ROK 1928: V Marsz Szlakiem Kadrówki

Coraz mniej uwag można było mieć do kwestii organizacyjnej. Związek Strzelecki wprowadzał natomiast pewnego rodzaju nowości. Ukazał się np. Nr. 1 Strzelca na Szlaku. Po zakończeniu samego Marszu w Kielcach miały miejsce dwudniowe igrzyska kulturalne.

Strzelec: Organ Towarzystwa Związek Strzelecki, 1928, R.8, Nr. 25 (225)
Warszawa, 30 czerwca 1928 r.

DZIAŁ URZĘDOWY
Z rozkazu Komendanta Głównego № 12 z dnia 15 czerwca 1928 r.

10. W sprawie igrzysk kult. na V Marsz Szlakiem Kadrówki.
Podstawa regul. igrzysk.

Przypominam, że wzorem roku ubiegłego V Marsz Szlakiem Kadrówki obejmuje igrzyska kulturalne, które odbędą się w Kielcach 6-8 sierpnia. W związku z tym polecam:

1) Wyznaczyć zespoły, które wezmą udział w igrzyskach, przy czym należy kierować się następującymi wytycznymi:
a) chór najmniej jeden zgłosić musi obowiązkowo każdy Okręg.
b) zespół taneczny Okręg Kraków 2, Okr. Warszawa 1, Okręg Łódź 1, Okręg Toruń (patrz regulamin igrzysk str.146).
c) orkiestry – Okręgi zgłaszać mogą dowolnie.

2) Igrzyska. Obok znaczenia ogólnego są dla nas sprawdzianem, o ile w  pracy kulturalno-oświatowej poszliśmy naprzód. Kładzie też  drużyna nacisk na poziom przygotowania zespołów, tym więcej, że w zawodach tegorocznych według wszelkiego prawdopodobieństwa zespoły innych organizacji. społeczno-oświatowych; musimy im dotrzymać pola.

3) Podkreślam, żeby się nie narazić na dyskwalifikację, zespoły przygotować winny poszczególne punkty programu ściśle według zasad regulaminu (V Marsz Szl. Kadrówki, gdzie zamieszczony jest regulamin igrzysk wraz z pouczeniem).
O materiały dla chórów, orkiestr, przewidziane regulaminem, jak również wyjaśnienia i pouczenia, zwracać się mogą zespoły bezpośrednio do Referatu KO Komendy Głównej.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 25
strona tytułowa

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

4) Po 1 lipca referent muzyczny Komendy Głównej przeprowadzi inspekcję zespołów, które mają wziąć udział w igrzyskach, aby na miejscu stwierdzić ich pracę i przygotowanie. Łącznie z tym polecam komendantom Okręgów nadesłać do Komendy Głównej najpóźniej do 1.VII dokładne adresy wszystkich zespołów zgłoszonych do zawodów oraz podać nazwiska kierowników zespołów.

Strzelec: Organ Towarzystwa Związek Strzelecki, 1928, R.8, Nr. 31-32 (231-232)
Warszawa, 18 sierpnia 1928 r.

Na pierwszym etapie…

Przecinamy Kraków pełnym gazem, by zostawić śpiące jeszcze miasto i wyrwać czym prędzej w pole…

Po rocznej rozłące witam znów szlak, witam każde drzewo i każdy niemal kamień, jak starych znajomych. Przez te kilka lat wszystko na szlaku stało się bliskie i znane…

Pod Prądnikiem z bocznej drogi wlewa się na szosę wartki potok drużyn marszowych i w jednej chwili jesteśmy porwani w wir gorączkowego, trzydniowego zmagania się. W pierwszej chwili ten rwący prąd piechurów oszałamia obserwatora, który poddaje się nastrojowi powszechnego pośpiechu i chłonąc oczami piękne widowisko marszu, nie jest jeszcze w stanie zorientować się w sytuacji. Numery drużyn nic jeszcze nie mówią, a nazwy miejscowości nie wiele więcej. Zaledwie do niektórych przywiązane są pewne wyobrażenia, ale i te nie mają większej wartości, gdyż na szlaku rok rocznie role się zmieniają, faworyci kryją się w cieniu, a ich miejsce obejmują nowe, nieznane, lub niedoceniane siły. To też na razie jedziemy i patrzymy, nie zamierzając zupełnie analizować tego co widzimy.

Nic w tym dziwnego. To nagłe przejście do gorączkowego życia szlaku, tak oszałamia, że nieraz nie poznaje się znajomych twarzy. Dopiero drugi etap pozwala zorientować się w masie drużyn i ze spokojem przypatrzyć się wszystkiemu.

Ciekawą ilustracją tego stanu psychiki na szlaku może być wypadek, jaki miałem rok temu z jednym z kolegów – dziennikarzy.

Na drugim etapie z tajemniczą miną oznajmia mi, że jedna z drużyn wojskowych zamieniła zawodnika. Skąd takie przypuszczenie? A, bo dziś maszeruje jeden z jego znajomych, którego wczoraj nie było. I cóż się okazało? Po prostu na pierwszym etapie nasz kolega kilkakrotnie widział zespół, w którym maszerował jego przyjaciel, ale go wcale nie poznawał  i dopiero na drugi dzień zauważył go.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona tytułowa

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Na razie tyle tylko wiemy, że na czele marszu kroczy 5 p. sap. (Nr. 9), za nim Nr. 13 – 49 p. p. i dopiero na trzecim miejscu 5 p. p. leg., który jako Nr. 2 wyruszył pierwszy. Leguny nie śpieszą się zbytnio, wiedząc, że spokój na pierwszych kilometrach jest dobrym fundamentem pod sukcesy na dalszych odcinkach trasy.

Za 5 p. p. leg. idzie Nr. 24 – 78 p. p., Nr. 8 – 42 p. p. i Nr. 31 – 33 p. p., zwycięzcy marszów: Batorego, Nadświteziańskiego i Kadrówki oraz Sulejówek – Warszawa.

Jak by dla przyzwoitości dość duża przerwa oddziela to towarzystwo mistrzów od reszty kompanii.

W tej drugiej grupie znów Kraków na czele – 5 szw. sam. panc. Nr. 14, za nim Nr. 31 – 40 p. p. Lwów, Strzelcy Sosnowiec (Nr. 4) i Limanowa (Nr. 19), 68 p. p. Września itd.

W dalszej masie drużyn należy zanotować Grodno, które z Nr. 49 wysunęło się już na 17 miejsce, Baon Manewrowy z Nr. 54 na 20 miejscu, Lwów z Nr. 37 na 21 miejscu, Łuck z Nr. 51 na 27 miejscu Warszawa Powązki z Nr. 87. na 28 miejscu itd.

Najbliższe kilometry przynoszą zmianę. 33 p. p., który idzie doskonale, już w Michałowicach jest pierwszy, natomiast 5 p. p. leg. znajduje się na piątym miejscu tuż przed swym starym rywalem 42 p. p.

Podjeżdżamy do tego miejsca, gdzie szosa zaczyna stromo spadać ku Słomnikom. Ten wesoły kawałek trasy w pobliżu wsi Wesoła, dobrze posłużył 5 p. p. leg., który wysunął się na 2 miejsce. Za nim podciągnął się 42 p. p. mijając 49 p. p. i 78 p. p. Piąte miejsce utrzymuje 49 p. p., po czym wytwarza się dłuższa przerwa.

Stajemy w Słomnikach.

Zmiany…

Dziś punkt odżywczy i środek ciężkości całego przyjęcia przenosi się z przed remizy strażackiej na ulicę przed szkołą i magistratem.

