ROK 1938: XIV Marsz Szlakiem Kadrówki

    Strzelec 1938, R.18, nr 33

    CZTERNASTY RAZ NA WIELKIM SZLAKU KADROWEJ

    Dnia 5 sierpnia Kraków już od wczesnych godzin rannych żył pod znakiem marszu Szlakiem I Kadrowej. Ulicami miasta przechodzą małe grupki zawodników podążając na udekorowany Rynek, gdzie w domu „pod jagniętami” znajdują się kwatery przeszło 300 zawodników. Reszta patroli przeważnie wojskowych kwateruje przy ul. Długiej w koszarach baonu sanitarnego.

    Na głównej kwaterze pracuje bardzo sprawnie komisja przyjmująca patrole. Trzeba sprawdzić spisy zawodników, wydać karty kwaterunkowe i żywnościowe, odebrać amunicję, posłać zawodników do badania lekarskiego. Wszystko to idzie szybko i składnie by zawodnikom nie zabierać dużo czasu.

    W godzinach wieczorowych na Rynku przed dawnym odwachem ma miejsce wystawienie warty strzeleckiej oraz zaciągnięcie flagi na maszt. Uroczystości tej towarzyszy przybycie protektora tegorocznego marszu gen. dr. Roupperta wraz z komendantem głównym Z. S. płk. Tunguz-Zawiślakiem i przedstawicielami PUWF i PW wojskowości i władz państwowych.

    Następnie zebrani udają się pochodem na Wawel by przed wieżą Srebrnych Dzwonów oddać hołd prochom Wielkiego Marszałka. Około godziny 20 zebrani przybywają pochodem do Oleandrów. Rozpalono ognisko. Protektor marszu gen. dr. Rouppert wypowiada gawędę pt ,,24 lata temu”. W barwnych słowach przesuwają się przed oczyma słuchaczów chwile towarzyszące wymarszowi Pierwszej Kadrowej przed 24 laty. Nie było ani ekwipunku ani broni jak się należało. Było jednak we wszystkich poczucie wielkiego czynu z którego powstała odrodzona po długich latach niewoli Polska.

    Następuje apel poległych I Kadrowej. Następnie wstępuje na trybunę prezes okręgu krakowskiego Z S ob. Milli. Rozlega się rota przyrzeczenia powtarzana przez zebranych strzelców. Na tym kończy się dzień 5 sierpnia.

    Dnia 6 kiedy zaledwie dopiero dnieje przybywają do Oleandrów patrole marszowe. Zbiera się też sporo publiczności mimo bardzo wczesnej pory, Komendant Główny ZS. ob. płk. Tunguz-Zawiślak wygłasza następujące przemówienie:

    Szeregowcy armii czynnej, Braci Strzelecka i Ty, młodzieży Przysposobienia Wojskowego!

    Za chwilę wyruszycie do czternastego marszu „Szlakiem Kadrówki” celem tego marszu będzie dla was wykazanie waszej sprawności fizycznej i woli w pokonywaniu trudów, lecz marsz ten, poza stroną sportową, mieć będzie również głębokie symboliczne znaczenie, albowiem odbędziecie go na szlaku, którym przed dwudziestu czteroma laty o tej samej godzinie, na rozkaz Wielkiego Pierwszego Marszałka Polski, Józefa Piłsudskiego, wyruszała garstka szaleńców do wiekopomnej zwycięskiej walki o niepodległość naszej Ojczyzny.

    Jesteście w tych szczęśliwych warunkach, iż wysiłek wasz z serdeczną troskliwością, a zarazem dumą, oceniać będzie cały Naród Polski.

    Jako Komendant Główny Związku Strzeleckiego, życzę Wam, aby wysiłek ten dał wam przede wszystkim wewnętrzne zadowolenie dobrze spełnionego obowiązku w stosunku do idei strzeleckiej, przekazanej nam przez Wielkiego Twórcę Związku Strzeleckiego i Odnowiciela państwowości naszej, Pierwszego Marszałka Polski.

    A jako wierni synowie Narodu wznieśmy okrzyk na cześć tych, na których barki Naród włożył odpowiedzialność za swą przyszłość:

    Pan Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Profesor Ignacy Mościcki i umiłowany przez nas Naczelny Wódz, Marszałek Śmigły Rydz niech żyją !

    Rozkaz Józefa Piłsudskiego do Pierwszej Kadrowej oraz przemówienie powitalne viceprezydenta miasta dr. Klimeckiego kończą uroczystości poranne w dniu 6 sierpnia.

