ROK 1932: IX Marsz Szlakiem Kadrówki
Strzelec : organ Towarzystwa Związek Strzelecki. R.12, 1932, nr 18
JAK BĘDZIE WYGLĄDAŁ
Regulamin IX Marszu Szlakiem Kadrówki
Dziewiąty Marsz Szlakiem Kadrówki odbędzie niejako ostatnie doświadczenie przed wydaniem stałego regulaminu marszu na jego dziesięciolecie, przy padające w roku przyszłym. Ponieważ Redakcja nie kocha artykułów ponad sto wierszy nie pozostaje mi nic innego, jak streszczać się krótko.
Kategorie drużyn podzielono na: a) Wojsko, KOP, Straż Graniczna, Policja; b) Zw. Strzelecki oraz inne stowarzyszenia W.F., względnie PW ponad 21 lat; c) te same od lat 18 — 21. Zawodnicy młodsi nie mogą być pod żadnym pozorem do marszu dopuszczeni.
Etapy marszu dla drużyn kat. a i b jak roku ubiegłego, t.zn. pierwszy na przemarsz w określonym czasie, dwa następne na czas ze strzelaniem. Dla kat. c przemarsz pierwszego, drugiego i pół trzeciego etapu aż do strzelnicy na określony czas po 11 min. na 1 km., zaś od strzelnicy do Kielc na czas.
Wprowadzono przymusowy 5-minutowy odpoczynek po pierwszych 5 km marszu. Następne, jak w latach ub., zwiększone do 20 minut. Komisja marszu, a właściwie lekarz może w razie potrzeby przedłużyć lub skrócić czas odpoczynków.
Drużyny składają się z dziewiętnastu zawodników. Pierwszy etap marszu musi ukończyć przynajmniej 17 zawodników. Inne — dowolna ilość z tym, że każdego utraconego zawodnika liczy się na każdym etapie bez względu na to, którego dnia zawodnik został stracony — za 1-go 5 sek. na 1 km., na 2-go10 sek., za 3-go 20 sek. itd. W ten sposób nie będzie można nadrobić czasem utraconego zawodnika, po za tym najbardziej karaną będzie ta drużyna, która już pierwszego dnia straci zawodnika, za którego przez dwa dni następne będzie brała cięgi czasowe.
Zawodnik utracony, o ile lekarz marszu na to się zgodzi, może maszerować dnia następnego ze swoją drużyną, jednak bez numeru, poza konkursem.
Ilość drużyn z okręgów, mających podokręgi, została ustalona na 4, z okręgów zwykłych na 3 maksymalnie.
Drużynowy maszeruje bez karabinu i ładownic. Drużynowi oficerowie nie noszą ponadto chlebaka i menażki, mając w zamian: lornetkę, mapnik, kompas, pistolet, torbę itp.
Drużyna musi ponadto posiadać apteczkę z ustalonymi medykamentami.
Na strzelnicy drużyny mają zajmować stanowiska w kolejności przybycia na strzelnicę. Wybieranie stanowisk niedozwolone. Z powodu zwiększenia stanu drużyny strzela się do trzech sylwetek.
Drużyny wojskowe, które nie uzyskają przynajmniej dwu przestrzelin na każdego strzelającego, drużyny rezerwistów 1.5 i drużyny pw 1 przestrzelinę na strzelającego otrzymują za strzelanie 0 punktów. To też wyniki takie, jak 4 trafione muszą należeć w b. r. do przeszłości!!!
Obliczenie ogólne jak roku ubiegłego. Do paragrafu z dyskwalifikacją dodano stoso wanie tego ostrego środka za 50% uszkodzeń nóg na pierwszym etapie i za podawanie zawodnikom środków podniecających bez zarządzenia lekarza. Po za tym postanowiono, źe lekarz wchodzi do komisji sędziowskiej marszu z urzędu.
Wszelkie zgłoszenia do tegorocznego marszu należy kierować wprost do kierownictwa marszu w Krakowie.
Po za tym do regulaminu marszu dołączono: wskazówki marszów eliminacyjnych, wskazówki lekarskie dla badań zawodników podczas zaprawy i podczas marszów, wskazówki nagradzania oraz organizacyjne.
Kończąc, polecamy trenującym drużynom przeczytać pilnie książeczkę dr. Mazurka pod tytułem „Zaprawa marszowa” oraz jego artykuł w poprzednim numerze „Strzelca” z tabelką zaprawy marszowej.
M. K.
X-ty MARSZ SZLAKIEM KADRÓWKI
STRZELCY NA SZLAKU
Miechów, 6 sierpnia.