Słomniki jak zawsze witają Marsz uroczyście. Urocze Słomniczanki krzątają się przy stołach. Miejscowa orkiestra koncertuje, a władze urządziły przyjęcie dla organizatorów marszu, sędziów, kontrolerów i wszystkich, kto tylko zdecydował by się na dłużej zatrzymać się w tym najmilszym miasteczku.

Krótkie chwile przy stole z serdeczny mi gospodarzami, w których imieniu przemawia p. Klmita, w paru słowach ujęta odpowiedź Komendanta Głównego, który wzniósł okrzyk za pomyślność Słomnik, podobnie jak cały powiat Miechowski, mających wielkie ambicje – i opuszczamy gościnne progi, by witać pierwsze przybywające drużyny.

Znów są zmiany.

Prowadzi nadal 33 p. p. na drugie i trzecie miejsce wysunęli się jednak zeszło roczni zwycięzcy, nierozłączna para 5 p. p. leg. i 42 p. p., krakowskie drużyny zostały nieco w tyle. Na czwartym miejscu 49 p. p., dalej 78 p. p., potem dopiero 5 p. sap. Kraków, 40 p. p., 5 szw. sam. panc.

O godz. 8.15 wpada 21 p. p. Fakt, że mając Nr. 81 zdołał już w Słomnikach wysunąć się na 9 miejsce wskazuje, że drużyna ta odegra poważną rolę. Na 16 miejscu idzie 8 p .p .leg., dalej Grodno itd.

Na 15-em miejscu 36 p. p. z Nr. 84. Czekają na niego opiekunowie i masażysta znany piłkarz Luxemburg, którzy w marszu zaopatrują drużynę w co potrzeba i idzie ona dalej bez zatrzymania. Prowadzi – Rossa z K. S. Polonia.

Za Słomnikami drużyny jeszcze bardziej rozciągają się, przy czym czołową grupę stanowi 33 p. p. i idące o 1/2 klm. za nim 5 p. p. leg. i 42 p. p.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona nr 8

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Dalej luka ze 2 klm, po czym dopiero są 78 p. p., 5 p. sap. i 49 p. p.

Samochody Pancerne gonią jak mogą, ale są w tyle o dobre 1 1/2 klm, za nimi 40 p. p. i  21 p. p. A potem Grodno, 8 p. p. leg. I Baon Sanitarny, 36 p. p. Lublin itd.

Zajeżdżamy do Miechowa. U wylotu ulicy na rynku brama triumfalna, a u jej stóp zgromadzone władze, na czele z wielkim opiekunem Marszu star. Pohorskim. Z Warszawy przyjechał reprezentant Państw. Urzędu W. F. i P. W. mjr. Drabik i oficer p. w. D. O. K. I mjr. Lewin.

O godz. 8 min 54 sek. 57 wpada na metę 33 p. p. Łomża, za 3 min. 5 p. p. leg., o 9-ej min. 04 – 42 p. p., po czym następuje czternastominutowa przerwa, po której staje na mecie 78 p. p., dalej 5 p. sap., 49 p. p., jako 10-ty jest na mecie zespół strzelecki Grodno o godz. 9:46:09, za nim Lublin, Lwów, Limanowa, Krasnystaw itd.

8 p. p. leg. dochodzi do mety mając przez 10 klm. swego por. Sautera, który pomimo zwichnięcia w kostce nogi, kuśtyka z drużyną, byle by uchronić ją od dyskwalifikacji. Dobry ten zespół stracił jednak przez to wszelkie szanse.

Sens pierwszego dnia można streścić w paru słowach. 33 p. p. przypuścił gwałtowny atak ostro wyrywając naprzód i  usiłując zdobyć jak największą przewagę czasu, która umożliwiła by mu spokojne maszerowanie w dniach następnych.

Idąc zrazu na nieco dalszych miejscach, zespoły 5 p. p. leg. i 42 p. .p gonią 33 p. p., który jednak pokazuje im pięty. 21 p. p. mając wysoki numer nie może rzecz prosta wysunąć się na czoło biegu, jednak posiada za to kolosalną podnietę w formie dopędzania i mijania po drodze dziesiątków drużyn, których ogółem zostawił za sobą około 50-ciu.

W tak ostrej walce musiał rzecz prosta paść rekord.

I rzeczywiście 33 p. p. ustanowił nowy rekord 4:39:57“. Ogółem rekord pobiło 14 zespołów, w tem 2 strzeleckie: Grodno i pozostający za niem o kilka sekund ze szłoroczny mistrz strzelecki – Krasnystaw.

Tempo pierwszego etapu było bardzo ostre, czego dowodem czas ostatniej drużyny o trzy godziny lepszy, niż w roku ubiegłym.

Miechów na cześć uczestników marszu wystąpił z kolacją w Kasynie urzędniczym.

Na etapie Miechów – Jędrzejów

W nocy przeleciał deszcz, to też ranek wstał pochmurny, chłodny i wietrzny. A jednak szara pogoda i wczesna godzina nie przeszkodziła reprezentantom miej scowych władz naczele z p. starostą Pohowskim przybyć na start.

Tu pewnego rodzaju niespodziankę stanowi dla zawodników, wydany onegdaj wieczorem Nr. 1 Strzelca na Szlaku, z którego każdy dokładnie dowiaduje się o swym czasie i miejscu.

Start odbywa się w kolejności odwrotnej niż w Krakowie. Toteż warszawskie pułki 36 i 21 obdarzone Nr. Nr. 84 i 81 wyruszają jako jedne z pierwszych. Zamyka zaś pochód 5 p. p. leg., który z miejsca zaczyna wyrywać naprzód całym gazem i mijać dziesiątki drużyn.

Ogółem wystartowało 58 zespołów w konkursie, Hrubieszów poza konkursem i dwie zdekompletowane drużyny wojskowe 22 p. p. Siedlce i 3 baon sanitarny Grodno, jako zdekompletowane, w drodze wyjątku poza wszelką konkurencją.

Prasa „wcięła” małe śniadanko w jakimś żydowskim zajeździe i dalejże gonić piechurów.

Rześkie powietrze i pęd odrazu rozproszył resztki snu błąkające się o tak wczesnej  porze po kątach oczu i wprowadził w wir wydarzeń.

Jesteśmy na jednym z najpiękniejszych odcinków trasy i w miejscu, gdzie jeszcze dwa lata temu rozgrywały się marszowe tragedie zespołów, które wyładowawszy siły na pierwszym etapie z rozpaczą do chodziły na tym odcinku do wniosku, że nogi nie chcą je nieść.

Dziś inaczej. Wprawdzie pęcherze dnia wczorajszego bolą, ale siły są rozłożone mniej więcej równomiernie, a przygotowanie poważniejsze, więc się idzie z animuszem.

Ot, chociażby siódemka. Spotkaliśmy ją na 8 klm. To Turka. Nie usiłuje wprawdzie nikogo gonić, a nawet dał się wyprzedzić kilku zespołom, ale bractwo idzie porządnie i przed paru laty w tym tempie byłoby na pewno konkurentem do zwycięstwa.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona nr 10

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Dziś musi zadowolić się jednem z ostatnich miejsc. Z góry widzimy, że nie zerwie się do biegu i nie wyminie rywali.

Za chwilę mijamy Nr. 12 – Lubartów, który nazajutrz miał dzięki pomyłce kancelarii przez krótką chwilę figurować na 6-em miejscu. Narazie się nie spieszył.