    Po błogosławieństwie patrole w zwartym szyku ruszają mocnym krokiem na historyczny szlak. Dzień zapowiada się upalny. Przebycie 45 km. pierwszego etapu marszu Kraków – Miechów nie zapowiada się zbyt pomyślnie. Mimo to jednak patrole w dobrej formie przybywają do Węgrzec, skąd po 10 minutowym odpoczynku udają się w dalszą drogę do Michałowic. Tu na zawodników czekają przedstawiciele gminy. Na ściernisku obok szosy wbito wysoki maszt, na którym za chwilę załopoce strzelecka flaga. Zawodników wita przedstawiciel miejscowej gminy, w której przed 24 laty I Kadrowa przekroczyła granicę zaborcy rosyjskiego, zwalając słupy graniczne. Sygnał trąbki roznoszący po polach tę samą melodię jaką przed 24 laty w tym samym miejscu rozbrzmiewał jest znakiem do podciągnięcia flagi strzeleckiej na maszt. Patrole prezentują broń. Miejscowa kapela gra Pierwszą Brygadę.

    Po 30 minutowym odpoczynku patrole ruszają w dalszą drogę. Równo co minutę następuje start patroli do odcinka marszu kwalifikacyjnego Michałowice – Szczepanowice, długości 21 kim. Patrole mają go przebyć w czasie po 11 minut na 1 kim. Mimo, dającego się we znaki upału, już na godzinę przed terminem, a nieraz i więcej, zjawiają się na punkcie odpoczynkowym patrole. Doskonale zorganizowane wydawanie w przygotowanych flaszkach chłodnej herbaty i keksów idzie bardzo sprawnie. Znika powoli bateria 480 flaszek. Znikają keksy. Patrole rozłożyły się obozem w cieniu drzew. Odpoczywają do syta przed mającym się stąd rozpocząć marszem na najlepszy czas na trasie około 8 km.

    Pierwsze startują patrole wojskowe. Jest ich 15. Po nich 13 patroli grupy młodszej od 18- 21 lat, a po tych patrole starsze ponad 21 lat. Tych naliczyliśmy 31 oraz „jedynaczek marszu” patrol z grupy III „bez broni” , składający się ze strzelców KSZS Górnik Zagnańsk.

    Ambitnie rwą patrole naprzód. Gdzie się zwarły dwa trzy patrole tam rozgrywał się zażarty bój o prowadzenie. Naturalnie, że nie obywało się w tych bojach bez ofiar. Patrole wyczerpywały się nadmiernie tą walką. Padały też ostrzeżenia i punkty karne za podbieganie całych patroli. W skutkach kilka patroli wojskowych o raz kilka strzeleckich otrzymało punkty karne, które w przeliczeniu na czas nie bardzo się tym biegnącym patrolom opłaciły. W dniu tym na czele grupy znalazły się następujące patrole:

    Klasa 1 (patrole wojskowe): 1) Skierniewice 49:37 min.; 2) Łódź 52:30, 3) Warszawa 52:32; 4) WKS Pułtusk 53:10; 5) KOP brygada Polesie 53:47; 6) WKS Flota Gdynia 55:41; 7) WKS Żytyń 55:44; 8) Modlin 55:55

    Klasa 2 (grupa przedpoborowych): 1) ZS Opatów 48:01 min.; 2) ZS Janowa Dolina 49:11; 3) ZS Skarżysko 49:31; 4) Kol. KS Gdańsk 53:38; 5) ZS Poznań 56:17; 6) ZS Skawina 56:39 Klasa 2 ( grupa popoborowych): 1) ZS Janowa Dolina 47:44 min. (najlepszy czas dnia; 2) ZS portowy KS Bałtyk Gdynia 50:10; 3) KPW Kowel 50:12; 4) ZS rezerwistów Janowa Dolina50:21; 5) ZS „Marynarz” Gdynia 50:36; 6) ZS Lwów im. Bandursk. 51:11; 7) P. P. W , Kraków 51:31

    Ogółem w grupie popoborowych na 31 patroli startujących odpadły dwa, a mianowicie patrol KPW Dubno na odcinku marszu na najlepszy czas oraz ZS im. Marszałka Józefa Piłsudskiego Kraków powiat.

    W klasie 3 (organizacji sportowych) jedyna drużyna, biorąca udział w marszu sekcja sportowa ZS Zagnańsk „Górnik” uzyskała czas 50:11 min.

