z. S. Straż Pożarna Rawa Mazowiecka 499,75 pkt.

8. Z. S. Gdynia 499 pkt.

9. Z. S. Poznań — miasto 498 pkt.

10. Z. S. PMS. Kraków 497,25 pkt.

11. Z. S. Orlęta — Kraków 493,25 pkt.

12. Z. S. Lwów — miasto 461,25 pkt.

Kategorja C.

1. Z. S. Zuchowaci — Poznań 533,5 pkt.

2. Z. S. Grodno 530,5 pkt.

3. Z. S. Skarżysko 508 pkt.

4. Z. S. Krasnystaw 506,5 pkt.

5. Z. S. Okręg Północny 505 pkt.

6. Z. S. Pionki 502.75 pkt.

7. Z. S. Poznań — powiat 501,75 pkt.

8. Z. S. Warszawa — Powązki II 498 pkt.

9. Z. S. Dubno 496.5 pkt.

10. Z. S. Kraków — Płaszów 489,5 pkt.

11. Z. S. Janowa Dolina 487,5 pkt.

12. Z. S. Kielce 485,5 pkt.

13. Z. S. Solec Kujawski 483,5 pkt

Strzelec : organ Związku Strzeleckiego. R.13, 1933, nr 34

GENERAŁ NARBUT-ŁUCZYŃSKI O MARSZU SZLAKIEM KADRÓWKI

Na mecie w Kielcach odświętny tłok. Chodniki i trybuny przepełnione publicznością, oklaskującą zapamiętale drużyny nadciągające ze szlaku. Z trudem przeciskam się przez zwartą grupę przedstawicieli władz i organizacyj społecznych do p. generała Łuczyńskiego, prosząc go o krótki wywiad z marszu dla „Strzelca”. Pan Generał z życzliwym uśmiechem chętnie udziela wyczerpujących informacyj. Jak wiadomo pan generał Łuczyński osobiście sprawował kierownictwo X Marszu i z niezmordowaną energją czuwał nad całym jego przebiegiem, wnikając osobiście w najdrobniejsze szczegóły marszu, a nawet sprawdzając dokładnie urządzenie strzelnicy, pomoc lekarską, zakwaterowanie, wyżywienie itp.

— Ostatnio w prasie pojawiły się głosy krytykujące zawody marszowe tego typu jak Marsz Szlakiem Kadrówki, wobec czego chciałem Pana Generała jako wieloletniego uczestnika, a ostatnio i kierownika Marszu Szlakiem Kadrówki, prosić o wyrażenie swego zdania na ten temat.

 „Z punktu widzenia wojskowego tego rodzaju zawody jak Marsz Szlakiem Kadrówki posiadają duże znaczenie, a wszelkie dotychczasowe obserwacje z odbytych już marszów, pogląd ten potwierdzają. Na podstawie obserwacyj X Marszu stwierdzić mogę, że klasa drużyn jest w nim bardziej wyrównana, niż w latach poprzednich — i to we wszystkich kategorjach. Można to było obserwować na podstawie formy w jakiej drużyny przychodzą do mety, w taktyce całego marszu i wreszcie w ciągłości napływania drużyn do mety i miejsc odpoczynkowych. Nie widzieliśmy tym razem tego wyczerpania, jakie obserwowaliśmy dawniej, kiedy humor i ambicja nadrabiały stan fizyczny. Wobec głosów krytycznych o Kadrówce stwierdzić mogę, iż drobiazgowe moje obserwacje z tego Marszu w zupełności tych zarzutów nie usprawiedliwiają. Marsz Szlakiem Kadrówki jest finałem, poprzedzonym przez wielokrotne eliminacje, sięgające w dół, aż do oddziału strzeleckiego. W rzeczywistości zawodnik przebywa nie tylko odcinek Kraków—Kielce, lecz kilka tras eliminacyjnych i treningowych, które łącznie z podobnemi imprezami na terenie całej Polski, dochodzą do kilku tysięcy kilometrów. Zaprawa ta ma ogromne znaczenie z punktu widzenia wojskowego”.