Następnie kolejno spotykamy: Nr. 4 – Sosnowiec, Nr. 10 – Wieliczkę, Nr. 26 – Grodzisk Wielkopolski, Nr. 36 – Tomaszów Maz., Nr. 28 – Siedlce, Nr. 42 – Kielce.

Jeszcze kawałek i dogonimy Nr. 16 – 8 p. p. leg. Lublin. Por. Sauter pomimo wczorajszego wypadku maszeruje, a nawet gdy zespół biegnie, dotrzymuje mu kroku podtrzymywany przez żołnierzy.

Przed 8 p. p. leg. kroczy Nr. 15 – Kowel, potem ku niezmiernej radości mojego towarzysza podróży radomiaka – Nr. 25 Radom. Zaczynamy liczyć i czoło jego zachmurza się, gdyż jest rzeczą oczywistą, że Nr. 25 dał się już teraz mocno zdystansować. Ale pociechą jest choćby to, że bractwo idzie naprawdę dobrze.

Mamy teraz przed sobą Nr. 18 – 68 p. p. Września, a po chwili jakby dla kontrastu  -Nr. 51 Łuck. I to w dodatku – „trup”. Drużyna gdzieś daleko na przedzie, tu zostało dwóch opiekunów z „gościem”, którego już na 10 klm. trzęsie febra. Zawinięto go w koc i do auta. Skończył narazie swą karierę marszową. Poprawi ją za rok.

Po tej smutnej uroczystości pogrzebu wielkich nadziei (mieli 5 strzeleckie miejsce w pierwszym dniu!) natrafiamy na wesołą paczkę. To toruniacy (Nr. 62) idą ze śpiewem: „Ja się boję sama spać!” Ci się nie przejmują. Z roku na rok chodzą coraz lepiej, ale stale są na szarym końcu, a i dziś jako Nr. 62 prędko dali się odrzucić do tyłu. Ale humoru nie tracą, są w komplecie i przy dobrem zdrowiu.

„Bierzemy” jeszcze Nr. 47 Biała Podlaska, Nr. 57 Zamość i Nr. 29 Poznań, po czym auto przywarowało na 12 klm. za mostkiem na serpentynie „wiadomości złego i dobrego“.

Może nie wiecie dlaczego tak się to miejsce nazywa? 

Dawniej, kiedy na kadrówce chodziło się jeszcze w rozsypce, a kontrola była słabsza, tu ludzie o elastycznym sumieniu mogli próbować ściąć sobie na przełaj ze 3 klm. I stąd też nazwa „wiadomości złego i dobrego”. Kogo „przydybano” w polu, ten był zły, a kto szosą maszerował zasłużył na miano dobrego.

Dziś i sumienia marszowe są surowsze i oko kontrolera czujniejsze i interesu w takim „biegu na przełaj” żadnego niema. I o też przez szare ściernisko rżnie tylko dwóch rozbitków lichych, goniących swą drużynę, by jej zwiastować smutne nowiny.

Tymczasem fotograf szaleje. Dla niego tu raj. Żniwo zbiera obfite. Z daleka już spostrzega wiara zasadzkę i porządkują się szeregi, a miny na wesoło nakręcają.

Zjawia się zespół kielecki i nagle na widok aparatu, tak pilno mu się zrobiło do domu, że aż zerwał się do biegu.

Jedziemy i my ciągnąc za sobą pod ciężką górę paru rowerzystów kontrolerów. Z apetytem i zazdrością piechury gonią oczyma naszą maszynę, nie wiedząc, że niejeden z tych, co w aucie mkną szlakiem, sam tęskni do tych lat „górnych, a chmurnych”, kiedy nogami miesił błoto niejednej drogi i niejednej przygodzie zaglądał hardo w oczy.

Bo ten wysiłek marszowy na szlaku ma swój koloryt i swego wabika…

Od spotkanych kolarzy i przelatujących aut dowiadujemy się, że 21 p. p. wysunął się znacznie naprzód i daleko przed wszystkiemi walczy z czasem, chcąc od robić wczorajszą przegraną do 33 p. p.

Zapada decyzja „gonić dzieci Warszawy”, to też nie bojąc się, że zakurzymy drogę – jedziemy całym gazem do przodu.

W przelocie, jak na filmie migają drużyny, a skrupulatność dziennikarska każę nam notować jej kolejność.

Niech się więc przewiną przed wami, tak jak przed nami przewinęły się.

Mijamy powtórnie Toruń, potem Nr. 28 Siedlce, Nr. 25 Radom, Nr. 18. – 68 p. p. Września, Nr. 42 Kielce, Nr. 57 Zamość, Nr. 47 Biała Podlaska, Nr. 16 – 8 p. p. leg., przy którym znów oddajemy hołd żelaznej woli por. Sautera, Nr. 15 Kowel, Nr. 29 Poznań.

Widzimy więc, że na przestrzeni tych paru klm. zaszły zmiany. I proszę sobie to dobrze zanotować – 8 p. p. leg. poprawił sobie pozycję!

Notujemy jednak dalej: Nr. 53 Kraków Orlęta II z fanatykiem kadrówki, a „Strzelca” wiernym przyjacielem ob. Krawczykiem na czele, Nr. 27 druga „ekipa” Lublina, a potem słuchajcie: maszeruje Nr. 66 – Łuków i widzicie, że prowadzi go sam ob. „Grześ” Kalinowski, niestrudzony nigdy stary legun, założyciel Strzelca w całym powiecie, siewca niezmordowany idei strzeleckiej. Nie dał się innym wyprzedzić i sam stanął na czele zespołu, choć już i zasług i trudu syt, mógłby innym miejsca ustąpić. Ale przecież ob. Grześ jest jeszcze młody i nie raz zechce swe pisklęta do boju marszowego prowadzić.

Znów oderwałem się na chwilę od szlaku. Jedziemy: Nr. 64 Chalinówka Wołyń, Nr. 69 Międzyrzec, zdekompletowany 3 baon sanitarny, rozbity Łuck, biedaki jeszcze nic nie wiedzą, że wszystko dla nich stracone. A dzielnie im z oczu patrzało!, Nr. 19 – Limanowa, tym dobrze na duszy. Mają na szlaku aż dwóch opiekunów i to jakich ! Potem Nr. 52 Zółkiew, Nr. 56 rozbity zespół 22 p. p. Siedlce, którego jedynym grzechem było to, że jeden z żołnierzy zjadł czy za dużo, czy w złej kolejności owoce, mleko i lemoniadę. A w rezultacie chłop poszedł do szpitala, a zespół do rzędu zdyskwalifikowanych, choć przecie wiara silna.

Mijamy Nr. 44. „Co za drużyna?” „Walerysiak jestem obywatelu Redaktorze”. Mówić nie trzeba, sam poznaję jednego z najdzielniejszych naszych biegaczy. Łódź znaczy biegnie. Bittner prowadził Żochowskiego wojsko – Warszawa – prowincja za Nr. 22 kroczy. A zaraz – sąsiedzi z Rembertowa – Nr. 54 Baon Manewrowy. Potem wali w rodzinne progi Jędrzejów, którym każdy dobrze znajomy kamień jak  najwygodniej ściele się pod nogi, a jak się dziewczyna uśmiecha – to przecież swoja, znajomek. Biegną chłopaki jak mogą najprędzej, a jeszcze prędzej biegną do mety ich myśli, szukając w tłumie przyjaciół.

No proszę – Częstochowa też jest (Nr. 60) ci idą z zegarkiem, w Kielcach czeka na nich puchar Muszkieta, z którego przez rok pili słodycz żywota. Czyż zechcą go innym oddać?