    W dniu drugim przebieg marszu na trasie Miechów – Jędrzejów był jeszcze żywszy. Już o 4 rano wystartowały patrole, by uniknąć skwaru jaki w tym dniu się zapowiadał. Do Mierzawy po 31 km. marszu przybyły patrole w bardzo dobrej formie. Tak się już bowiem od lat dzieje, że pierwszy etap marszu jest najtrudniejszy a to na skutek przeważnie dwu mało przespanych nocy,  jednej w podróży a drugiej w Krakowie. Na drugim etapie są więc drużyny bardziej wypoczęte gdyż dłużej przeważnie śpią i spokojniej odpoczywają. Po 30 min. regulaminowym odpoczynku i wykorzystaniu także na odpoczynek zaoszczędzonego w marszu na tym odcinku czasu, następuje start do odcinka marszu na czas Mierzawa- Jędrzejów.

    W dniu tym kontrola marszu została zaostrzona. Prócz kolarzy kontrolnych przy patrolach zostali rozstawieni na trasie członkowie komisji sędziowskiej, którzy kontrolowali prawidłowość marszu. Dało to dobry efekt, gdyż patrole widząc dobrze obstawioną trasę nie usiłowały nawet posługiwać się biegiem.

    Czołowe wyniki tego dnia w sumie z poprzednim przedstawiają się następująco: patrole wojskowe; 1)18 p. 1:53.21, 2)WKS. Pułtusk 1:56.24, 3) 30 pp 1:57.19, 4) 28 pp 1:57.58, 5) KOP. Polesie 1:59.35;

    patrole pw młodsze 1) ZS Ostrowiec 1:47.57, 2) ZS Nowa Dolina 1:50,29, 3) ZS Skarżysko 1:53.23, 4) KKS Gdańsk1:58,29, 5)  ZS Skawina 2:03.51;

    patrole pw starsze: 1)  ZS Janowa Dolina 1:51.45, 2) KPW  Kowel 1:52,12,2) Port. Klub Sport. Bałtyk 1:52.27, 3) ZS Janowa Dolina 1:52.35,4) ZS Lwów (im. ks. Bandurskiego) 1:53.06.

    Bez bólu przeszedł również etap trzeci Jędrzejów- Kielce. Wczesny start bo o godzinie 3 nad ranem pozwolił na przebycie trasy bez specjalnego skwaru i szybsze ukończenie marszu. Wcześnie też w b. r. rozpoczęło się strzelanie. Przeważnie zużywano na strzelanie 40-45 sek. zamiast pełnych 60 sek. Można powiedzieć, że tu rozegrany został marsz. Kto dobrze strzelał szedł automatycznie mocno w tabeli naprzód.

    Najlepsze miejsca uzyskały patrole: Z. S. Łódź, mając 25 trafionych na tyleż możliwych, a następnie ZS Janowa Dolina z grupy starszej 24 pkt. i 18 pp. 21 punktami. Po obliczeniu ustalono wyniki ogólne, które podajemy na str. 16. Po defiladzie, którą przyjął protektor marszu gen. dr. Rouppert w towarzystwie Komendanta Głównego ZS i wiceprezesa ob. Minkowskiego ppłk. Klementowskiego i mjr. Uhacza, przedstawicieli PUWF i PW, jak również przedstawicieli władz państwowych i miejskich odbyło się przed gmachem województwa rozdanie nagród, którego dokonał protektor marszu gen. dr. Rouppert. W następnym numerze omówi my marsz i padamy wyniki strzelań i najlepsze czasy ogólne marszu

    M. K.

    Strzelec 1938, R.18, nr 34

    Strzelec : Organ Towarzystwa Związek Strzelecki, 1939, R.19, nr 32

    Szmat czasu upłynął od pierwszego marszu. Wiele, bardzo wiele zmieniło się na szlaku. Starzy zawodnicy kiwają głowami i powiadają: Dla młodziaków taka Kadrówka, jak obecna!!! ,,Naszej”, dawnej nie wytrzymałby żaden z tych dzisiejszych marszowców…

     A jest w tym sporo słów prawdy! Trzy dni biegu pierwszych czterech Kadrówek to trzy wielkie Maratony z karabinem w ręku! Nie wiem czy nie były to swego czasu najcięższe zawody, jakie Polska widziała!

    Z biegiem czasu regulamin Kadrówki przeszedł dużo zmian. Z trzydniowego biegu został ograniczony do trzydniowego marszu na najlepszy czas.