 — Jak Pan Generał zapatruje się na kwestję strzelania i jego wyniki z punktu widzenia sportowo- wyszkoleniowego?

 „Spotykane w prasie zarzuty na temat strzelania w czasie marszu nie zostały bynajmniej w obecnym marszu potwierdzone, a przeciwnie, tegoroczne wyniki dowiodły, że sam marsz nie wpływa zbyt ujemnie na rezultaty strzelania, o czem świadczy fakt, że na przykład najszybciej maszerująca drużyna 30 psk osiągnęła zupełnie dobry wynik, mimo, iż niewątpliwie na niej w pierwszym rzędzie zmęczenie marszowe musiało się odbić. Badania lekarskie po strzelaniu wykazały pewne podniecenie emocjonalne, które jednak całkowicie nie wpływa na obniżenie trafności strzelań, jak tego dowiodły tegoroczne przykłady kilku drużyn”.

— Jakie jest zdanie Pana Generała na temat do świadczenia marszowego i taktyki zawodniczej maszerujących zespołów?

 „Taktyka marszu lepsza jest na ogół u drużyn wojskowych, co jest zrozumiałe ze względu na dłuższe i częstsze ich treningi. Jednak widać również znaczną poprawę w drużynach strzeleckich. Polega ona w pierwszym rzędzie na umiejętnem rozłożeniu wysiłków i wykorzystaniu czasu przeznaczonego na przebycie pierwszych dwóch etapów marszu. Dziś drużyny na etapach tych nie biegną na oślep, byle prędzej dopaść mety, lecz dbają tylko o przekroczenie określonego maksimum czasu, umiejętnie organizując odpoczynki w momentach najbardziej dla drużyny potrzebnych. Stwierdzić mogę również zwiększenie umiejętności konserwacji nóg, które nie doznały poważniejszych uszkodzeń poza normalnymi i na ogół nielicznymi odparzeniami, wynikającemi w przeważnej części ze zbyt silnego skrępowania nogi lub używania skarpet, zamiast bardziej na marsze praktycznych onuc. Mogę również stwierdzić, iż dyscyplina bieżącego marszu była bardzo dobra”.

— Co Pan Generał sądzi o obecnym regulaminie marszu?

 „Obowiązujący dzisiaj regulamin jest dobrym wyrazem zdobytych doświadczeń i nie nastręcza powodów do jakichkolwiek istotniejszych zmian, z wyjątkiem systemu organizowania strzelnicy, gdzie na leżałoby osiągnąć większe usprawnienie szybkości w dopuszczaniu drużyn na stanowiska, co wpłynęłoby na zmniejszenie podniecenia i zdenerwowania zawodników”.

— Jakie są ogólne wrażenia Pana Generała z obecnego marszu?

„W bieżącym marszu nie było widać takiego wyczerpania, jak na marszach poprzednich, natomiast zauważyłem, zwłaszcza u drużyn strzeleckich, doskonałe samopoczucie moralne i szczery młodzieńczy humor. Przez ograniczenia regulaminowe, nie pozwalające jednemu zawodnikowi uczestniczenia w marszu więcej jak trzy razy, szlak kadrówkowy zyskuje z każdym rokiem nowe młode siły, stając się najistotniejszą szkołą i środkiem popularyzacji sportu marszowego w Polsce. W bieżącym roku debiutowało już kilka takich młodych drużyn, których zawodnicy po raz pierwszy zapoznawali się z trasą marszu. Bieżący marsz, jako marsz jubileuszowy jest istotnym przyczynkiem dla dorobku organizacyjnego Związku Strzeleckiego i wyraźnym dowodem pozytywnego jego dorobku w dziedzinie popularyzacji sportu marszowego i strzeleckiego, opartych w pierwszym rzędzie na powszechności i masowości, jako najistotniejszych warunków wartości każdego sportu z punktu widzenia interesów Państwa.”