A tam szczególnie sercu memu miły Nr. 65 – Borysław – Tustanowice. Chłopy dc tańca i do… nie do różańca, to pewno nie tędzy. Ale czy się Redakcja odezwie z olimpjadą, czy z łodzią podwodną. czy łańcuch prasowy się wiąźe, skoro tylko jakaś inicjatywa rzucona – zaraz wyjeżdża Borysław na światło dzienne. A jak inicjatywy nikt nie rzuci – oni sami coś wymyślą. Słowem taki – drugi Pruszków.

Nawet chłopaki nie spodziewają się, że w Jędrzejowie już dla nich strzelczynie kwatery szykują.

Jedziemy. Nr. 46 – 3 p. p. leg. Jarorosław, a potem Nr. 49 – Grodno – proszę do nich z szacunkiem, bo to zwycięzca pierwszego etapu.

Widzę znajomą twarz Urbańskiego, to Piotrków (Nr. 40), a tuż obok – 5 p. p. leg. ten, co wyruszył jako ostatni, a teraz oto ma już za sobą 35 drużyn! Co za wyścig, jaki pęd!

Dobrą ma również pozycję Nr. 24 – 78 p. p. Baranowicze. Po chwili zaś widzimy dlaczego 5 p. p. leg. z takim animuszem rwie naprzód. Oto por. Krasicki prowadzi swych chłopaków z 42 p. p. Wystartował przed 5 p. p. leg. i teraz trwa ten wyścig żywo przypominający rok ubiegły. Leguny mają jednak do tego etapu szczęście. Wygrali go w 1927 r. i teraz też mieli 42 p. p. wyprzedzić.

Ale nie zabiegajmy naprzód, bo byśmy jeszcze wyprzedzili 21 p. p., a tego nikomu w tym dniu nie wolno dokonać!

Goni ich na rowerze biedaczysko oficer – opiekun. Goni, ale dogonić nie może.

Tak się złożyło, że tutaj zeszłoroczni triumfatorzy znaleźli się w kupie. Skoro tylko minęliśmy 5 p. p. i 42 p. p., wpadamy na Krasnystaw (Nr. 75). Tu niedobrze. Serce kraje się na widok doskonałej drużyny. Idzie ci jeden z nich z obandażowanemi nogami, kuleje, zęby zaciska. A wiara ma smutek w oczach, bo czuje, że te wszystkie piękne nagrody i jeszcze piękniejsza sława i jeszcze droższa radość zwycięstwa ginie gdzieś za mgłą.

Co widzę Boski? Więc po wielu wędrówkach stary „klmicic” zwycięzca drugiej kadrówki znalazł wreszcie dla siebie właściwe miejsce i prowadzi „Lwów” (Nr. 37).

Ucieka im 49 p. p. Kołomyja, jeden z bohaterów tego dnia, który potrafił aż tu zawędrować ze swym Nr. 13. Dalej Nr. 67 Szczekociny i Nr. 14 dotąd nadspodziewanie dobry 5 szw. sam. panc. Kraków. Potem Nr. 41 Lublin (przyszły zwycięzca), Nr. 76 Orlęta I.

A potem ryczy trąbka samochodowa, szofer zwalnia i krok za krokiem przebijamy się przez zbitą masę dwóch drużyn, które zajęły całą szosę. To Nr. 31 i 32 pułki 33 Łomżyński i 40 Lwowski razem sie trzymające przez cały etap razem zamierzają dojść do mety.

Nr. 70 – I Baon san. Warszawa, Nr. 93 – 80 p. p. Słonim, wreszcie – granatowa armia, policja warszawska z kom. Pitułajem na czele. Doskonale idą!

Mile witamy w tym towarzystwie Warszawę Powązki Nr. 87, Nr. 86 Przemyśl, po czym większa przerwa i znów wojsko Nr. 79 – 18 p. p. Skierniewice, którym ucieka Warszawa Śródmieście Nr. 83.

Znów większa pauza i zaczyna się czołowa grupa znacznie rozciągnięta.

Tu biegnie Nr. 74 Oficerska Szkoła Piechoty Ostrów Komorowo, Nr. 84 – 36 p. p. ze znanym biegaczem Rossą na czele, wreszcie zwycięzca Marszu zadwórzańskiego’48 p. p. Stanisławów.

Wpadamy do Wodzisławia (w Książu Wielkim nawet nie zwalnialiśmy), a tu z rynku pokazują nam gdzieś daleko, na wzgórku na szosie czarną i szybko przesuwającą się plamę.

To 21 p. p. ucieka. A gonił go chyba wiatr w polu!

Przepraszam zresztą – myśmy popróbowali się ścigać. Jeśliśmy jednak dognali, to możecie być pewni, że wszystkie konie mechaniczne zaklęte w motorze dobrze się spociły w tym wyścigu.

21 p. p. umie ganiać!

Jednak i oni się zmachali. Jak dopadli wody, to pili by bez końca, gdyby nie sierżant Zachmyc. „Jak zaczniecie smakować, to się rozsmakujecie!” I goni ich dalej.

My zaś pędzimy na metę.

Meta, jak meta, Brama, władze, tłumy.

O godz. 8-ej min. 22 (zegarek mój) wpada owacyjnie witany 21 p. p., za nim wkrótce 36 p. p., potem 48 p. p. Oficerska Szkoła Piechoty, potem w walce 31 p. p. i 40 p. p.

Wyjeżdżamy ieszcze na trasę, fotograf chce trochę popracować.

Mijamy Warszawę Śródmieście, Lublin 5 p. sap., 49 p. p., 80 p. p. i wreszcie spotykamy 5 p. p. leg. Wyprzedził jednak 42 p. p. jak rok temu, lecz jego rywal niedaleko – 18 p. p., strzelcy Jędrzejewscy, którym już koledzy wyszli na spotkanie i mamy 42 p.  p.

Za nim – cała falanga drużyn…

Na mecie życie pulsuje pełnym tętnem. Widzowie żywo reagują na spostrzegane objawy silnej woli, na rzucającą się w oczy dobrą formę, wrzeszcie puszczają wodze osobistych sympatii.

Mamy bardzo miłe objawy lokalnego patrjotyzmu, czy to wtedy, gdy strzelczynie lwowskie i borysławskie obrzucają kwiatami strzelców z tych miast; czy wówczas, gdy powszechny entuzjazm wita miejscową drużynę.

Por. Sauter z 8 p. p. leg. prócz owacji dostaje bukiet od pań.

Przed dziesiątą meta pustoszeje, wiadomym jest, że bohaterami dnia zostały zespoły 21 p. p. i 5 p. p. leg. Doskonale szedł 49 p. p. nieco gorzej niż wczoraj 33 p. p., znacznie poprawił się 40 p. p. Lwów.

Na czoło strzelców wysunął się Lublin.

Gorącą dyskusję wywoływało zagadnienie czy 33 p. p. jeszcze prowadzi w ogólnej klasyfikacji. Cyfry pokazały, że tak.

Ostatni etap Kadrówki

Nic nie pozostało z dawnego biegu Jędrzejów – Kielce, prócz samej trasy…

Zamiast wspaniałego, imponującego startu blisko 1000 zawodników w jednej masie, która morzem ciał wlewała się w wąski korytarz ulicy, by potem szeroko i daleko rozchlustać się na szosie, taki sam zwykły start jak w Krakowie i Miechowie. Zamiast ścierających się pojedynczych biegaczy, zwarte oddziały, karnie maszerujące i podbiegające w szeregach.