    Następnym etapem zmian to ograniczenie marszu na czas tylko do dwu etapów ostatnich, a następnie tylko do etapu Jędrzejów Kielce. Nie zatrzymano się na tym. Ograniczono również czas marszu ostatniego etapu tylko do17 km odcinka Chęciny- Kielce. Czasy przemarszu na poprzednich odcinkach, tj. pierwszego, drugiego i części trzeciego dnia ograniczono do marszu na oznaczony z góry czas tj. do 11 min. na 1 km.

    Sprawa nie stanęła jednak na tym. Zawodnicy słusznie biadali, że trzy dni maszerują a właściwie rozgrywka o miejsca odbywa się tylko na ostatnich 17 km. Nie daj Boże, że akurat ktoś ostatniego dnia zasłabnie, a cały trzydniowy wysiłek zniweczony.

    Spróbowano więc przed trzema laty zmienić nieco regulamin marszu i dać każdego dnia nieco marszu na czas. Sposób ten znalazł uznanie startujących patroli. Toteż obecnie każdy dzienny etap marszu dzieli się na dwa odcinki. Pierwszy z nich to dystans przeważnie około 30 km. do przemaszerowania na określony z góry czas, drugi to wyścig na krótkim dystansie od 7 do 10 km, na najlepszy czas. Przy obliczaniu marszu bierze się pod uwagę jedynie sumę czasów z trzech ostatnich dziennych odcinków, do którego to wyniku dodaje się po 1 minucie za każdy nietrafiony strzał.

    Ocena ostateczna jest prosta i nie wymaga żadnych specjalnych tabelarycznych obliczeń. Tak było z samymi marszami i ich rozwojem. Dodać tu musimy jeszcze parę szczegółów z innych dziedzin marszu. Zaczniemy od liczby uczestników w „drużynach”, bo tak się nazywały pierwsze zespoły kadrówkowe. Składały się one z 13 zawodników. Przed trzema laty liczbę tę zmniejszono do 6 zawodników, co pozwoliło na obesłanie marszu mniej licznym i mniej zasobnym w gotówkę oddziałom. Liczba startujących wzrosła od razu o 100%.

    Start zespołów odbywał się w pierwszych marszach bez podziału na klasy. Dopiero z biegiem czasu podzielono startujących na klasę wojskową i strzelecką. Następny podział przewidywał 3 klasy a to: wojskową, strzelecką i pw. Obecny na klasy: wojskową, pw młodszą i pw starszą. Ponadto wprowadzono nową klasę t. zw. patroli bez broni. Startują w tej klasie „kandydaci na przyszłych mistrzów Kadrówki bez karabinów, a tym samym bez udziału w strzelaniu.

    Pierwszych 6 marszów odbyło się bez strzelania. Dopiero w 1930 r. wprowadzono do marszu tę ważną gałąź sportu. Odtąd marsz zyskał na sile sportowej i na atrakcyjności. Nie wystarczy dobrze maszerować. Trzeba umieć też dobrze strzelać i powiedzmy prawdę strzelanie w dużym stopniu decyduje o wyniku ogólnym marszu.

    Marsz tegoroczny, 15 z rzędu, będzie nieco zmieniony. Zmiany te nastąpiły na skutek uroczystości 25-elcia wymarszu 1 Kompanii Kadrowej.

    Patrole przybywają do Krakowa, tak jak w poprzednich latach, t. j. do godz. 12ej dnia 5 sierpnia. Start do marszu nastąpi nie jak poprzednich lat dnia 6.V III o godz. 4 rano, ale tegoż dnia o godz. 18 ej. Stąd też pierwszy etap Kraków- Miechów zostanie podzielony na dwa dni. Patrole zanocują pierwszego dnia w odległych od Krakowa o 16 km. Michałowicach, a dopiero następnego dnia udadzą się do Miechowa. Marsz zostanie w ten sposób przedłużony o jeden dzień.

    Może być, że wyjdzie to na korzyść marszu, o ile w Michałowicach patrole będą mogły w stodołach należycie wypocząć. Myślimy jednak, że tak, tym bardziej, że marsz zaczyna się dnia następnego o godz. 7 rano.