Aczkolwiek w r. b. doroczny zjazd wiarusów legionowych i związane z tym uroczystości wypadły w dniu 1-go etapu X marszu Szlakiem Kadrówki, odciągając od tej największej reprezentacyjnej marszowej imprezy strzeleckiej uwagę społeczeństwa, jednak, mimo wszystko marsz tegoroczny wybił się na czoło wszystkich wydarzeń życia strzeleckiego. Stał się on żywym i pięknem zwycięstwem organizacji, ofiarności i karności, które przez czas cały panowały na szlaku.
Nikt im iść nie kazał, poszli, bo tak chcieli, bo takie dziedzictwo wziął po dziadach wnuk — nikt nie pytał o nic, a wszyscy wiedzieli za co idą walczyć, komu spłacić dług
Strzelec : organ Towarzystwa Związek Strzelecki. R.12, 1932, nr 32
Treść „Kadrówki” — Skadrujmy nasze życie strzeleckie
Mało tego, Związek Strzelecki jest inicjatorem i wytwórnią nie tylko obywatela – żołnierza, ale również i… piechura… tego piechura, którego broń jest „królową” wszelkich broni, na przekór świetnej kawalerii, artylerii i wszystkim broniom powietrzno – ziemno – wodnym.
Tak, — strzelec to żołnierz — piechur, którym był, jest i będzie do końca swego życia.
Bo Związek Strzelecki jest twórcą „Marszu Szlakiem Kadrówki” — tej najistotniejszej szkoły i zarazem egzaminu piechoty polskiej.
Czy mam Wam kochani, Obywatele, przypominać, jak „Kadrówka” powstała, jak się rozwijała, jak się zmieniała i ulepszała, aby stać się dzisiaj kwintesencją tego, na co człowiek pieszy w gromadzie zdobyć się może?
Czy mam Was przekonywać o wartości „Kadrówki”, jako szkoły charakteru, poświęcenia, ambicji zespołowej, sprawności fizycznej i dumy żołnierza — piechura?
Czy może mam dawać dane statystyczne, ile tysięcy ludzi: strzelców, żołnierzy czynnej służby i innych rokrocznie ćwiczy marsze, .aby stanąć do egzaminu na 6 sierpnia?
Sądzę, że nie.
Natomiast rzeknę co innego: Skadrujmy nasze życie strzeleckie tak jak się skadrowała „Kadrówka”. Zróbmy syntezę naszej roboty na każdej płaszczyźnie, która styka nasze życie organizacyjne z życiem Polski. Skończmy z szerokością i bujnością naszej natury strzeleckiej, zmuś my się do kadrowania naszych czynów i naszych planów; zróbmy „Kadrówkę” w każdej dziedzinie pracy strzeleckiej.
I wtedy kochani Obywatele wierzę, że tak jak nasza piechota polska pobije w polu każdego nie przyjaciela i każdego wroga naszej wolności i nie podległości, „Kadrówki” na innych płaszczyznach naszej organizacji przezwyciężą niechęć, wrogość a nawet nienawiść naszych przeciwników ideowych i pobiją marazm społeczny, w którym nasze polskie społeczeństwo tkwi do tej pory.
Stwórzmy „Kadrówkę Przyszłości”. Zostawmy trwałe niewzruszone podwaliny realne naszej pracy dla naszych następców i spadkobierców!
Dziś, gdy sąsiad jeden i drugi, prócz armii stałej, przygotował olbrzymie siły „prywatne” i społeczne ,kto wie czy na granicy naszej, mimo pokoju, mi mo, źe armie stałe nie będą się angażować, nie wybuchną prowokacyjne zamieszki, które pokonać będziemy musieli w sposób „pokojowy” przy pomocy nie kogo innego jak tylko naszej armii społecznej — zapasowej, czy rezerwowej.
Czy jesteśmy do tego przygotowani? Powiem śmiało nie!… Nie i po stokroć nie, mimo olbrzymich cyfr sprawozdawczych.
Ot i powód do „Kadrówki” jest!
Gdzie nasze kadrowe kompanie i bataliony, hę? Gdzie oddziały, które zmobilizują się szybko i.. dadzą po łbie tym czy innym prowokatorom sąsiedzkim. Nie ma ich a być muszą, zaraz, teraz, już!…
Jesteśmy organizacją na wskroś pacyfistyczną, pokojową, obronną, czy nie tak? Nasz duch, nasza psychika, nasz sposób myślenia jest czysto defensywny.