To Kadrówka z romantycznej imprezy przekształciła się w popis ściśle przemyślany i kontrolowany przez sprawdzian istotnego pożytku i wartości próby.

Uznano, że indywidualny bieg na ostatnim etapie po dwudniowym kolosalnym wysiłku, jest rekordowy.

I trzeba przyznać, że impreza nawet widowiskowo i nastrojowo na tym zyskała.

Może jestem odosobniony, ale na mnie bezwzględnie większe wrażenie bar dziej zwarte i silne robiły te oddziały, przeważnie w ordynku rwące naprzód, od pojedynczych, przeważnie opłakanie wyglądających zewnętrznie piechurów.

To jednak, co się działo na etapie, nasuwa przypuszczenie, że jednak dalsza reforma jest wprost konieczną, gdyż obecnie znaczna część zespołów posuwa się z szybkością większą od dawnych indywidualistów, a pierwszy zespół miał czas, który ulokował by całą jego 13-kę na 10 miejscu wśród jednostkowych zawodników roku ubiegłego.

Coraz więcej osób i coraz głośniej mówi o konieczności wprowadzenia na mecie strzelania jako sprawdzianu istotnej przydatności bojowej oddziału.

Nasuwa się jeszcze jedna reforma – tym razem startu.

Na pierwszym etapie drużyny ruszają w kolejności numerów, na drugim w odwrotnym porządku.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona nr 16

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Trzeci etap decyduje o zwycięstwie. Tymczasem drużyny wyruszające w takim samym porządku, jak z Krakowa, nie są w stanie orientować się jak idą rywale i według tego regulować własny wysiłek. Dzięki temu może się zdarzyć, że wygra różnicą kilkunastu sekund zespół, którego rywal minąłby przy zwiększeniu szybkości w walce o zwycięstwo, gdyby wiedział, że te sekundy zaważą.

Dotąd start etapu odbywał się razem. Obecnie jest to niemożliwe. Można jednak drużyny wypuszczać nie według numerów, tylko parami w kolejności czasów na odcinku Kraków – Jędrzejów. Teraz dopiero można było by powiedzieć, że walka jest bezpośrednią i szanse zrównane.

Cóż bowiem o rywalu, który wyruszył pierwszy może wiedzieć zespół startujący po 45 min. Już nawet śladu, ani wieści po nim nie znajdzie i walczy z… wiatrakami. Bo dla zespołu walczącego o zwycięstwo ściganie się z większością już zdeklarowanie pokonanych konkurentów, jest walką z wiatrakami, a jedynie istotnym byłoby zmierzenie się z rzeczywistym współzawodnikiem.

Sądzę, że za rok wprowadzimy tę inowację.

Dzieje 8 sierpnia były wiernym powtórzeniem historii dnia wczorajszego, z zamianą ról pomiędzy 21 p. p. i 5 p. p. leg. 

Teraz ucieka 5 p. p. leg., nie mając żadnego sprawdzianu, co do zachowania się 21 p. p., który z kolei teraz mijał dziesiątki drużyn jedną za drugą.

Robił to o tyle lepiej, niż onegdaj 5 p. p. leg. że jednak był w Kielcach w liczbie kilku pierwszych zespołów i zostawił w tyle o 4 min. następujący zespół.

Zespołem tym był pomimo wszystko 33 p. p., który potrafił jednak na 5 p. p. leg. zarobić całą minutę. Ogromnie poprawił się 48 p. p, któremu nie mogło to już zresztą wiele pomóc i 36 p. p.

Lublin przypieczętował swe zwycięstwo nad Grodnem.

Na tym etapie maszerowały .strzelczynie. Ponieważ jednak mają one wyłącznie sobie poświęcony artykuł; więc milczę Natomiast w jednym z następnych numerów poświęcę im dłuższy artykuł do którego będą dołączone zdjęcia pozostałych zespołów i bardzo ciekawe momenty z marszu.

W roku bieżącym po raz pierwszy nie można było opierać się na przysłowiowym już twierdzeniu – kto pierwszy w Chęcinach, ten pierwszy na mecie.

Niejednoczesny start przekreślił ten sprawdzian.

Do Chęcin pierwszy wpadł 5 p. p. leg., a kiedy przybiegła następna drużyna – 33 p. p., to legjonów już nawet nie było widać. Ale też i z Jędrzejowa wyruszyli oni pierwsi, zaś 33 p. p. w 14 min. po nich.

Następnie przybywa 49 p. p., po czym dopiero 42 p. p., który nie mógł dziś nawet przez pół drogi dotrzymać kroku swemu wileńskiemu rywalowi. Wkrótce też jest 78 p. p., po czym następuje dłuższa pauza.

Na dojściu pod górę ku Chęcinom w tej długiej grupie prowadzi 40 p. p. przed kielecką i dopiero potem biegnie 21 p. p.

Ale następnie mija on jeszcze kilka drużyn.

Trzeba podkreślić bohaterski w swoim rodzaju postępek zespołu strzeleckiego z Krasnegostawu. Zeszłoroczny mistrz będąc na nie najgorszym miejscu, zdecydował wycofać się i na ostatnim etapie nie startować wobec stanu zdrowia jednego z kolegów, który pomimo zupełnie rozbitej w kolanie nogi, szedł przez cały drugi etap.

Nie przynosi im to ujmy, a przeciwnie dobrze o nich świadczy. Jeśli więc jest sprawiedliwość na świecie a oni będą pracować – za rok los powinien uśmiechnąć się im znów.

Zgodnie ze zwyczajem, który działał w całej rozciągłości i na ostatnim etapie, pobito rekord zeszłoroczny tegoż 21 p. p. wynoszący 3:42 min. Nowy rekord jest o 25 min. 13 sek. lepszy od dawnego, który ogółem pobiło aż 10 zespołów.

Nie ostał się również rekord na całej trasie. Pobity został przez 16 zespołów, w tym 3 strzeleckie. Dzisiejszy rekord jest lepszy od dawnego o 2 godz. 17 min. 15 sek.

Postęp idzie z czasem… 

U kresu Kadrówki w Kielcach

Pomimo dnia powszedniego Kielce na 8 sierpnia przybrały wygląd odświętny.

Od wczesnego rana na ulicach panowało niezwykłe ożywienie i liczne tłumy zalegały chodniki.

Dzień niezwykły już z racji samej tylko Kadrówki, stał się podwójnie uroczysty i wobec zapowiedzianego przyjazdu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej.

Kiedy we wtorek 7 sierpnia gruchnęła wieść, że na zaproszenie Pana Wojewody Korsaka Pan Prezydent Rzeczypospolitej przybędzie do Kielc, by wziąć udział w końcowych uroczystościach związanych z Marszem Szlakiem Kadrówki i osobiście wręczyć nagrody, miasto zaczęło gorączkowo przyoblegać się w szatę odświętną.

Toteż nazajutrz już od samego rana domy były udekorowane dywanami, zielenią i portretami Pana Prezydenta Rzeczypospolitej oraz Marszałka Piłsudskiego. Na ulicach łopoczą chorągwie i zawieszone wpoprzek ulicy chorągiewki.

Dwie bramy triumfalne miały witać gości.

Jedna, od strony Radomia, u wylotu ulicy Nowowarszawskiej przy Rynku, z napisem „Niech żyje Pan Prezydent Rzeczypospolitej” wystawiona była na cześć Głowy Państwa.