T. Żenczykowski

X MARSZ SZLAKIEM KADRÓWKI

NOWI MISTRZOWIE KADRÓWKI

Tonący jeszcze w ostatnich mrokach nocy rynek Jędrzejowa zaludnił się gwarnym tłumem strzeleckim. Z wesołemi śpiewkami nadciągają drużyny ze swych kwater i ustawiają się w długą kolumnę startową według kolejności numerów. Miny chłopców trochę zaspane, lecz wiemy dobrze, że na trasie zniknie bezpowrotnie senność, ustępując miejsca ambicji zawodniczej i wysiłkowi marszowemu. Ill-ci etap jest bowiem najlepszym sprawdzianem sprawności fizycznej, gdyż dla drużyn kategorji wojskowej i starszej p. w. jest w całej swej długości marszem na czas. Młodsza kategorja p. w. zaczyna marsz na szybkość dopiero w drugiej połowie etapu, po strzelnicy.

O godz. 4-ej, na gwizdek startera rusza pierwsza drużyna — 57 pp z Poznania, a za nią w minutowych odstępach pozostałe. Drużyny od startu biorą od razu ostre tempo, gonią każdą minutę i sekundę, bo właśnie ta jedna minuta może zadecydować przy punktacji. Tymczasem rynek pustoszeje; pozostają na nim auta sanitarne i taborowe, no i auto prasowo – radjowe, oczekujące na zaspaną swoją część radjową. Udaje nam się wreszcie przy pomocy specjalnej audycji głosowej ściągnąć radjo z piętra na ziemię i ruszamy pełnym gazem na trasę, gdzie już walka o punkty rozgrywa się na dobre.

Zaczynamy mijać drużyny młodsze. Na pierwszy ogień idzie Kraków — Płaszów, raźno maszerujący w takt tempa podawanego przez drużynowego gwizdkiem. Za Krakowem spotykamy Lwów. Z tymi coś gorzej. „Tajoje”, sympatyczne i mocne w gębie chłopaki, po prostu „trocha” spuchły i zamiast trzymać się starszych, wleźli w kategorję młodszą trzymać się starszych, wleźli w kategorję młodszą. Dalej spotykamy drużyny „pierzaste”, górali z piórkami, chciejmy wierzyć, orlemi, u czapek. Sanok maszeruje zwarto, drużynowy szeroko uśmiecha się do prasy, a Sucha mocno szoruje, jak gdyby przeczuwając, że na mecie „nabije” Sanok na dwa miejsca. Grodno, choć mokre, raźno maszeruje, kierowane dobrze przez drużynowego, maszerującego z tyłu drużyny. Tak samo umieścił się za drużyną drużynowy Straży Pożarnej z Rawy Mazowieckiej, pracujący bardzo ofiarnie i stale spokojnym głosem regulujący tempo drużyny.