A co mówi prawo wojny?
Zwycięża ten, kto w śmiałej ofensywie potrafi zaskoczyć nieprzyjaciela. Zwycięży ten, kto się broni atakiem, kto do tego ataku moralnie jest przy gotowany.
Czyż tak czynimy?
Czy nasza propaganda, czy nasze wychowanie obywatelskie nie jest zbyt wszechludzko miłujące, niosące „kaganiec” oświaty, a nie potężny głos bo jowy. Czy my nie za bardzo wysuwamy tarczę, za miast miecza?
Ot gdzie może najwięcej trzeba syntezy kadrowej, zmniejszenia programu wystarczającego na uniwersytet, a zbyt niedostatecznego dla naszej masy strzeleckiej pod względem utylitarnym i pod względem potrzeb chwili obecnej i najbliższej przyszłości.
Więc znowu „Kadrówka” ofensywy ducha i morale… strzeleckiego! Jeśli już mamy „Kadrówkę” marszową, jeśli mamy „Kadrówkę” w strzelaniu, dlaczego nie uzupełniamy tych wartości jeszcze jedną wartością bez której żołnierz nie jest zupełnym, niezawodnym instrumentem boju.
Dlaczego nie robimy naszego strzelca szturmowcem. Wszak walka wręcz, atak na bagnety, śmiałość uderzenia pierś o pierś decyduje o wygra nej bitwie.
Dlaczego nie mamy „Kadrówki” bokserskiej?
Czy mam tłumaczyć dlaczego „bokserskiej” a nie innej ?
Dla strzelców to byłoby zbyteczne, dla nie strzelców — jest mi wszystko jedno, oni i tak nie zrozumieją.
Zakończmy doskonałość naszego wyszkolenia strzeleckiego i dajmy pełnego strzelca armii i społeczeństwu, a wrogowi niezwyciężonego przeciwnika. Żądamy „Kadrówki” bokserskiej.
Czy mamy kadry przyszłych naszych prezesów i komendantów?
Nie!
Tego rodzaju kadry odstąpiliśmy naszym przeciwnikom.
Więc znowu potrzebna „Kadrówka”. — Nowy front młodzieży dorosłej, wyszłej z uczelni średniej, stąd, gdzie wszyscy inni mają wstęp taki czy inny, tylko nie my, my „swoi”, my najposłuszniejsi, my najlojalniejsi..
Więc stwórzmy „Kadrówkę” Młodzieży Akademickiej… Szukajmy tam naszych przyszłych kierowników, prezesów i komendantów, ale dajmy im już dzisiaj prawo głosu, głosu gromkiego, mocnego… nieskrępowanego, dajmy im nasze zaufanie, a wychować ich… wychowa organizacja jako taka i praca w niej!
To, będzie głowa… tułów jest, to my… a nogi gdzie?
Więc jeszcze jedna wspólna „Kadrówka“ Młodzieży Akademickiej i Młodzieży Strzeleckiej, „Orląt” naszych. Ostatnia „Kadrówka“, ostatnie uzupełnienie naszej roboty, to oczywiście… kobiety, korona naszego życia, naszego uczucia, naszych pożądań, podziwu — życia i śmierci.
Co się z nimi dzieje?
Gdzie nasze wyszkolone instruktorki, komendantki, czy kierowniczki?
Czyż dla wszechwzniosłej idei miłości wszechludzkiej, wszechnarodowej mamy zatracić naszą ambicję organizacyjną, zatracić nasz dorobek i naszą krwawicę strzelecką? Kto chce być Konradem Wallenrodem w tej sprawie? Czy nas nie stać na nasze własne działaczki, iżby trzeba by ło wypożyczać od innych. Niewiasty, niewiasty, albowiem powiadam wam: źle się bawicie… tu nie idzie o miłość, tu idzie o życie… naszej organizacji!
Więc „Kadrówka” niewieścia też musi być!…
Tylko razem bić, choć osobno maszerować, może, powinien i musi strzelec i strzelczyni.
Kadrówka przyszłości jest naszym celem i dla tej „Kadrówki” Związek Strzelecki musi się skadrować na każdym polu i to jak najprędzej… Amen.