Druga, od strony Krakowa przed parkiem, z napisem „Cześć zawodnikom Marszu Szlakiem Kadrówki”, była celem trzydniowego wysiłku szarej braci strzeleckiej.

NA MECIE.

Pod tą drugą bramą już od wczesnego rana zatrzymywali się co ciekawi przechod nie, zaś przed godz. 7 zainstalowali się sędziowie, którzy woleli przyjść za wcześnie, niż ryzykować spóźnieniem. Tempo marszu było tak ostre, iż wszystkiego można było się spodziewać.

Zrazu nieliczne grupki ludzi rosły stopniowo w pokaźne tłumy. Zaczęli się schodzić przedstawiciele władz na czele z prezydentem miasta ob. Getlem.

Na uboczu ustawiła się orkiestara strażacka, pieczę zaś nad porządkiem objął dość znaczny zastęp policji, której dzielnie pomagali strażacy.

Nastrój na mecie z każdą chwilą stawał się coraz bardziej gorączkowy.

Wiadomości z trasy donosiły, że 5 p. p. leg. Wilno, który wyruszył z Jędrzejowa, jako pierwszy wysforował się naprzód.

Za kwadrans ósma, wpadają na metę leguny, witane Pierwszą Brygadą i żywiołową manifestacją tłumów. Nie ma końca okrzykom na ich cześć. Entuzjazm jest tym większy, że ogół utożsamia kolejność przybycia do mety z kolejnością w klasyfikacji. Tymczasem wtajemniczeni dobrze orientowali się, że 21 p. p., który jako obdarzony numerem 81 tłucze jeszcze gdzieś kamienie szosy kieleckiej, ma dość poważną przewagę i powinien etap wygrać.

W 10 minut po 5 p. p. leg., przybywa 42 p. p. i 49 p. p. w parę minut potem 33 p. p., ale nad wszystkiemi tymi zespołami wisi jak miecz Damoklesa, groźba zwycięstwa 21 p. p. Dzieci Warszawy, który miał stanąć na mecie dopiero o godzinie ośmej i dwadzieścia parę minut.

Z pośród drużyn strzeleckich, pierwsza zjawia się Wieliczka, następnie Lublin.

Ale wszystko to nie jest miarodajne, dopiero bowiem obliczenia komisji zdradzą nam zwycięzcę…

Drużyna za drużyną staje u celu trzydniowego wysiłku. Przeważnie – w doskonałej formie. Każdy przybywający do mety zespół wita orkiestra, witają oklaski.

Szczególne objawy sympatji spotykają miejscowy zespół strzelecki, w którym niejeden z widzów poznaje swych dobrych znajomych.

Żywe oklaski są nagrodą za piękną formę w jakiej dochodzi do mety warszawska drużyna policyjna z wszechstronnym komisarzem Pitułejem, którego sympatyczna sylwetka jakoś już się zrosła ze szlakami marszowymi.

Policja kielecka miała frajdę i rzetelnie się zaopiekowała swojemi warszawskiemi kolegami.

Literalny szał ogarnia widzów, gdy przybywa drużyna 8 p. p. leg. Lublin, a na jej czele podtrzymywany przez żołnierzy, kulejący por. Sauter.

Rok rocznie rozgrywany na ostatnim etapie Kadrówki bieg indywidualny wyrzucał na powierzchnię życia marszowego bohaterskiego zwycięzcę, którego obdarzano licznemi nagrodami, a wielka sława głosiła nazwisko po całej Polsce. Dziś bieg ten został skasowany. Los jednak chciał, żeby znów jak w latach poprzed nich na czoło Kadrówki wysunęła się jakaś silnie wyróżniająca się postać.

Postacią tą był właśnie por. Sauter. Przemierzyć z chorą nogą dwa etapy – 78 klm., doprowadzić drużynę do mety i to doprowadzić w dobrej formie, pomimo iż musiała ona poważnie pomagać swojemu drużynowemu – to jest czyn stawiający por. Sautera w dziejach Kadrówki w pierwszym szeregu z kpt. Wójcikiem i por. Krasickim. Dzięki temu bohaterskiemu zaiste czynowi, tak się stało, że więcej mówiło się o por. Sauterze, niż o drużynowym zwycięskiego zespołu 21 p. p. sierżancie Zachmycu, chociaż jego drużyna wybiła się naprawdę ponad poziom innych zespołów.

Specjalnie ciepło i żywo witano dziewczęta. Bo też zasłużyły sobie w zupełności na uznanie. Trud marszowy znosiły dzielnie, wykazując całą masę ambicji, mijając ile się tylko dało drużyn męskich i osiągając ładne czasy.

W dodatku tak się złożyło, że z pod płowych czupryn strzelczyń ze Starego Sioła strzelały wesołe i zalotne oczy osóbek, które bynajmniej nie zamierzały udawać chłopców, a nawet przeciwnie, były na szlaku bardzo kobiece. Jak twierdzą brzydkie plotki na widok każdego spotkanego samochodu Staro-Siolanki zwalniały kroku, przeglądały się w lusterkach, poprawiały włosy i ponoć nawet… pudrowały się.

A przecież pomimo to zostawiły za sobą 22 zespoły męskie…

OGÓLNY WYNIK
V MARSZU SZLAKIEM KADRÓWKI
KRAKÓW-KIELCE 122 KLM.

1) 21 p. p. Warszawa 12:55:15″
2) 33 p. p. Łomża 12:58:16″
3) 5 p. p. leg. Wilno 13:16:31″
4) 42 p. p. Białystok 13:35:23″
5) 36 p. p. Warszawa 13:36:41″
6) 49 p. p. Kołomyja 13:42:06″
7) 5 psp Kraków 13:52:21″
8) 40 p. p. Lwów 14:00:44“
9) 78 p. p. Baranowicze 14:01:07″
10) Ofic. Szk. Piech. Ostrów-Komorowo14:26:27″
11) Strzelec Lublin I 14:28:06″
12) Strzelec Grodno 14:44:07″
13) 5 szw. sam. panc. Kraków 14:51:10″
14) 48 p. p. Stanisławów 14:53:31″
15) 18 p. p. Skierniewice 15:02:48″
16) Strzelec Lwów 15:06:52“
17) Strzelec Warszawa Śródm. 15:14:03″
18) Policyjny K. S. Warszawa 15:16:22″
19) 3 p. p. leg. Jarosław 15:23:02″
20) Strzelec Limanowa 15:32:25″
21) 80 p. p. Słonim 15:37:08″
22) Strzelec Warsz. Powązki 15:55:04″
23) Strzelec Piotrków 16:09:59”
24) Strzelec Wieliczka 16:19:45″
25) 8 p. p. leg. Lublin 16:29:28″
26) Strzelec Kowel 16:34:52″
27) I Baon Sanitarny 16:35:56″
28) Strzelec Orlęta I Kraków 16:40:58″
29) Strzelec Przemyśl 16:41:44″
30) Baon Manewr. Rembertów 16:45:58″
31) 68 p. p. Września 16:53:52″
32) Strzelec Warszawa Powiat 17:03:40″
33) Strzelec Łódź 17:07:35“
34) Strzelec Jędrzejów 17:22:43″
35) Strzelec Włoszczowa 17:30:23“
36) Strzelec Łuków 17:38:10″
37) Strzelec Kielce 17:45:58″
38) Strzelec Sosnowiec 17:46:50″
39) Strzelec Radom 17:51:37″
40) Strzelec Chalinówka Wołyń 17:52:21“
41) Strzelec Janów Podlaski 17:55:32”
42) Strzelec Żółkiew 17:56:10″
43) Strzelec Poznań 18:08:05″
44) Strzelec Borysław – Tustanowice18:11:15“
45) Strzelec Międzyrzec 18:13:44″
46) Strzelec Orlęta II Kraków 18:21:12″
47) Strzelec Częstochowa 18:37:30”
48) Strzelec Turka 19:07:07″
49) Strzelec Toruń 19:40:58″
50) Strzelec Siedlce 19:48:58″
51) Strzelec Lubartów 20:00:13”
52) Strzelec Zamość 20:22:12