Zwiększamy szybkość, mijamy kilka drużyn i bramę triumfalną we wsi Miąsowa, po czem spotykamy Łódź z weteranem marszowym Walerysiakiem na czele i w doskonałym nastroju maszerujący Lublin. Docieramy do maruderów wojskowych i mijamy „mokry” 20 pp, który zgubił już jednego żołnierza. Przed 20-tką solidnie gazuje drużyna strzelecka z Monopolu Spirytusowego w Krakowie. Dowcipnisie marszowi twierdzili, że swój „napęd” krakowiacy zawdzięczają specjalnej mieszance, lecz był to tylko zwykły dowcip. W rzeczywistości monopolarze doskonale maszerują, zakasawszy rękawy u bluz i słuchając rozkazów dobrze pracującego drużynowego. Po Monopolu spotykamy 4 ppleg., dość zmęczony 57 pp i strzelców z drużyny Warszawa — Powązki (starsi). Ci drałują na potęgę, w zwartym szyku, długim, ostrym krokiem, bez widoczniejszych śladów zmęczenia. Nida, most w Brzegach z bramą triumfalną oblepioną dokoła miejscową ludnością i znów drużyny. Lecz teraz dochodzimy do czoła kolumny, z którego wytypuje się drużyna zwycięska. Mijamy więc74 pp z Lublińca, maszerujący systemem wachlarzowym, zajmując całą szosę. Forma dobra. Spokojnie i pewnie, również całą szerokością jezdni maszeruje 30 psk z Warszawy. Daleko przed nim, w odległości 4 minut marszu, w zwartych czwórkach maszeruje 16 pp z Tarnowa. Tarnów prezentuje się dobrze, doskonale pracuje rękami. Niezmordowany drużynowy, mały wzrostem plutonowy, ciągle obchodzi dokoła drużynę i pilnuje ostrego tempa. Drużyna ta składa się przeważnie z podoficerów starszego rocznika służby czynnej. Maszerując bardzo wolno na dwóch poprzednich etapach i oszczędzając na nich siły, teraz drze z kopyta. Zbliżamy się do Chęcin, które wyrastają przed nami wysoką sylwetą masywu wzgórza i ruin zamku. Tu jest półmetek i strzelnica. Drużyny wprost z mety idą na strzelnicę, gdzie mają przygotowane 4 stanowiska. Na strzelanie i odpoczynek mają.. 50 minut, a później znów dalsza droga. Trzeba przyznać, że strzelnica posiadała pewne braki. Stanowiska nie były jednakowe, gdyż na niektórych tło zupełnie zlewało się z kolorem figury celowniczej. Stanowisk było za mało, gdyż wiele drużyn musiało czekać na swą kolejkę, co dawało im pewne korzyści w postaci lekkiego odpoczynku. Wojsko strzelało lepiej od strzelców, lecz poza specjalnym treningiem mieli i lepszą broń, podczas gdy prawie wszystkie drużyny strzeleckie strzelały ze starych ćwiczebnych i rozkalibrowanych grzmotów. (Czy odpowiedni komendanci oddziałów i powiatów nie mogli wystarać się o lepszą broń?). Najlepsze wyniki, osiągnięte przez dwie drużyny wojskowe nie mogą pozostawiać zbyt wiele do życzenia, jeśli się zważy, że zawodnik strzela bezpośrednio po odbyciu wyczerpującego marszu. Należy sobie życzyć tylko, by identyczne wyniki osiągał żołnierz w warunkach wojennych. W pierwszej dziesiątce najlepiej strzelających drużyn było 5 drużyn strzeleckich, co jeśli zważymy na nieodpowiednią broń i słabszy trening, jest dość znacznym sukcesem strzeleckim. Podkreślić należy sprawność strzelecką naszych drużyn poznańskich. Przyjrzyjmy się wynikom najlepszych dziesięciu drużyn.

1) 102 pkt. 74 pp Lubliniec;

2) 100 pkt. 30 psk. W-wa;

3) 73 pkt. 4 pp leg. Kielce;

4) 64 pkt. 16 pp Tarnów;

5) 63 pkt. Zw. Strzel, Grodno (kateg. C)

 6) 63 pkt. Zw. Strzel. Poznań—Zuchowaci(kateg. C).

7) 55 pkt. 57 pp Poznań;

8) 42 pkt. Zw. Strzel, Poznań—Powiat (kateg. C.).

9) 40 ptk. Zw. Strzel, Poznań—Miasto(kateg. B.).

10) 40 pkt. Zw. Strzel, Warszawa—Powązki (kateg. C.).

Praktyczną wskazówką, wynikającą dla nas z tegorocznych strzelań jest: więcej treningu w strzelaniu, a zwłaszcza w strzelaniu w czasie marszów. Złe wyniki strzelań, a zwłaszcza w kategorji B, popsuły wielu drużynom punktację, przekreślając nieraz cały ich wysiłek marszowy (n. p. Kraków — Monopol).

Opuszczamy wreszcie grzmiącą huraganowym ogniem karabinów strzelnicę, wychodzimy na szosę, gdzie mijamy przy punkcie opatrunkowym kilku strzelców, cierpliwie masowanych przez niezmordowane strzelczynie, przechodzimy obok obleganego skrzętnie punktu odżywczego i dochodzimy do star tu, który opuściła już większość drużyn.