Muszkiet
Strzelec : organ Towarzystwa Związek Strzelecki. R.12, 1932, nr 34
NA SZLAKU PIERWSZEJ KADROWEJ ROŚNIE MOC I TĘŻYZNA POLSKIEJ MŁODZIEŻY
Po dziewiątym Marszu Szlakiem Kadrówki
Kraków bardziej niż kiedykolwiek przedtem przybrał tego roku, w przededniu Marszu Szlakiem Kadrówki, odświętny wygląd. Złożyła się na to obok tradycji także ta okoliczność, że w tegorocznym marszu wzięli także udział przedstawiciele wojskowi Łotwy i Finlandii, przy czym z powodu przeszkód natury służbowej nie mogli przybyć przedstawiciele Estonii i Rumunii. Toteż nie dziw, że obok flag naszych powiewały w mieście i na szlaku flagi wymienionych państw. Imponująco też wygląda komenda okręgu, udekorowana wielobarwnymi flagami, na tle pięknej Bramy Floriańskiej. Niektóre drużyny przybyły już dnia 4 sierpnia do Krakowa. Reszta stawiła się punktualnie dnia następnego. Kwatery w b. r. znajdowały się na Łobzowie, skąd podobno bliżej na start niż z dawnych kwater w Domu Żołnierza. Na kwaterach wre gorączkowy ruch. Przede wszystkim „znęcają się dokładnie” nad zawodnikami lekarze. Po za tym kierownictwo marszu zawsze ma coś do zakomunikowania. Wyżywieniem 38 drużyn zajmuje się specjalny komitet z ob. Michalskim na czele. Mądre i doświadczone drużyny odpoczywają, nowicjusze wałęsają się po koszarach bez celu.
Rankiem dnia 5 już o godz. 3 drużyny są na nogach, by po śniadaniu raźno się udać na start.
Zwyczajem dorocznym przemówił do drużyn Komendant Główny Zw. Strzeleckiego, odczytując następnie rozkaz Komendanta Piłsudskiego do I Kadrowej.
Ob. ppłk. dypl. Władysław Rusin nawiązał w swoim przemówieniu do pięknej tradycji sierpniowego, legionowego czynu i podkreślił wielkie walory wychowawcze odbywanego co roku na szlaku Pierwszej Kadrowej marszu.
„Dumni powinniśmy być — mówił ob. Komendant Rusin — że to nam przypadło w szczęśliwym udziale być spadkobiercami ideowymi pierwszych żołnierzy Komendanta Piłsudskiego.
Zdajemy sobie sprawę z ich bohaterskiego czynu, czcimy ich trudy i krew, przelaną dla wyzwolenia narodu z twardego jarzma niewoli i za szczęście poczytujemy sobie to, że w wolnej i niepodległej Polsce możemy na szlaku Pierwszej Kadrowej odbywać nasze coroczne, tradycyjne igrzyska marszowe i że w pracy nad przygotowaniem siebie do obrony kraju przemierzać możemy własnymi stopami tę drogę, która pamięta historyczny marsz szarych legionowych bohaterów, kierowanych ku zwycięstwu mądrym geniuszem ich Komendanta.
Mamy po za tym jeszcze jeden powód do dumy i wielkiej radości: Tegorocznym Marszem Szlakiem Kadrówki kieruje Zastępca Pierwszego Wiceministra Spraw Wojskowych, gen. Kasprzycki, były komendant Kompanii Kadrowej, znany wówczas powszechnie pod imieniem „obywatela Zbigniewa”.
Wśród nas przebywa dziś mąż, który na rozkaz swojego Wodza wyprowadził z pod krakowskich Oleandrów Kompanię Kadrową na walkę z zaborcą o wolność
Dziś przeszłość naszego Związku podaje nam w osobie Obywatela Zbigniewa rękę. Jego kompania nosiła ten sam strzelecki mundur, który i my teraz nosimy. Lecz nie tylko to stanowi powód do naszej wielkiej radości. Wiemy doskonale, źe nie tylko mundur i nie tylko historię przedwojennych strzelców odziedziczyliśmy i, że jak oni stawiali za cel swój odzyskanie niepodległości, tak my obecnie za zadanie nasze uważamy rozbudować życie niepodległego państwa i stać na straży całości granic. Pamiętamy zawsze i zawsze za wzór w naszej pracy dla dobra Państwa sobie stawiamy strzelców i legionistów i to nas napawa największą radością. Mając tak piękne wzory pracy i poświęcenia, możemy być całkiem pewni, że i my nasz obowiązek wobec Państwa i narodu spełnimy”. Po przemówieniu ob. ppłk. Rusina i przedstawiciela miasta, ob. Frank sprawnie ujął start w swe ręce i drużyny raźno ruszyły naprzód.