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona nr 1
8
(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

KLASYFIKACJA STRZELECKA

MARSZU SZLAKIEM KADRÓWKI

1) Lublin 14:28:06″
2) Grodno 14:44:07″
3) Lwów 15:06:52″
4) Warszawa Śródmieście 15:14:03″
5) Limanowa 15:32:25″
6) Warszawa Powązki 15:55:04″
7) Piotrków 16:09:59″
8) Wieliczka 16:19:45“
9) Kowel 16:34:52″
10) Orlęta I Kraków 16:40:58″
11) Przemyśl 16:41:44″
12) Warszawa Powiat 17:03:40″
Dalsze miejsca: 13) Łódź, 14) Jędrzejów, 15) Włoszczowa, 16) Łuków, 17) Kielce, 18) Sosnowiec, 19) Radom, 20) Chalinówka Wołyń, 21) Janów Podlaski, 22) Żółkiew, 23) Poznań, 24) Borysław-Tustanowice, 25) Międzyrzec, 26) Orlęta II Kraków, 27) Częstochowa, 28) Turka, 29) Toruń, 30) Siedlce, 31) Lubartów, 32) Zamość

Strzelczynie na V Marszu Szlakiem Kadrówki

Marsze tak już weszły w ostatnich latach w zwyczaj oddziałów żeńskich, że chociaż najlepsze oddziały nie wzięły udziału w tegorocznej kadrówce, a najwybitniejsze zawodniczki wycofały się z drużyn nie chcąc iść na jednym etapie, jednakże zgłosiło się do marszu aż 7 sekcji.

Większość z nich w całości jako zespół lub jako poszczególne zawodniczki nie brało udziału w żadnych okręgowych zawodach marszowych, a nawet niewiele trenowało.

Temu też należy przypisać, iż na 7 sekcji biorących w marszu udział dwie stanęły na mecie zdekompletowane. Te jednak zawodniczki i zespoły które doszły do Kielc, wykazały bardzo dobrą formę, mimo że wyruszyły w dziesięć minut po drużynach męskich, wiele z nich prześcignęły.

Zupełnie nowymi na szlaku były zespoły: zwycięskiego Starego Sioła (okręg Lwów), Lubartowa (okręg Lublin) i Radomia (okręg Warszawa). Udział tych zespołów świadczy, iż nie ma już dziś w Polsce zakątka, w którym strzelczynie nie zajmowałyby się sportem marszowym.

Prócz już wymienionych, zgłosiły się do marszu następujące zespoły: Łódź, Borysław, Jarosław, Łuck i Poznań. Trzy ostatnie zespoły stawiły się niekompletnie, to też najmniej sportowo wyrobionym zespołem poznańskim wyłatano braki dwóch poprzednich.

Żywot marszowy strzelczyń rozpoczynał się w tym roku w Jędrzejowie. Zostały one tam zakwaterowane w szkole powszechnej, a zaprowiantowane w ogólnej kuchni polowej. Komendę nad sekcja mi marszowymi objęła ob. Bocheńska z Lubartowa, opiekę zaś „anioł stróż” sekcji radomskiej ob. Osińska.

7 sierpnia rankiem zebrały się strzelczynie na mecie, aby witać przybywające drużyny strzeleckie.

Tu dowody szczególnego temperamentu i patriotyzmu lokalnego dały strzelczynie ze Starego Sioła i Borysławia, które urządziły przybywającym na metę swym kolegom strzelcom ze Lwowa i Borysławia owację kwiatową, co zresztą nasz fotograf zdołał uwiecznić na kliszy.

W karnym ordynku strzelczynie odmaszerowały następnie z powrotem na kwatery, witane po drodze serdecznymi objawami życzliwości ze strony miejscowej ludności.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 31-32
strona nr 
22
(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Drugie śniadanie, objad, kolacja oto etapy dnia spędzonego w bezczynności i wypoczynku przed trudami dnia następnego.

O godz. 20 zebrały się strzelczynie przed komendą placu, gdzie odbyło się badanie lekarskie, przyrzeczenie sekcyjnych oraz losowanie numerów.

Wszystkie sekcje zostały w czasie prze glądu lekarskiego zakwalifikowane do marszu. Stwierdzono jedynie chorą strzelczynię w sekcji Borysławia i odesłano ją do Kielc. Pod względem tężyzny fizycznej najlepiej prezentowały się sekcje Stare Sioło i Jarosław, najlepiej zaś wyekwipowane był Radom i Lubartów.

O godz. 21.30 zawodniczki udały się na spoczynek i zapanowała cisza.

Nazajutrz o godz. 3.30 sekcje marszowe stanęły na rynku i w 10 minut po wystartowaniu ostatniej drużyny męskiej ruszyły dwie pierwsze sekcje strzelczyń.

Na szlaku strzelczynie wykazały wielką dozę ambicji i znaczne wyrobienie sportowe. Wola zwycięstwa była w nich tak wielką, że już po 15 klm. sekcja Stare Sioło wyminęła 3 drużyny męskie, a na mecie miały ich za sobą 13. Jarosław wyprzedził 9 drużyn, Lubartów i Łuck 5.

Wyniki marszu i składy zespołów znają Czytelnicy z ogólnego sprawozdania.

Pomimo przebytych 38 klm. marszu sekcje stanęły u celu w dobrej formie, a witające je owacje, oklaski i kwiaty by y zasłużoną nagrodą za piękny wysiłek sportowy.

Nie zabrakło strzelczyń również w części oficjalno – reprezentacyjnej kadrówki. Po jednej strzelczyni z każdej sekcji wydelegowane były na obiad połowy.

Pan Prezydent okazał wiele zainteresowania pracy kobiecej w Związku Strzeleckim, rozmawiając w czasie obiadu ze strzelczyniami i wypytując je o różne szczegóły z życia ich oddziałów.

Również w defiladzie strzelczynie maszerowały. Była to reprezentacyjna sekcja radomska. Wszystkie strzelczynie w komplecie znalazły się wreszcie na boisku Sokoła na Igrzyskach Kulturalno Oświatowych i rozdaniu nagród.

W roku bieżącym jednak ograniczyły się strzelczynie do udziału w marszu i uroczystościach. Nie widzieliśmy ich w służbie sanitarnej, ani gospodarczej, choć tam najwłaściwsze dla nich miejsce. (Przyp. Redakcji). Ten dział pracy organizacyjnej kadrówki pełniło w tym roku wojsko i dorywczo społeczeństwo.

Większość naszych komendantek i instruktorek spędziło bowiem dzień 6 sierpnia w obozach letnich.

H. Filipowiczowa.

Składy zwycięskich drużyn

WOJSKO

Skład zwycięskiej drużyny 21 p. p.:
Zachmyc, Rumas Albrecht, Piwowar, Makaniecki, Kosiński, Brak, Fałsche, Waczar, Greszczak, Gluski, Pycak, Siew czyński.

Skład 33 p. p. Łomża:
por. Konopka, Kondratowicz, Darmetko, Dobrowolski, Kozera, Kościelecki, Świderski, Gerłowski, Szumowski, Duchnowski, Mczuc.