Ruszamy do Kielc, by wpaść na metę przed pierwszemi drużynami. Trzeba przyznać, że pogoda na trzecim etapie sprzyjała zawodnikom. W nocy spadł ulewny deszcz, tak, że ranek był chłodny, z lekkim wiaterkiem, trasa bez odrobiny kurzu. Możemy też ze spokojnem sumieniem, że nie pogrążamy ich w obłokach kurzu, mijać maszerujące drużyny. Tempo drużyn wojskowych i starszych strzeleckich troszkę osłabło, widocznie dłuższa przerwa wywarła swój ujemny skutek. Natomiast benjaminki marszowe, kategorja C, rozwijają całą swą energję i wydobywają cały zapas dotychczas zaoszczędzonych sił.

Jeszcze przed Chęcinami, witającymi zawodników tradycyjną bramą triumfalną, spotykamy zdekompletowany i mocno rozlazły Lwów. Szkoda! Dużo mej sympatji było po ich stronie, a tu już wietrzę mocną porażkę.

Poprzez kręte uliczki Chęcin wypadamy na szosę i mijamy szybko zawsze pogodny i wesoło prasę okrzykujący Sanok, „pierońsko” wytrzymały Poznań, zatroskaną utratą jednego strzelca Gdynię i spotykamy dwie silnie zdekompletowane drużyny wojskowe 20 pp i 35 pp, maszerujące uparcie w szczupłych zespołach.

Po drodze spotykamy sporo spuchniętych i kilku nawet omdlałych zawodników, lecz objektywnie przyznać to musimy, są to przeważnie członkowie drużyn wojskowych, które biorąc niesłychanie ostre tempo, łatwo ,,pozarzynały” słabszych. Mijamy znów pewną swego Łódź, czupurnie podśpiewujący Lublin i jak zawsze, dobrze gazujący Monopol krakowski, w doskonałej formie i w dobrych nastrojach, których nie zdołała zepsuć kompromitacja w strzelaniu.

Gdyby nie ta pechowa strzelnica, Monopol miałby murowane jedno z pierwszych miejsc.

W przydrożnych wioskach ludność wyległa z wiadrami wody na szosę, nie widzimy jednak, by karniejsze drużyny korzystały ze zdradzieckiej pokusy wodnej, chyba tylko po to, by garnkiem wody, wylanym na głowę i kark, orzeźwić się i ochłodzić.

Taką właśnie kąpiel aplikują silnie Warszawiacy z Powązek, których mijamy zaraz za efektownym mostem im. kpt. Herwina Piątka. Warszawiacy pewnie idą po zwycięską szarfę, w zwartych czwórkach, w dobrej kondycji fizycznej i co ważniejsza, w dobrych humorach, przy dźwiękach własnych organków.

Generał Łuczyński sprawdza tarcze na strzelnicy pod Chęcinami.

Przed warszawiakami już tylko trzy czołowe drużyny wojskowe, na końcu których maszeruje mocno 74 pp, zagrażając silnie 30 pułkowi, zachowującemu stale dobrą formę i pewny krok. Nie ulega już teraz kwestji, że szala zwycięstwa przechyla się na. korzyść 30-stki, zwłaszcza, gdy spotykamy 16 pp z Tarnowa już nie w komplecie i dowiadujemy się o miernych jego wynikach w strzelaniu. Tarnowiacv pokazali jednak dobrą szybkość i jako pierwsza drużyna wkraczają o 9.11 rano na metę w Kielcach. Po nich 30-tka, 74 pp, strzelcy z Warszawy, Lublina, 4 ppleg., strzelcy z Łodzi i tak kolejno z pewnymi przerwami przekraczają metę 32 drużyny.