Na starcie sporo publiczności — minio wczesne go ranka. Wszyscy z zaciekawieniem spoglądają na gen. Kasprzyckiego, tegorocznego kierownika marszu, ongiś przed laty dowódcę I-ej Kadrowej! Obok niego ciekawie spozierają na odmaszerowujące drużyny d-ca korpusu p. gen. Łuczyński, Komendant Główny ZS ob. ppłk. dypl. Rusin, delegaci wojskowi Łotwy i Finlandii ppłk. ppłk. Winters i Swendson, oraz sporo osób z pośród władz rządowych i miejskich.
Drużyny nauczone doświadczeniem roku ub. nie spieszą. Wszak każdy kim. trzeba przebyć w myśl regulaminu w 11 min. Pogoda jak na zamówienie chłodna i po deszczu. Pięciominutowy odpoczynek wprowadzony w b. r. pierwszy raz na próbę, zdał egzamin przydatności. Wszak każdy piechur miał już coś do poprawienia.
Trasa marszu była tego roku zorganizowana jak nigdy. Z tego też tytułu w czambuł trzeba ją po traktować i powiedzieć, że wszystko było z bardzo małymi wyjątkami galanto! Mimo dzień roboczy było na trasie bardzo dużo ludzi, którzy już z brzaskiem dnia zajęli obserwacyjne posterunki.
Nie mówię już o niedzieli w Jędrzejowie, gdzie tłumy ludzi zaległy metę, no i naturalnie w Kielcach, gdzie tego roku zebrała się rekordowa licz ba publiczności. Mimo poniedziałku wielkie święto!!!
Tłustym drukiem należało by uwypuklić pracę lekarzy marszu pod kierownictwem ob. obwodowego dr. Kwiatkowskiego z całym sztabem pomocników.
Nie wiem, ile tam zrobiono opatrunków i innych zabiegów.
Wiem tylko, źe rzetelnie cały czas pracowano. Dzielnie pomagały lekarzom strzelczynie pod wodzą ob. Krawczykowej i ob. Stachowiczówny. Doskonale też wykorzystano tę żeńską armię na punktach żywnościowych. Innowacją zresztą bardzo praktyczną i higieniczną było przygotowanie całych baterii butelek z herbatą, którą spragnieni marszowcy albo wprost wlewali do gardła albo też przelewali do manierek na drogę.
Jak z tych jednakowych na całym szlaku butelek wywnioskowałem, skasowana została indywidualność zaopatrywania postojów i wszystko zostało wzięte równo i sztywno pod sznureczek.
Ale przejdę od tych gospodarczych spraw do drużyn. Przedewszystkiem, jak maszerowały? Musi, źe dobrze — skoro na 38 startujących 37 ukończyło chlubnie marsz!
Jak widać, nie poszły w las liczne głosy i rozkazy, podkreślające ważność umiejętnego obucia nóg.
Widziało się wprawdzie jeszcze tu i ówdzie krających scyzorykami stare obuwie, by nie uwierało, ale widziało się sporo dobrego obuwia, doskonałych wełnianych skarpetek oraz „wynalazków” — jak na przykład używanie do marszu miękkich trzewików bokserskich z dorobionymi zelówkami, dobrze podbitymi gwoźdźmi.
Zdaje się również, że drużyny, wykorzystując należycie odpoczynki (wszędzie było sporo słomy do leżenia) i mając dostateczną dozę napojów były świeże z bardzo małymi wyjątkami, no i tymi drużynami, które na mecie w Kielcach, zgrywały się na bohaterów marszem aż o przesady wyźyłowanych. Czy nie lepiej to przyjść na metę po dziarsku i nie udawać cierpiętnika?
Gdyby nie rozmyślna nie dyscyplina w drużynie Lublina wszystkie drużyny byłyby marsz ukończyły. Byłby to pierwszy tego rodzaju wynik. Ale po tym, co widziałem, spodziewać się tego możemy na Dziesięciolecie Kadrówki.
Doskonale spełnili swą rolę kolarze. Wprowadzenie dwu kolarzy przy drużynach okazało się bardzo szczęśliwe.
Wyniki marszu przedstawiają się jak poniżej:
Kategoria drużyn wojskowych (A) wynik ogólny za dwa etapy plus strzelanie Startuje 10 drużyn, marsz kończy 10 drużyn:
1. 30 pp — Warszawa, 540.00 pkt. (najwyższa osiągalna liczba punktów),
2. Centr. Szkoła Straży Granicznej — 511.00 pkt.,
3. 16 pp — Tarnów —498.25 pkt.,
4. 4 pp — Kielce — 486.00 pkt.,
5. 22 pp — Siedlce — 484.00 pkt.,
6. 21 pp — Warszawa — 480.00 pkt.,
7. 3 baon lotn. — Poznań — 473.00 pkt.,
8. 74 pp Lubliniec — 466.00 pkt.,
9. 35 pp— Brześć n/B. — 461.25 pkt.,
10. 69 pp Bydgoszcz —351.00 pkt.