Skład 5 p. p. leg. Wilno:
sierż. Kłaput, Szymański, Michniewicz, Gajdis, Malawko, Ambroż, Lisztwan, Sienkiewicz, Tomkiewicz, Szymański N., Szymkowicz, Zubrzycki i Wołodkiewicz.

Skład 42 p. p. Białystok:
por. Krasicki, Gołąb, Wirciszewski, Adrjan, Syfij, Garmołyszko, Friedrich, Wiergodziński, Kulikowski, Grabowski, Czeczurko, Winniczok, Rossa, Roszkowski, Dyszy, Zalewski, Płochacki, Jarkiewicz, Pawłowski, Trzonkiewicz, Ciecierski, Kucharski, Kluciński, Jaroszewski i Piotrowski.

Skład 49 p. p. Kołomyja:
Sosna, Główka, Szymik, Rabus, Szaja, Hutnerowicz, Biss, Węgrzyn, Drozd, Kufel, Kowalik, Andników, Koziuk.

STRZELCY

Skład zespołu lubelskiego:
Wałach, A. Lewandowski, T. Lewandowski, Tracz, Salko, Refka, Bogusław, Kowalski, Mazur, Nowak, Żołnierek, Wójcik, Wadowski.

Skład zespołu grodzieńskiego:
Zawisza, Ratini, Ułas, Surmacz, Dranczewski, Wunczewicz, Petelczyk, Norejko, Siollarewicz, Gierszan, Szlamka, Stefański, Sawicki.

Skład zespołu lwowskiego:
Boski, Rudel, Romańczyk, Gawlak, Macht, Chrabel, Murberger, Hasak, Chybel, Łypicki, Romańczyk B., Sipczyński, Czmalenberg.

Skład zespołu Warszawa śródmieście:
Dyczewski, Ziffer, Tomaszuk, Koziełło, Fabianiak, Piersieński, Kurt, Liczbarski, Rostkowski, Rojek, Wers, Pocholski, Małecki.

Skład zespołu Limanowa:
Semik, Gawron, Zaremba, Gawlak, Siemiński, Ma mak, Kaszuba, J. i M. Baczyńscy, Czeczotka, Dutka, ‘Kuska i Chyliński.

Skład zespołu Warszawa Powązki:
A. Wikiel, Ropelecki, Osipowski, Grajda, Rowicki, Samborski, Dziaman, Efimowicz, Wolfiar, Bielawski, Adamczyk, Błaszczyk, Kozłowski.

STRZELCZYNIE.

Sekcja Lwów, a właściwie Stare Sioło:
Machówna, Kurkiewiczówna Helena i Stefania, Skoczylasówna, Bogaczówna Stanisława i Helena, Borusiewiczówna.

Sekcja Jarosław:
Wiercińska, Nowicka, Kucharska, Soczyńska Irena i Helena, Janczyńska i Borzemska.

Sekcja Łuck:
Wyszówna, Kasińska, Drohomirecka, Dyjakówna, Szafrańska Szczepańska, Szczolkówna.

Sekcja Lubartów:
Bocheńska, Koczarówna, Wójcikówna, Kosiarska, Liskówna, Pulińska, Mittuchówna.

Sekcja Radom:
Hochówna, Nowicka, Wodzyńska, Kokowska, Lipska, Szymańska, Juhniewicz.

Strzelec: Organ Towarzystwa Związek Strzelecki, 1928, R.8, Nr. 44-45 (244-245)
Warszawa, 11 listopada 1928 r.

MARJAN KURLETO

WETERANI KADRÓWKI

Kadrówka szła co roku swym zwykłym rytmem i nikt nie pytał ile też razy poszczególni  strzelcy przemierzyli marszobiegiem ten historyczny pagórkowaty biały szlak.

Dzisiaj po pięciu latach w przededniu wprowadzenia krzyża zasługi dla Związku, którym będą ozdabiane piersi najdzielniejszych piechurów nie od rzeczy będzie przypomnieć kto i ile razy szlak przemierzył.

Wśród tych nałogowych „recydywistów” na pierwszy plan wybija się Gawlik Władysław z Krakowa, który popełnił wszystkie Kadrówki. O Gawliku nie potrzebujemy pisać. Widzieliśmy go na ringu bokserskim i w zawodach lekkoatletycznych i w strzelectwie. Wszędzie go pełno a świat strzelecki zna go dobrze !

Następne miejsce po Gawliku za odbycie czterech Kadrówek przypada obywatelom Brzezińskiemu Józefowi i Rogowskiemu Marianowi z Łodzi, Kaflowi Józefowi i Krawczykowi Marianowi z Krakowa, Stachurze Józefowi z Wieliczki oraz Wiktorowi Aleksandrowi z Warszawy.
Po nich kroczy cała plejada  strzelców przeważnie z ostatnich trzech lat, którzy odbyli Kadrówkę trzykrotnie. Oto nazwiska tych ostatnich kandydatów do krzyża zasługi: Berbeka Kazimierz – Kraków, Biegalski Stanisław – Wieliczka, Grzywacz Zygmunt – Wieliczka, Gózek Jan – Wieliczka, Gradoń Zygmunt – Szczekociny, Hubacz Zygmunt – Kraków, Hilbert Henryk – Warszawa, Kiliński Ludwik – Żywiec, Jelonek Antoni – Kraków, Jaworski Zdzisław – Kraków, Jeziorski Jakób – Żywiec, Jagiełło Michał – Kraków, Krawiec Marian – Kraków, Kordęba Bolesław – Kraków, Kruczyński Stanisław – Żywiec, Kociński Michał – Częstochowa, Lapeta Adam – Żywiec, Mika Franciszek – Częstochowa, Nalewajko Mikołaj – Kraków, Nowak Bronisław – Lublin, Padło Wilhelm – Kraków, Szpring Roman – Kraków, Sikorski Stanisław – Łódź, Szajfler Mieczysław – Łódź, Urbański Jan – Piotrków, Walerysiak Stanisław – Łódź, Wał Antoni – Lublin, Zdziech Leon  – Radom, Martynowski Mieczysław – Pruszków.

Strzelec: Organ Towarzystwa
Związek Strzelecki
1928, R.8, nr 44-45
strona tytułowa

(ze zbiorów: Centralnej Biblioteki Wojskowej)

Niezawodnie, że w tej liście najlepszych naszych piechurów może niektórych nazwisk. Tych więc Obywateli prosilibyśmy o zgłoszenie we własnymi interesie drogą służbową swych pretensji do referatu sportowego Komendy Głównej. Podajcie przy tym, w których marszach braliście udział i które ukończyliście.

Zaznaczamy tu także, że w ostatnim Marszu mogliby być brani pod uwagę tylko ci piechurzy, których drużyny marszu kończyły. W poprzednich marszach liczy się również ukończenie marszu indywidulanie w myśl dawnych regulaminów.

Jak widzimy z zestawienia ostatnich pięciu Kadrówek jedynie 36 strzelców odbyło marsz trzy i więcej razy. Ponieważ cyfry dotychczasowych Kadrówek wykazują uczestnictwo 2214 strzelców jest to więc bardzo skromny procent wynoszący zaledwie 1.6%.

Warto by poszukać przyczyn, dlaczego tak mała ilość strzelców kusi się o ponowne laury Kadrówki. Może trzeba by wprowadzić klasyfikację drożyn lub coś podobnego, względnie zaglądnąć w zamknięte dotąd dla Komendy Głównej sezamy życia oddziałów.