Meta ładnie przybrana, długa trybuna z publicznością, kompanja honorowa strzelców kieleckich ze sztandarem i orkiestrą, strzelczynie, panie, moc kwiatów, którymi rzęsiście są obrzucane wkraczają ce drużyny, chodniki szczelnie zatłoczone publicznością. Przed bramą triumfalną mety przedstawiciele władz z p. wicewojewodą Bratkowskim, komendant główny Związku Strzeleckiego ob. płk. dypl. Rusin, oraz kierownictwo X marszu z kierownikiem marszu p. gen. Narbut-Łuczyńskim na czele. Publiczność grzmotami oklasków wita drużyny, które zebrawszy resztę sił defilują na mecie, jak na paradzie wojskowej, często wznosząc entuzjastyczne okrzyki na cześć Marszałka. Warszawiacy wkracza ją przy dźwiękach harmonijki. Frenetyczne brawa witają drużynę z Gdyni i z okręgu północnego.

Marsz zakończony. Komisja sędziowska oblicza punktację, zawodnicy pożywiają się i wypoczywają, bo po południu defilada, rozdanie nagród i odjazd.

Przyjrzyjmy się teraz wynikom samego marszu na trzecim etapie. Są one dla strzelców korzystne i wręcz dobre. Niektóre drużyny nasze pobiły kilka wytrenowanych drużyn wojskowych a Warszawa—Powązki dały się wyprzedzić tylko 2 drużynom wojskowym. W pierwszej dziesiątce drużyn, mających najlepszy czas na trzecim etapie, mamy aż 6 strzeleckich, jak to widzimy poniżej:

1) 4.09’34“ 16 pp Tarnów,

2) 4.17’25” 30 pp Warszawa,

3) 4.24’04” ZS W-wa Powązki,

4) 4.24’57” 74 pp Lubliniec,

5) 4.28’20” ZS Łódź—Miasto,

6) 4.28’43” ZS Kraków Monopol Spiryt

7) 4.30’09“ ZS Lublin—Miasto,

8) 4.31’22” 4 ppleg Kielce,

9) 4.35’06” ZS Sucha,

10) 4.40’12“ ZS Gdynia.

Obrady Komisji Sędziowskiej rozstrzygnęły komu należą się mistrzowskie szarfy Marszu, które w kategorji wojskowej otrzymał po raz trzeci z rzędu 30 psk (drużynowy — plutonowy W. Wojszel), w kategorji pw starszej — Zw. Strzelecki Warszawa- Powązki (drużynowy — ob. Grajda Lucjan) i w kategorji pw młodszej — Zw. Strzelecki Poznań — Zuchowaci (drużynowy — ob. Smolarz Ludwik). Jednocześnie 30 psk. i ZS Poznań, otrzymały na własność jako 3-krotni ich zdobywcy, nagrodę przechodnią Pana Prezydenta Rzeczpospolitej i Pana Marszałka Piłsudskiego, oprócz wielu innych cennych nagród i żetonów.

Za najlepsze wyniki w strzelaniu z pośród drużyn wojskowych nagrodę otrzymał 74 pp, z drużyn p. w. starszych — ZS Poznań – Miasto i z zespołów pw młodszych — Z. S. Grodno. Za najlepszą punktację okręgowy przechodni puchar marmurowy Komendy Głównej ZS otrzymał Okręg Lublin.

Określając ogólnie rezultaty marszu, musimy je uznać za całkowicie dodatnie (zdyskwalifikowano tylko dwie drużyny). Drużyny maszerowały bardzo dobrze, wykazując dużą ambicję i ofiarność. Karność i porządek marszu i postojów etapowych bez zarzutu.

Sama organizacja marszu nie wykazała żadnych braków, zresztą najlepszą gwarancją jej sprawności, była osoba p. gen. Narbut-Łuczyńskiego, który jako kierownik marszu był niezmordowany, poświęcając wiele trudu dla osobistej kontroli najdrobniejszych nawet szczegółów przygotowawczych. Jemu też niewątpliwie w lwiej części zawdzięczamy tak doskonałą organizację marszu.

Marsz na starym strzeleckim szlaku mamy już poza sobą, wkraczamy w drugie jego dziesięciolecie, które przyniesie nowe wawrzyny sławy zawodnikom i nadal będzie niewątpliwie punktem centralnym sportu marszowego w Polsce.

OSTATECZNE WYNIKI MARSZU

Lp. Drużyna Czas Czas Czas Wyniki Punkty Punkty I etapu II etapu III etapu strzelań karne ogólne

KATEGORJA A.