Kategoria drużyn PW starszych (B) klasyfikacja jak wojskowych. Startuje drużyn 12, kończy marsz 12.
1. ZS Powązki – Warszawa — 536.75 pkt.
2. ZS „Orlęta” — Kraków 508.00 pkt.,
3. ZS Piotrków 498.50 pkt.,
4. ZS Sucha 498.00 pkt.,
5. ZS Przemyśl 493.50 pkt.,
6. ZS Poznań I 461.00 pkt.,
7. ZS Monopol Spirytusowy — Kraków 453.00 pkt.,
8. Straż Pożarna — Rejów 431.50 pkt.,
9. ZS Radymno 425.75 pkt.,
10. Straż Pożarna—Kraków 404.25 pkt.,
11. Kolejowe PW — Kowel 385.50 pkt.,
12. Z. S. Łódź 141.00 pkt. Łódź maszerowała w 5-ciu zawodników od połowy II etapu. Nie dziw też, iż osią nęli tak słaby wynik. Podkreślić jednak należy dobrego ducha drużyny.
Kategoria drużyn P .W. młodszych (C)
Drużyny te startują na czas jedynie pół ostatniego etapu. Strzelanie odbywają na równi z poprzednimi. Punktacja o połowę mniejsza.
1. ZS Poznań II 260.50 pkt.,
2. ZS Wilno 256.25 pkt.,
3. ZS Skarżysko 252.00 pkt.,
4. ZS Siedlce 245.50 pkt.,
5. ZS Krasnystaw 236.00 pkt.,
6. ZS Chrzanów 229.50 pkt.,
7. ZS Grodno 228.00 pkt.,
8. ZS Okr. Północ223.25 pkt.,
9. ZS Łask 222.50 pkt.
10. ZS Kielce 221.75 pkt.,
11. ZS Radomsko 214.75 pkt.,
12. ZS Toruń 214.25 pkt.
13. ZS Pińczów 206.50 pkt.,
14. ZS Żółkiew 188.00 pkt.,
15 ZS Zagożdżon 184.00 pkt
W grupie tej startowało 16 drużyn, marsz ukończyło 15.
W grupie drużyn kat. A B i C. podkreślić należy znaczny postęp w strzelaniu. Gdy w roku ub. najlepszy wynik strzelania przedstawiał się w grupie wojskowej —67 pkt. (30 p. p.), obecnie 104 pkt. (bez 2 pkt. karnych). W grupie drużyn P. W. wynik ten wynosił w roku ub. 32 pkt. (ZS Łódź — miasto) — obecnie 58 pkt
Wyniki strzelania najlepiej obrazuje poniżej podana tabela(bez odejmowania pkt. karnych):
1. 30 pp—104 pkt., strzelało 12 strzelców.
2. Baon lotn. — 93 pkt., strzelało 11 strzelców.
3. 4 pp — 89 pkt.—strzelało 10 strzelców.
4 Straż graniczna — 83 pkt. — strzelało 12 strzelców,
5. 74 pp—72 pkt.—strzelało 11 strzelców,
6. 16 p. p. — 69 pkt- — strzelało 12 strzelców.
7. 22 i 35 pp — po 68 pkt. — strzelało 11 strzelców,
8. ZS Poznań II — 58 pkt. — strzelało 12 strzelców,
9. ZS Wilno—53 pkt. —strzelało 12 strzelców
10. ZS Warszawa — 51 pkt. — strzelało 12 strzelców,
11. 62 pp — 45 pkt. — strzelało 8 strzelców.