    Marsz tegoroczny będzie bardzo liczny. Zgłosiło się do marszu 146 patroli strzeleckich. Jeśli liczbę pozostałych patroli wojskowych i innych organizacji pw przyjąć na 24, mielibyśmy na szlaku 170 patroli 6-cio osobowych to znaczy przeszło 1000 zawodników. Jest to liczba, jak na małą pojemność organizacyjną marszu, bardzo duża. Protektorat tegorocznego marszu objął gen, broni Kazimierz Sosnkowski, zaś kierownikiem honorowym marszu jest gen. Narbut- Łuczyński d ca O.K. Kraków. Kierownikiem marszu jest z ramienia Komendy Głównej ZS zastępca Kmdta Gł. ZS – płk. Leukos-Kowalski, a jego zastępcami mjr. Lewandowski kmdt okręgu ZS Kraków, mjr. Stawarz z Kmdy Gł. ZS oraz kpt. Pieńkowski, kmdt. podokręgu ZS Kielce.

    Ciekawym przypominamy w końcu ,że mistrzostwa w poszczególnych klasach patroli zdobyły w r. ub. następujące patrole: Kl. wojskowa 18 pp.; kl. pw  młodsza ZS Ostrowiec; kl. pw starsza ZS Janowa Dolina; kl, „bez broni” ZS Zagnańsk. Zwycięzców tegorocznego marszu czekają bardzo liczne nagrody jednorazowe. Między wielu nagrodami wyróżnić należy piękne nagrody ministrów: spraw wewnętrznych, spraw wojskowych, komunikacji, poczt i telegrafów, wojewodów warszawskiego i łódzkiego, komisarza rządu miasta Gdyni, zarządów głównych Zw. Legionistów, Kolejowego pw, Pocztowego pw, wojewódzkiego komitetu wf i pw w Łucku, Zw. Straży Ogniowych RP., Gazety Polskiej, Ilustrowanego Kuriera Codziennego, Expresu Ilustrowanego, Wieczoru Warszawskiego oraz całego szeregu instytucji i firm,

    M. K.

    SZLAKIEM TAMTYCH

    Godzina ósma rano. Z gościńca, który wspiął się na niski płasko wzgórz, widzimy kościół, domów i liczne kępy zieleni. To dachy miasteczko Słomniki, leżące na 25 kilometrze znanego szlaku Kadrówki.

    Mimo wczesnej pory słońce już mocno dopieka. Od szosy, wyłożonej bielutkim kamieniem, bije nam w oczy blask oślepiający. Gwoździe pod butami zgrzytają miarowo, pośpiesznie.

    Idziemy raźno. Nasza drużyna, drużyna krakowska liczy tylko trzech ludzi i dowódcę. Reszta odpadła po drodze. Jesteśmy spoceni, zziajani i prawie bez tchu, mimo to pełni ambicji i szlachetnej zawziętości.

    Musimy być pierwsi!

    Z Oleandrów wyszliśmy jako dwunasty oddział z kolei Nasz dowódca, mimo młodego wieku już weteran Legionów, radził trzymać początkowo równe, niezmienne tempo marszowe. Gdy się rozejdziemy- pouczał- ruszymy szybciej. Niechaj sobie „ drałują” przed nami. Nie bójcie się, chłopcy. My im pokażemy później, jak się chodzi szlakiem Komendanta. Ja wam to mówię, jakem stary legun, co to lata przemaszerował…

    I rzeczywiście, po godzinie, osiągnąwszy wspaniałe tempo, zaczęliśmy wyprzedzać te oddziały, które wyrwawszy się z miejsca szybko i niecierpliwie, słabły coraz widoczniej. Raz wraz zbaczaliśmy z uśmiechem zadowolenia, by przejść mimo auta łapiducha, zbierającego po drodze maruderów, osłabłych i odparzonych. Wiara trzymać się tak do ostatka! – łechce drużynowy naszą ambicję. Przyrzekamy uśmiechem i kiwnięciem głowy. Wierzy w nas, o tak. Ba, jest pewny! Widzimy to na jego ogorzałej twarzy, jakby noszącej ślady minionych marszów I Brygady.

    W nagrodę rad by z nami pogawędzić.

    Ale już nie ma na to czasu.

    Urywanymi słowami podnieca nas jeszcze: Słomniki, pierwszy etap, tuż, tuż.,. Jeszcze trochę pary. Zdobyta klasa tutaj, prawie że decyduje o całym marszu. Nie damy się, chłopcy… o nie! Pozwolić się wyprzedzić tutaj ? No, nie przeżyłbym tej porażki, jak mi Bóg miły! Jeszcze jeden wysiłek i jesteśmy na czele. Co za duma! Honor jak się patrzy! Ba, pycha!!

     Za nami dąży drugi oddział. Prawie depce nam po piętach.

    Wyścig!