1 30 pp. 6.IP34- 6.03’49“ 4.17’25” 100 ‘ — 530,75

2 74 pp. 5.49’39” 6.08’24” 4.24’57” 102 — 525,25

3 16 pp. 6.28-50 ‘ 7.42’50“ 4.09’34“ 64 35 sek. 502 -S’-

4 4 ppleg. 6.58’00 ‘ 6.45 1 1“ 4.31’22” 73 3 m.45 sek. 489

5 57 pp. 6.35’37“ 6.05’22“ 4 45-40“ 55 — 457.5

6 20 pp. 6.26’55 1 6 18’07“ 4.43’11“ 39 1 5 m. 45 sek. 429,25

7 35 pp. 7.02’55” 6.25’06” 4.43’23” 31 24 m. 55 sek. 413

KATEGORJA B.

1   ZS Warszawa — Powązki 7.31’08” 6.38’57 ‘ 4.24’04” 34 — 534

2   Łódź — miasto 7 23’52’- 6.00’52“ 4.28’20“ 31 2 m. 25 sek. 523.5

3   Lublin — miasto 7.30’24“ 6.37’27“ 4.30’09” 30 10 m. 35 sek. 513.5

4   Sucha 7.07’52“ 6.18’07“ 4 35’06” 17 10 sek. 506

5   Borek Fałęcki 7.12’21“ 6.18’57“ 4.42’53“ 23 — 504,25

6   Sanok 6.43 49″ 6 12’43” 4,56’24“ 34 1 m. 20 sek. 501,75

7   Straż Pożarna — Rawa Mazowiecka 7.10’10’- 6.08’34“ 4.44’26“ 20 – 499.75

8   ZS Gdynia 6.43’32” 6.16-30″ 4.40 12“ 15 25 sek. 499

9   Poznań — miasto 6.42’59” 5.53 01“ 4.58’33“ 40 7 m. 50 sek. 498

10  PMS — Kraków 7 13’52“ 6.15’29“ 4.28-43“ 4 10 sek. 497.25

11  Orlęta 7.14’17“ 6.18’12” 4 46-54″ 16 493.25

12  Lwów — miasto 7.14’32“ 6.30’22“ 5.03’52” 13 32 m. 45 sek. 461.25

13  Radymno — zdyskwalifikowane — — — — —

KATEGORJA C.

1  ZS Zuchowaci — Poznań 6.03’02“ 8 16’30“ 1.59’47“ 63 — 533,3

2  Grodno 6.38’52“ 9.37’07” 2.00’07“ 63 30 sek. 530.5

3  Skarżysko 7.12’04’- 9.36’49“ 1.49’47” 31 2 m. 10 sek. 508

4  Krasnystaw 6 44-49 • 8.38’29” 2.01’33” 39 — 506.5

5  Okręg Północny 7.01’03“ 9.41’36” 1.57’H” 33 — 505

6   Pionki 6.24,57″ 8.48 18‘ 1.55’14” 30 1 m. 502.75

7  Poznań — Powiat 6.31’16” 7.46’21” 2.09’11“ 42 — 501.75

8 Powązki — Warszawa 6.49’03“ 9.55’16” 2.00’57” 40 3 m, 10 sek. 498

9 Dubno 6 42 53″ 9.15’38“ 2 07’35” 37 2 m. 496,5

10 Kraków — Płaszów 7.16’29” 9.33 06″ 2.05 21″ 27 1 m. 10 sek. 489.5

11 Janowa Dolina 6 41’69” 8.39’53“ 1.54’30” 14 I m. 487,5

12 Kielce 6 51’18“ 8.57’41” 2.03’57” 20 — 485.25

13 Solec Kujawski 7.05’59” 9.52’48” 1.59’41“ 16 2 m. 35 sek. 483,5

14 Sandomierz — zdyskwalifikowany — — — — — ‘ —

*) Czas trzeciego etapu kategorji C był mierzony na odcinku od strzelnicy do Kielc