12. ZS Siedlce i Skarżysko — po 41 pkt. — strzelało 12 strzelców,
13. ZS Sucha i Piotrków—po 40 .pkt. — strzelało 12 strzelców,
14. ZS Przemyśl — 35 pkt. — strzelało 12
15. ZS Krasnystaw — 33 pkt. — strzelało 12 strzelców,
16. ZS Północ — 30 pkt. — strzelało 12 strzelców,
17. ZS Zagoźdżon — 29 pkt. — strzelało12 strzelców,
18. ZS Grodno i Lublin — po 28 pkt. — strzelało 12 strzelców,
19. ZS Monopol Spiryt. Kraków — 27 pkt. — strzelało 12 strzelców,
20. Kolejowe PW Kowel — 26 pkt. — strzelało 9 strzelców,
21. ZS Toruń — 24 pkt. — strzelało 12 strzelców,
22. ZS Orlęta i Poznań I — po 23 pkt. — strzelało 12 strzelców,
23. Straż ogniowa Rejów — 21 pkt.—strzelało 10 strzelców,
24. ZS Radomsko — 20 pkt. — strzelało- 5 strzelców.
25 ZS Łask— 19 pkt.—strzelało 12 strzelców,
26. ZS Kielce — 18 pkt. — strzelało 12 strzelców.,
27. ZS Radymno i Straż Pożarna Kraków— po17 pkt. — strzelało 12 strzelców,
28. ZS Żółkiew — 16 pkt. — strzelało 10 strzelców,
29. ZS Łódź miasto — 12 pkt. — strzelało 5 strzelców,
30. ZS Pińczów—9 pkt. — strzelało 9 strzelców.
Są to suche wyniki strzelania. O wyniku naturalnym powinna decydować zasadniczo przeciętna.
Mistrzostwo okręgowe za 3 najlepsze drużyny z poszczególnych okręgów przypadło o kręgowi Kraków, następne miejsca zajęli Łódź oraz okręg Przemyśl.
W wyniku obliczenia 10 miejsc w klasyfikacji grupy wojskowej i pw starszej startujących na równych wa runkach przedstawia się następująco:
1. 30 pp — 540 pkt.,
2. ZS Powązki – Warszawa — 536.75 pkt.,
3. Straż Graniczna — 511.50 pkt.,
4. ZS Orlęta – Kraków — 508.00 pkt..
5. ZS Piotrków — 498.50 pkt.,
6. 16 pp — 498.25 pkt.,
7. ZS- Sucha — 498.00 pkt.,
8. ZS Przemyśl—493.50 pkt.,
9. 4 pp — 486.00 pkt.,
10. 22 pp — 494.00 pkt.,
Jak z powyższego wynika strzelcy poczynili w ostatnim roku znaczne postępy.
W pierwszej dziesiątce grupy A i B. razem wziąwszy znajduje sią 6 drużyn strzeleckich.
Organizatorom marszu z kmdt okręgu Z. S. Kraków ob. okręg. Naimskim oraz organizatorowi strzelnicy mjr. Stawarzowi należy się szczere uznanie za siłę pracy jaką w marsz włożyli.
M. Kurleto
Strzelec : organ Towarzystwa Związek Strzelecki. R.12, 1932, nr 36
O NASZYCH MISTRZOWSKICH DRUŻYNACH Z KADRÓWKI
Warszawa-Powązki i Poznań
Relacje o ,.Powązkach” mamy z pierwszorzędnego źródła. Od „samego” ob. Wikła Aleksandra — ducha opiekuńczego oddziału, który na mą prośbę nie szczędził czasu, by wgramolić się na 5-te piętro, przy35 stopniach C. i to, co wie i powiedzieć może — przez me pióro „Strzelcom” przekazać.
Jak tam szła zaprawa? Oto pierwsze pytanie.
Treningi rozpoczęliśmy dopiero po Sulejówku. Wybrałem 26 ludzi, którzy zaprawiali się początkowo na sali gimnastycznej boksem, gimnastyką i grami sportowymi. Po tej zaprawie przystąpiliśmy do zaprawy w marszach.
Trenowaliśmy z braku czasu całą grupą tylko w niedziele. Były to marsze na wytrzymałość do 50 km. Startowaliśmy zawsze o czwartej rano. I tu muszę podkreślić wytrzymałość duchową moich chłopców, którzy mimo świąt nie spóźniali się i solidnie przybywali na wszystkie marsze.
Dużą uwagę zwracaliśmy na formę marszu. Z biegiem czasu słabsi zawodnicy zostali z drużyny usunięci. Zostali najsilniejsi, najwytrzymalsi. Treningi kosztowały nas każdorazowo do 20 zł. Które wydawaliśmy na dożywianie cukrem, na herbatę, keksy itp.
— A jak zapatrujecie się na nowe obuwie?
— Okazało się doskonałym po pewnych przeróbkach indywidualnych. Najlepszy dowód, że nie mieliśmy prawie żadnych odparzeń nóg. Po za tym w dużej mierze do doskonałego stanu nóg przyczyniły się skarpetki, czysto wełniane, chroniące nogi jak futerał, raz umiejętne używanie łoju w rozczynie. — A jak się Wam podobała tegoroczna organizacja marszu?