    Ho ho, nie ma tak dobrze – słyszymy zawzięte słowa naszego dowódcy, wykrztuszone przez za ciśnięte zęby.

    Mówiąc to wyciąga dłuższy krok. Podciągamy się w ślad i my.

    Mijamy pierwsze chałupy. Na progach stoją baby z założonymi na brzuchach rękami. Zza. spódnic, uczepione do fartuchów, patrzą zdumione, nic nie rozumiejące dzieci. Ciekawsi siedzą na opłotkach lub wybiegają przed nas na drogę i prowadzą.

    Oto i gościniec prostuje się wnet i jasnym pasem wbiega do miasta. Na jego końcu czerni się wielka ruchliwa plam a ludzi. Czekają,

    Nasz drużynowy ogląda się ku nam i śmieje. Potrząsa głową wymownie, obiecująco i zwycięsko. Wolną dłonią zbiera fałdy bluzy i poprawia pas. Mocno naciska czapkę, W mig pojmujemy co to oznacza. Bądź gotów!

    Słomniki udekorowane odświętnie. Jest czyściutko i świeżo. Zda się nam, że pachnie wokoło. To dla nas – pysznimy się w duchu.

    Na chodnikach tłoczą się mieszkańcy, dążąc równolegle z nami do mety. Coraz większy tłum nam towarzyszy, by nic nie uronić z widoku zwycięstwa.

    Nad gościńcem, naprzeciw gmachu sądu grodzkiego, wzniesiono bramę triumfalną. Furkoce i szeleści stado barwnych chorągiewek. Wiatr czesze warkocze kolorowych wstążek. Ostra woń świerczyny, niczym dymy kadzidła, wzmacnia ten uroczysty nastrój.

    Szpaler zebranych faluje w zniecierpliwieniu, gnie się w radosnej podniecie, szarpie w patriotycznym porywie serc.

    Zwycięzcy! Zwycięzcy! Brawo! Brawo! Niech żyją! – wytryskują donośne, gromkie okrzyki i niosą się dalej szeroko, wzniecając następne, równie potężne i gorące.

    Jesteśmy szczęśliwi, dumni, pełni radości bez miary; zmęczenie odleciało kędyś w jednej minucie.

    Mijamy bramę. Oficer spogląda na zegarek i zapisuje czas nasze go przybycia. W tej chwili orkiestra gra hymn narodowy: „Jeszcze Polska nie zginęła”.

    Kołysze się morze zebranych, Z dachów i balkonów, z okien i ogródków- zewsząd- z pośród ciżby ciskane – lecą kwiaty, kwiaty… Kilkoro dzieci wybiegło na spotkanie i sypie barwne płatki pod nasze nogi. Dziewczęta, snać (sic!) wybrane, bo dorodne słomniczanki przeciskają się ku drużynie, by przypiąć nam kokardki: symbol swego podziwu i uznania dla zwycięzców. Mamy chęć ucałować je za to.

    Na koniu, w otoczeniu swego sztabu, siedzi pułkownik Belina – Prażmowski, Poważny, skupiony. Przyłożył palce do ułańskiego czaka i salutuje. Spod daszka patrzą oczy zamyślone. Patrzą na drogę, po której raźno suną oddziały. Hej, kiedyś, przed laty, w pamiętny dzień sierpniowy tak samo jego wiara, młodzi zapaleńcy, dążyła do Kielc, Tą samą drogą. Przez też same Słomniki. Dziś ich następcy, duchowe dzieci tamtych zuchów. O i dziarsko idą, zamaszyście, jak na wesele. Dalibóg! Jak o żywo, tamci!… Czołem chłopcy, czołem! pozdrawia nas wzruszony.

    Odpowiadamy gromko.

    Orkiestra gra bez przerwy.

    Zbaczamy w korytarz, utworzony przez rozsuwający się przed nami tłum. Goni nas jeszcze pogwar uznania. A tam, na gościńcu huczą jeszcze oklaski, witające nowo przybywających,

    Wchodzimy do wielkiej poczekalni sądu. Chłodno w niej, rozkosznie i miło. Siadamy gdzie kto może, by wytchnąć nieco. Przewijamy onuce, które poskręcały się w mokre wałki. Ten i ów, rozpiąwszy pas, sapie jak lokomotywa. Za kwadrans znów ruszymy. W tym czasie należy oporządzić się i wypocząć. Szybko więc, szybko! Bez babskiego guzdrania się!

    Uf, jeden etap za nami! Następny – Miechów…

    Stefan Spyra.