— Wszystko było bez zarzutu. Kwatery dobre, tylko musi być większy rygor, by odpoczywające drużyny miały zupełny spokój. Po za tym innowacje, jak słoma do leżenia na postojach oraz napoje orzeźwiające we flaszkach w dostatecznej ilości okazały się „wynalazkiem” pierwszorzędnym. Byłbym również zwolennikiem zasady, by wszystkie drużyny jadły i mieszkały w jednakowych warunkach i by drużyny zasobniejsze w mamonę nie rozwalały się po hotelach i nie jadały w restauracjach, gdyż to psuje krew drużynom strzeleckim, które ledwo opędzić mogą kosztowny dla oddziału marsz. Myśmy zabrali z Warszawy zaledwie 180 złociszów.
— A jak tam się maszerowało na Szlaku?
— Bez zarzutu! Jedynie na pierwszym etapie daliśmy się sprowokować różnym powiedzonkom Lublina i poszliśmy naprzód, niepotrzebnie robiąc o dwie godziny lepszy wynik niż trzeba. Później jedynym naszym konkurentem były „Orlęta” jednak rozłożyło ich na dwie łopatki marne strzelanie. Po ich wyniku mieliśmy zwycięstwo na pewniaka w kieszeni. Odnośnie przygotowania strzeleckiego muszę podkreślić, że strzelaliśmy sporo i dużą na tę konkurencję zwróciliśmy tego roku uwagę. Dzisiaj na Szlaku nie wystarczy maszerować, trzeba równie dobrze strzelać i tu przeważnie ważą się losy zwycięstwa.
Kończąc muszę podkreślić ogromne samozaparcie się chłopców i dużą wolę zwycięstwa. Jeden z zawodników ob. Możdżyński mimo krwotoku z nosa, mimo zwolnienia go przez drużynowego z zespołu, nie pozostał, pomaszerował dalej i dotarł do chlubnego dla nas zwycięstwa.
Jestem dla niego, jak również i cała drużyna — pełen uznania.
— To Was tam na Cytadeli musieli dobrze i z pompą przyjąć.
— Rzeczywiście, otrzymaliśmy od wszystkich serdeczne życzenia. Najciekawsze jest to, że napisali do nas nawet wydaleni z oddziału dawni członkowie! Widocznie czują do nas zawsze słabość.
Ciekaw jak przygotowywał się do marszu Poznań, wysłałem do okręgu pismo z prośbą o podanie mi wiadomości o treningu. Równo i sztywno po poznańsku otrzymałem 11 i pół wiersza wiadomości, za które, mimo aptekarskiej dawki, serdecznie tą drogą sekretarzowi ob. Pawlakowi dziękuję. Szkoda też, że nie uwieczniliście do tego czasu waszej zwycięskiej drużyny, gdyż z przyczyn ode mnie niezależnych, nie zdążyłem drużyny na marszu sfotografować jak się na leżało — a chłopcom toby się i oddziałowi ku wiecznej rzeczy pamiątce należało!!!
Oto co pisze sekretarz oddziału macierzystego zwycięskiej drużyny: ,,Okres treningów drużyny naszej rozpoczyna się wczesną wiosną. Systematyczne treningi te, odbywające się w godzinach wieczornych na trasie do 30 kim., wyrabiają w drużynie ambicję i chęć zdobywania pierwszych miejsc; tak na przykład w marszach „Naokoło Poznania”, „Sulejówek – Belweder”, „Września – Poznań” i największy ze wszystkich Marsz Szlakiem Kadrówki, w którym zdobyliśmy mistrzostwo już po raz drugi, świadczą o wyrobieniu w nas woli zwycięstwa i ambicji. W dużej mierze do podtrzymania woli zwycięstwa przyczynia się komendant oddziału, a zarazem drużynowy ob. Smolarz, który z poświęceniem stara się o swych chłopców. Wyrobienie tej myśli zwycięstwa niech posłuży innym dla zachęty i przykładu.
Najciekawsze dla nas to zawody cywilne poszczególnych członków drużyny: Oto na całość złożyło się: 1 funk. P. Fabr. Wyr. Tytoń, 2 pracowników biurowych, 2 elektrotechników, 1 bławatnik, 3 pracowników maszynowych, 1 seminarzysta, blacharz, formiarz i węglarz. Niech żyje zbratanie!
Szalenie mało, pragnęliśmy więcej wiedzieć o młodej i ambitnej drużynie. Ale cóż zrobić! Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
M. Kurleto.